Doszedłem do wniosku, że jest tylko jeden sposób na zrobienie pieniędzy w biznesie funduszy inwestycyjnych – tak jak w knajpie jest tylko jedno miejsce dla powściągliwego człowieka, za barem, nie przed nim... zainwestowałem więc w firmę zarządzającą – tak Paul Samuelson skomentował opłacalność inwestycji w tytuły uczestnictwa amerykańskich funduszy inwestycyjnych w 1967 r. Jego zdaniem lokowanie środków w akcjach firm zarządzających funduszami miało wówczas dużo większy sens niż lokowanie ich w samych funduszach. Dziś, 45 lat później, obserwując polski rynek funduszy inwestycyjnych i zarządzających nimi towarzystw funduszy inwestycyjnych, można odnieść podobne wrażenie.
Trudny wybór
Na rynku funkcjonuje ponad 500 funduszy inwestycyjnych i prawie 400 subfunduszy. Szanse na to, że inwestorowi uda się wybrać taki, którego wyniki będą wyższe od rynkowej stopy zwrotu, nie są duże. Dla przykładu, w 2010 r. spośród funduszy inwestujących głównie na polskim rynku akcji benchmark w postaci WIG pokonał tylko co trzeci fundusz. W 2011 r. – jedynie co czwarty. Wybór funduszu, który przyniesie satysfakcjonującą stopę zwrotu, z pewnością nie jest więc prosty. Przecięty inwestor najczęściej decyduje się albo na fundusz, który w ostatnim okresie osiągnął najlepsze wyniki, albo na taki, który został mu polecony przez doradcę finansowego. Oba kryteria, choć teoretycznie mogą wydawać się dobre, w praktyce raczej się nie sprawdzą. Nie ma bowiem żadnej gwarancji, że dobre wyniki osiągane przez zarządzających w przeszłości uda się utrzymać. Nie ma też gwarancji, że doradca inwestycyjny będzie działał w najlepiej pojętym interesie klienta ani że będzie wiedział, co mu zaproponować.
Wybierając fundusz inwestycyjny, powinniśmy się kierować poziomem pobieranych przez towarzystwo opłat
Tymczasem decydujący wpływ na stopy zwrotu osiągane przez posiadaczy tytułów uczestnictwa funduszy inwestycyjnych mają ponoszone przez nich koszty. Wybierając fundusz inwestycyjny, inwestor powinien zatem kierować się poziomem pobieranych przez TFI opłat, a przede wszystkim wysokością wynagrodzenia za zarządzanie funduszem. Opłata za zarządzanie pobierana jest najczęściej jako określony procent średniej wartości aktywów funduszu inwestycyjnego w ciągu roku. Naliczana jest w każdym dniu wyceny przez cały okres trwania inwestycji – bez względu na osiągane przez fundusz wyniki. Na bieżąco pomniejsza wartość aktywów funduszu, a więc i osiąganą przez inwestora stopę zwrotu. Ma wobec tego dużo większy wpływ na wynik inwestycji, zwłaszcza tych długoterminowych, niż pobierana jednorazowo opłata dystrybucyjna. TFI dość często organizują okresowe obniżki opłat dystrybucyjnych. Raczej trudno będzie natomiast znaleźć promocję dotyczącą pobieranych opłat za zarządzanie. Niestety, uczestnicy funduszy często nie przywiązują większej wagi do kosztów zarządzania funduszam. Po części wynika to ze sposobu, w jaki są one naliczane. Opłata za zarządzanie jest już zawarta w wycenie tytułów uczestnictwa funduszu. Koszty ponoszone przez inwestorów w relacji do aktywów funduszy na rynku europejskim to średnio około 1,8 proc. dla funduszy akcji i około 1,2 proc. w przypadku funduszy obligacji. Tytuły uczestnictwa polskich funduszy inwestycyjnych są niestety znacznie bardziej kosztowną inwestycją. W Polsce opłaty pożerają nawet dwukrotnie większą część zgromadzonych przez klienta środków. Dzieje się tak głównie za sprawą wysokich opłat za zarządzanie.
Wynagrodzenie za zarządzanie funduszami inwestycyjnymi stanowi lwią część przychodów TFI, znacznie ponad 90 proc. Nic więc dziwnego, że towarzystwa skupiają tak wiele energii na przyciągnięciu do funduszy jak największej liczby klientów i powiększaniu zgromadzonych w nich środków. W końcu właśnie na tym zarabiają. Dla TFI ważna jest jednak nie tylko wysokość zarządzanych aktywów, ale również ich struktura. Określona kwota ulokowana w funduszu agresywnym przyniesie TFI znacznie większy przychód, niż gdyby zainwestowano ją w funduszu o niskim profilu ryzyka. Chociaż wysoki poziom kosztów zarządzania funduszami jest dość powszechnie krytykowany, trudno się spodziewać większych zmian w tym zakresie. TFI dokładają zapewne należytych starań, aby posiadacze tytułów uczestnictwa zarządzanych przez nie funduszy osiągali satysfakcjonujące stopy zwrotu. Przede wszystkim dbają jednak o własne wyniki.