Janusz Jankowiak: W żołnierskich słowach o polityce gospodarczej

Jakie skutki pociąga za sobą obecna polityka monetarna NBP, polityka fiskalna rządu oraz sposób nadzorowania rynku finansowego przez regulatora?

Publikacja: 11.04.2022 21:13

Janusz Jankowiak: W żołnierskich słowach o polityce gospodarczej

Foto: Fot. Jerzy Dudek

Po pierwsze, podwyżki stóp, z uwagi na złą komunikację, nie redukują odczuwalnej ujemnej realnej stopy procentowej. A to dlatego, że podmioty gospodarcze odnoszą podwyżki do silnie rosnącej bieżącej inflacji, a nie do tej wiarygodnie prognozowanej.

Po drugie, przeskalowane przez rynek podwyżki stóp NBP nie prowadzą do aprecjacji złotego, co wspierałoby dezinflację. Pociągają za to za sobą ostrą przecenę obligacji, za czym idą straty w portfelach obligacyjnych funduszy i wymuszanie masowych umorzeń przy dużych stratach inwestorów.

Po trzecie, w ślad za oficjalnymi stopami NBP dynamicznie rośnie WIBOR, stanowiący wciąż punkt odniesienia do oprocentowania kredytów. Jest to najbardziej perspektywicznie drażliwy punkt systemu finansowego, bo reprezentatywność tego wskaźnika będzie w świetle szybko rosnących kosztów obsługi długu o zmiennej stopie coraz powszechniej podważana, a brak przygotowanego przez spółkę GPW (WIBOR Benchmark), referencyjnego wskaźnika alternatywnego umieszczanego w umowach kredytowych (do czego zobowiązuje rozporządzenie BMR), doprowadzi do coraz liczniejszych procesów sądowych wytaczanych bankom przez kredytodawców. Tym razem już nie frankowych, ale złotowych.

Regulator rynku ma istotny negatywny wkład w asymetryczne przekładanie się zmienności stóp procentowych na koszty kredytu również dlatego, że nie przeforsował specjalnych regulacji podatkowych dla kredytów o stałej stopie procentowej, które istnieją w wielu systemach na świecie. Katalog zaniechań jest tu więc pokaźny.

Po czwarte wreszcie, polityka fiskalna jest nadmiernie ekspansywna, co utrudnia zadanie opanowania oczekiwań inflacyjnych bankowi centralnemu, psując policy mix. A polityka podatkowa jest kompletnie nieracjonalna. Rozchybotany, chaotyczny system podatkowy wciąż preferuje konsumpcję zamiast oszczędności i wysokie opodatkowanie pracy zamiast wysokiego opodatkowania konsumpcji. Archaiczne opodatkowanie dochodów kapitałowych redukuje skłonność do oszczędzania, a obniżki podatków wspierają bieżącą konsumpcję.

W rezultacie stopa oszczędności prywatnych pozostaje niska, a zamiast oszczędności publicznych mamy dezoszczędności w postaci permanentnych deficytów sektora finansów publicznych nawet przy 7–8-proc. wzroście PKB.

Równie archaiczny, zróżnicowany w zależności od formy aktywów, podatek nałożony lata temu na instytucje finansowe podnosi koszty kredytu, przesuwając płynność sektora na nieobciążone podatkiem obligacje rządowe. Te z kolei muszą być przesuwane do portfeli HTM po to, by nie pociągać za sobą bilansowych strat banków przy stale rosnących stopach procentowych. Zmniejsza to płynność rynku wtórnego, na którym i tak zresztą dominuje bank centralny.

Łatany i traktowany jako oręż wyborczy system podatkowy wspiera finansowanie długu rządowego kosztem finansowania realnej gospodarki, finansowanie konsumpcji kosztem inwestycji i faworyzuje wzrost obserwowanego PKB kosztem wzrostu potencjału. A do tego wzrost stóp procentowych redukuje płynność, plasowaną – zgodnie z bodźcami adresowanymi do sektora finansowego – w skarbowe papiery wartościowe.

Na koniec cała ta nieskładna polityka gospodarcza przyprawiana jest obficie piarowym sosem ogromnego sukcesu.

Autor jest głównym ekonomistą Polskiej Rady Biznesu, dwukrotnym zwycięzcą w konkursie NBP i „Rzeczpospolitej” na najlepszego analityka makroekonomicznego roku.

Po pierwsze, podwyżki stóp, z uwagi na złą komunikację, nie redukują odczuwalnej ujemnej realnej stopy procentowej. A to dlatego, że podmioty gospodarcze odnoszą podwyżki do silnie rosnącej bieżącej inflacji, a nie do tej wiarygodnie prognozowanej.

Po drugie, przeskalowane przez rynek podwyżki stóp NBP nie prowadzą do aprecjacji złotego, co wspierałoby dezinflację. Pociągają za to za sobą ostrą przecenę obligacji, za czym idą straty w portfelach obligacyjnych funduszy i wymuszanie masowych umorzeń przy dużych stratach inwestorów.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację