„Koniec naiwnej globalizacji”. Tusk chce stawiać na polskie firmy i patriotyzm gospodarczy

– Polska nie będzie naiwnym partnerem – powiedział premier Donald Tusk o „konkursie egoistów na rynku światowym”. Premier zapowiada repolonizację gospodarki, wspieranie polskiego kapitału i patriotyzm ekonomiczny.

Publikacja: 16.04.2025 04:31

Premier Donald Tusk przemawia podczas otwarcia wiosennej edycji Europejskiego Forum Nowych Idei "Prz

Premier Donald Tusk przemawia podczas otwarcia wiosennej edycji Europejskiego Forum Nowych Idei "Przyszłość pracy, praca przyszłości"

Foto: PAP/Szymon Pulcyn

– Kończy się era naiwnej globalizacji. Czas na odbudowę narodowej gospodarki. Czas na repolonizację polskiej gospodarki, rynku, kapitału – powiedział premier Donald Tusk na otwarciu konferencji EFNI we wtorek w Warszawie. Niestabilność geopolityczna, kryzysy surowcowe i globalna konkurencja to wyzwania współczesnego świata, na które odpowiedzią ma być nowa polityka gospodarcza Polski.

Przekaz Donalda Tuska o końcu naiwnej globalizacji poruszył polską giełdą, WIG, który mocno rósł we wtorek od chwili otwarcia giełdy, po wystąpieniu premiera po godz. 10, zaczął spadać, choć utrzymał się na plusie. Podobnie było w przypadku WIG20. Po porannym skoku z 2610 do 2650 pkt, po godz. 10 spadł o 30 pkt. Wyceny spółek energetycznych także zareagowały na stwierdzenie, że zadaniem menedżera strategicznej spółki Skarbu Państwa jest nie tylko maksymalizacja zysku. Orlen po południu stracił już 3,15 proc. wobec kursu z otwarcia, Tauron początkowo tracił nawet 10 proc., by potem odrobić część strat.

Czytaj więcej

Tąpnięcie notowań spółek energetycznych po zapowiedziach premiera. Chodzi o zyski

Tusk: Polska nie będzie naiwnym partnerem

Wystąpienie szefa rządu zawierało bardzo mocne stwierdzenia. – Jeśli chcemy osiągać sukcesy gospodarcze, budować bezpieczne państwo, to musimy wyraźnie powiedzieć, że Polska w tym coraz bardziej bezwzględnym konkursie egoistów na rynku światowym, na frontach wojen, nie będzie naiwnym partnerem, a polskie firmy nie będą stały na straconej pozycji w konkurencji z międzynarodowymi molochami – deklarował premier, który wskazał, że chce odejść od „biernej” roli państwa w kierunku aktywnego wspierania polskiej gospodarki – w oparciu o polski kapitał. Bo ten także ma narodowość, przyznał premier. – Kapitał ma narodowość, gospodarka ma narodowość, menedżer spółki zarządzanej czy współzarządzanej przez państwo ma narodowość. Nasze interesy mają biało-czerwone barwy – mówił premier Tusk. To oświadczenie może mieć dalekosiężne skutki dla spółek Skarbu Państwa oraz instytucji, ponieważ szef rządu zapowiedział podczas przemówienia wspieranie polskich firm w procesach inwestycyjnych i przetargowych, a także obowiązek wyboru krajowych dostawców, jeśli oferują porównywalne warunki.

Na pierwszy ogień nowej polityki ma pójść budowa pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, ma być realizowana z pomocą polskich firm. Szef rządu podał nawet konkretną kwotę. – 53 mld zł musi trafić do polskich firm bezpośrednio. Podwykonawcy, wykonawcy muszą być z Polski. To jest możliwe – mówił Tusk. Dodał też, że Polska musi wspierać odbudowę strategicznych zakładów jak Rafako. – Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy uruchomili produkcję zbrojeniową w miejscu, gdzie kiedyś produkowano kotły Rafako. Zdecydowaliśmy tam już o zainwestowaniu pewnych pieniędzy, aby utrzymać to miejsce – deklarował premier. Przypomnijmy, że sąd w Gliwicach ogłosił upadłość Rafako w grudniu 2024 r., a choć rząd deklarował ratunek dla tego wykonawcy bloków energetycznych i ważnego pracodawcy w regionie raciborskim, to procesy te były tak wolne, że do końca lutego syndyk przeprowadził zwolnienia grupowe blisko 700 pracowników.

Czytaj więcej

Tusk odpowiada na Trumpa, czy mówi Trumpem?

Reakcje przychylne, choć zdziwione

Rząd wskazał także na budowę terminala przeładunkowego w Sławkowie, na końcu szerokotorowej linii ze wschodu, o który przez lata miały, zdaniem premiera, zabiegać także zagraniczne podmioty. Teraz terminal jest w centrum zainteresowania ze względu na potencjał do wspierania odbudowy Ukrainy.

Deklaracja premiera zbiera komentarze dość pozytywne, choć niepozbawione sceptycyzmu. – Po deregulacji silne postawienie na wspieranie polskiego biznesu i wykorzystanie wszystkich procesów inwestycyjnych dla wzmocnienia polskich firm, nie tylko tych dużych, ale również małych i średnich, to bardzo dobry sygnał ze strony rządu – mówi prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

Więcej dystansu słychać w komentarzu Janusza Jankowiaka, głównego ekonomisty Polskiej Rady Biznesu, który wskazał, że w tym wystąpieniu premiera słychać zapowiedź ostrej zmiany, nie ewolucji, a już rewolucji w kierunku „Poland First”. – Powstają pytania: czyżby do tej pory Polska nie była najważniejsza? A teraz, kiedy już będzie, to co stanie się z wcześniejszymi gromkimi wezwaniami do jedności i solidarności Europy w obliczu geopolitycznych ryzyk? Czy te wezwania będą teraz przepuszczane przez gęsty filtr interesu narodowego? – pyta retorycznie ekonomista w swoim komentarzu na portalu LinkedIn i wskazuje, że nawet odpowiedzi na te pytania mogą być ryzykowne. Ekonomista zauważa, że nacjonalizm gospodarczy nigdy dotąd nie pojawiał się na sztandarach tej koalicji, bywał za to „całkiem gdzie indziej”. Ekspert pyta więc, czy ta „inauguracja nacjonalizmu gospodarczego na sztandarach rządu” jest wyrazem pragmatyzmu, czy oportunizmu, ale i tak jego zdaniem rząd nie pozyska przychylnej większości dla tej strategii.

Wojciech Kostrzewa, poproszony o komentarz nt. repolonizacji polskiej gospodarki, zastrzega, że „nie chciałby być interpretatorem słów premiera” i chodzi raczej o europeizację gospodarki wraz z systemem zachęt dla polskich przedsiębiorców i firm. – Powinniśmy bronić dostępu do naszego wspólnego rynku wszędzie tam, gdzie nie są przestrzegane zasady wolnego handlu. Szczególnie w przypadku zamówień publicznych uderzyć to może w firmy eksportujące z krajów, w których nasi i europejscy przedsiębiorcy nie mają praktycznego dostępu do państwowych zleceń. Jednocześnie trzeba ze smutkiem stwierdzić, że demontaż zglobalizowanej gospodarki istotnie przyspiesza – mówi Kostrzewa.

Czytaj więcej

Konkurencyjność polskiej gospodarki zależy od transformacji energetycznej

Nie jesteśmy i nie będziemy liderem świata

Na pytanie, czy Polska ma potencjał do stawiania się przeciw globalizacji, ekonomista Konrad Raczkowski, dyrektor Centrum Gospodarki Światowej UKSW, odpowiada, że – choć jako Polska mamy potencjał decyzyjny do wpisywania się w nowe ramy globalizacji, to nie jesteśmy i nie będziemy liderem światowym i musimy być pragmatyczni. – Tam, gdzie ścierają się dwie superpotęgi, jak USA i Chiny, walczące o globalne przywództwo, które rozstrzygnie się dużo szybciej niż wyznaczony przez Chiny rok 2049, nie ma miejsca na złudzenia. Trzeba postawić na pragmatyzm i elastyczność, a ideologię odstawić do kąta – mówi prof. Raczkowski, który wskazuje, że Polska nie ma wystarczającej demografii, skali gospodarczej ani siły militarnej, by być decydentem procesów globalnych. Możemy jednak brać aktywny udział w zmianach, bo nasze atuty to geolokalizacja, członkostwo w UE, dostęp do rynków i kompetencje eksportowe. Dlatego zdaniem ekonomisty musimy mieć strategię opartą na wielowektorowości, czyli stać na kilku nogach jednocześnie, nie obrażając się na żadnego z globalnych graczy, ale też nie uzależniając się tylko od jednego kierunku, czyli współpracować z Zachodem, ale rozmawiać też z Chinami, Indiami i krajami ASEAN.

Ekspert przypomina gorzką prawdę, że przy tak drogiej energii w Polsce nie ma mowy o konkurencyjnych kosztach produkcji. – By repolonizować gospodarkę, trzeba zapewnić tanie, czyli konkurencyjne źródła mocy produkcyjnych, a my ich nie mamy. Warto stworzyć program inwestycji eksportowych na minusową stopę procentową gwarantowaną przez BGK, gdzie te firmy mogłyby inwestować na innych kontynentach, o ile podatki będą płaciły w Polsce. Gdy mamy trzykrotnie droższe nośniki energii niż w USA, a koszty siły roboczej rosną najszybciej w Europie, to tracimy te czynniki rozwoju, które do tej pory były głównym kołem zamachowym polskiej gospodarki. Czas postawić na nowe pola rozwoju i utrzymać tempo wzrostu, które mieliśmy do tej pory, a obok Chin rozwijaliśmy w ciągu ostatnich trzech dekad najszybciej na świecie – mówi Raczkowski.

– Kończy się era naiwnej globalizacji. Czas na odbudowę narodowej gospodarki. Czas na repolonizację polskiej gospodarki, rynku, kapitału – powiedział premier Donald Tusk na otwarciu konferencji EFNI we wtorek w Warszawie. Niestabilność geopolityczna, kryzysy surowcowe i globalna konkurencja to wyzwania współczesnego świata, na które odpowiedzią ma być nowa polityka gospodarcza Polski.

Przekaz Donalda Tuska o końcu naiwnej globalizacji poruszył polską giełdą, WIG, który mocno rósł we wtorek od chwili otwarcia giełdy, po wystąpieniu premiera po godz. 10, zaczął spadać, choć utrzymał się na plusie. Podobnie było w przypadku WIG20. Po porannym skoku z 2610 do 2650 pkt, po godz. 10 spadł o 30 pkt. Wyceny spółek energetycznych także zareagowały na stwierdzenie, że zadaniem menedżera strategicznej spółki Skarbu Państwa jest nie tylko maksymalizacja zysku. Orlen po południu stracił już 3,15 proc. wobec kursu z otwarcia, Tauron początkowo tracił nawet 10 proc., by potem odrobić część strat.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Tąpnięcie notowań spółek energetycznych po zapowiedziach premiera. Chodzi o zyski
Gospodarka
Donald Tusk: Czas na repolonizację polskiej gospodarki. Kapitał ma narodowość
Gospodarka
Ile Kreml wydaje na „mięso armatnie”? Szokująca kwota
Gospodarka
EY: Wojna celna obniży wzrost gospodarczy Polski. USA ucierpią najmocniej
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Gospodarka
Jak duża jest szara strefa w Polsce? Podano najnowsze dane i prognozy na 2025 rok