Jak zarobić na funduszach

Potrzeba zdecydowanie większej przejrzystości opłat w TFI – zauważa pracownik Departamentu Systemu Finansowego NBP

Publikacja: 17.01.2013 02:39

Jak zarobić na funduszach

Foto: Archiwum

Red

Doszedłem do wniosku, że jest tylko jeden sposób na zrobienie pieniędzy w biznesie funduszy inwestycyjnych – tak jak w knajpie jest tylko jedno miejsce dla powściągliwego człowieka, za barem, nie przed nim... zainwestowałem więc w firmę zarządzającą – tak Paul Samuelson skomentował opłacalność inwestycji w tytuły uczestnictwa amerykańskich funduszy inwestycyjnych w 1967 r. Jego zdaniem lokowanie środków w akcjach firm zarządzających funduszami miało wówczas dużo większy sens niż lokowanie ich w samych funduszach. Dziś, 45 lat później, obserwując polski rynek funduszy inwestycyjnych i zarządzających nimi towarzystw funduszy inwestycyjnych, można odnieść podobne wrażenie.

Trudny wybór

Na rynku funkcjonuje ponad 500 funduszy inwestycyjnych i prawie 400 subfunduszy. Szanse na to, że inwestorowi uda się wybrać taki, którego wyniki będą wyższe od rynkowej stopy zwrotu, nie są duże. Dla przykładu, w 2010 r. spośród funduszy inwestujących głównie na polskim rynku akcji benchmark w postaci WIG pokonał tylko co trzeci fundusz. W 2011 r. – jedynie co czwarty. Wybór funduszu, który przyniesie satysfakcjonującą stopę zwrotu, z pewnością nie jest więc prosty. Przecięty inwestor najczęściej decyduje się albo na fundusz, który w ostatnim okresie osiągnął najlepsze wyniki, albo na taki, który został mu polecony przez doradcę finansowego. Oba kryteria, choć teoretycznie mogą wydawać się dobre, w praktyce raczej się nie sprawdzą. Nie ma bowiem żadnej gwarancji, że dobre wyniki osiągane przez zarządzających w przeszłości uda się utrzymać. Nie ma też gwarancji, że doradca inwestycyjny będzie działał w najlepiej pojętym interesie klienta ani że będzie wiedział, co mu zaproponować.

Wybierając fundusz inwestycyjny, powinniśmy się kierować poziomem pobieranych przez towarzystwo opłat

Tymczasem decydujący wpływ na stopy zwrotu osiągane przez posiadaczy tytułów uczestnictwa funduszy inwestycyjnych mają ponoszone przez nich koszty. Wybierając fundusz inwestycyjny, inwestor powinien zatem kierować się poziomem pobieranych przez TFI opłat, a przede wszystkim wysokością wynagrodzenia za zarządzanie funduszem. Opłata za zarządzanie pobierana jest najczęściej jako określony procent średniej wartości aktywów funduszu inwestycyjnego w ciągu roku. Naliczana jest w każdym dniu wyceny przez cały okres trwania inwestycji – bez względu na osiągane przez fundusz wyniki. Na bieżąco pomniejsza wartość aktywów funduszu, a więc i osiąganą przez inwestora stopę zwrotu. Ma wobec tego dużo większy wpływ na wynik inwestycji, zwłaszcza tych długoterminowych, niż pobierana jednorazowo opłata dystrybucyjna. TFI dość często organizują okresowe obniżki opłat dystrybucyjnych. Raczej trudno będzie natomiast znaleźć promocję dotyczącą pobieranych opłat za zarządzanie. Niestety, uczestnicy funduszy często nie przywiązują większej wagi do kosztów zarządzania funduszam. Po części wynika to ze sposobu, w jaki są one naliczane. Opłata za zarządzanie jest już zawarta w wycenie tytułów uczestnictwa funduszu. Koszty ponoszone przez inwestorów w relacji do aktywów funduszy na rynku europejskim to średnio około 1,8 proc. dla funduszy akcji i około 1,2 proc. w przypadku funduszy obligacji. Tytuły uczestnictwa polskich funduszy inwestycyjnych są niestety znacznie bardziej kosztowną inwestycją. W Polsce opłaty pożerają nawet dwukrotnie większą część zgromadzonych przez klienta środków. Dzieje się tak głównie za sprawą wysokich opłat za zarządzanie.

Wynagrodzenie za zarządzanie funduszami inwestycyjnymi stanowi lwią część przychodów TFI, znacznie ponad 90 proc. Nic więc dziwnego, że towarzystwa skupiają tak wiele energii na przyciągnięciu do funduszy jak największej liczby klientów i powiększaniu zgromadzonych w nich środków. W końcu właśnie na tym zarabiają. Dla TFI ważna jest jednak nie tylko wysokość zarządzanych aktywów, ale również ich struktura. Określona kwota ulokowana w funduszu agresywnym przyniesie TFI znacznie większy przychód, niż gdyby zainwestowano ją w funduszu o niskim profilu ryzyka. Chociaż wysoki poziom kosztów zarządzania funduszami jest dość powszechnie krytykowany, trudno się spodziewać większych zmian w tym zakresie. TFI dokładają zapewne należytych starań, aby posiadacze tytułów uczestnictwa zarządzanych przez nie funduszy osiągali satysfakcjonujące stopy zwrotu. Przede wszystkim dbają jednak o własne wyniki.

Spore zyski

Towarzystwa starają się niekiedy usprawiedliwić wysoki poziom opłat za zarządzanie funduszami niewielkim rozmiarem rynku i brakiem możliwości osiągania właściwych efektów skali. Na tle rynku europejskiego środki zgromadzone w krajowych funduszach inwestycyjnych rzeczywiście nie są duże. Ich udział nie przekracza nawet 1 proc. aktywów europejskiego sektora funduszy. Wysokie aktywa mogą być natomiast tańsze w zarządzaniu. W przypadku OFE stawka opłaty za zarządzanie w przeliczeniu na jednostkę aktywów maleje wraz ze wzrostem zgromadzonych w nich środków. Nie może ponadto przekroczyć 15,5 mln zł miesięcznie. W przypadku funduszy inwestycyjnych nie ma żadnych ograniczeń. Im wyższe aktywa, tym wyższe wynagrodzenie za zarządzanie – oczywiście przy założeniu ich stałej struktury. I tak, choć aktywa OFE są znacznie wyższe niż aktywa funduszy inwestycyjnych, przychody z zarządzania powszechnych towarzystw emerytalnych – choć też wysokie – są ponaddwukrotnie niższe niż wynagrodzenie za zarządzanie funduszami pobrane przez TFI.

Czy spółkom zarządzającym funduszami inwestycyjnymi naprawdę wiedzie się aż tak kiepsko, że nie mogą pozwolić sobie na choćby drobne obniżenie przychodów z tytułu zarządzania? W ostatnich 10 latach właścicielom TFI udało się osiągnąć średnio około 40 proc. zysku rocznie z zainwestowanego kapitału. Trudno chyba znaleźć wiele innych przykładów równie dochodowej działalności. Tak wysoką rentownością nie mogą się pochwalić ani PTE, ani banki czy zakłady ubezpieczeń, nie mówiąc już o przedsiębiorstwach.

Opłaty i dla dystrybutorów

Zanim posiadacz tytułów uczestnictwa funduszu inwestycyjnego porówna własne stopy zwrotu z inwestycji do wyników osiąganych przez właścicieli TFI, powinien wiedzieć o czymś jeszcze. Towarzystwa nie są jedynymi instytucjami, które zarabiają na pobieranych przez nie opłatach za zarządzanie. Ich znaczna część trafia bowiem do dystrybutorów tytułów uczestnictwa funduszy. Spółki zarządzające europejskimi funduszami przekazują dystrybutorom przeciętnie ponad połowę wynagrodzenia za zarządzanie. Pod tym względem polski rynek nie odbiega raczej od standardów europejskich. Koszty dystrybucji stanowią około połowy kosztów działalności TFI. O sile dystrybutorów na polskim rynku funduszy świadczy również to, że – jak wspomniano wcześniej – klienci bardzo często decydują się nabyć tytuły uczestnictwa właśnie tych funduszy, które zostaną im polecone przez doradców. Nasuwa się zatem pytanie, czy skoro wynagrodzenie za zarządzanie rośnie wraz ze wzrostem ryzyka inwestycyjnego danego funduszu, korzyści, jakie czerpią z niego dystrybutorzy, na pewno pozostają bez wpływu na ich obiektywizm i na to, jakie fundusze są oferowane klientom?

O tym, że TFI dzieli się wynagrodzeniem za zarządzanie funduszami z dystrybutorem, inwestor nie zawsze jest informowany. Nie zawsze zdaje więc sobie sprawę z tego, że pośrednik działa niekiedy w najlepiej pojętym interesie nie tyle klienta, ile swoim własnym. Aby umożliwić inwestorowi podjęcie świadomej decyzji o ulokowaniu oszczędności w tym czy innym funduszu inwestycyjnym, potrzeba zdecydowanie większej przejrzystości opłat. Przede wszystkim potrzeba jednak lepszego zrozumienia kosztów związanych z inwestycjami w tytuły uczestnictwa funduszy.

Jak zatem zarobić na funduszach inwestycyjnych? To proste, inwestując w towarzystwa nimi zarządzające. Paulowi Samuelsonowi Nobel się należał.

Doszedłem do wniosku, że jest tylko jeden sposób na zrobienie pieniędzy w biznesie funduszy inwestycyjnych – tak jak w knajpie jest tylko jedno miejsce dla powściągliwego człowieka, za barem, nie przed nim... zainwestowałem więc w firmę zarządzającą – tak Paul Samuelson skomentował opłacalność inwestycji w tytuły uczestnictwa amerykańskich funduszy inwestycyjnych w 1967 r. Jego zdaniem lokowanie środków w akcjach firm zarządzających funduszami miało wówczas dużo większy sens niż lokowanie ich w samych funduszach. Dziś, 45 lat później, obserwując polski rynek funduszy inwestycyjnych i zarządzających nimi towarzystw funduszy inwestycyjnych, można odnieść podobne wrażenie.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Jak skrócić tydzień pracy w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Polscy milionerzy wolą luksusowe samochody i spa niż nieruchomości
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Opinie Ekonomiczne
Grzegorz W. Kołodko: Szeroki świat czy narodowy zaścianek?