Człowiek z atomu

Siergiej Kirienko - bohater wielu prasowych skandali. W wieku 36 lat został premierem Rosji. Nazwano go wtedy Kinderniespodzianka. Teraz buduje potęgę rosyjskiej energetyki jądrowej

Aktualizacja: 05.02.2009 01:05 Publikacja: 05.02.2009 01:04

Siergiej Kirienko jest uważany za jednego ze sprawców zapaści rosyjskiej gospodarki sprzed 11 lat

Siergiej Kirienko jest uważany za jednego ze sprawców zapaści rosyjskiej gospodarki sprzed 11 lat

Foto: AP

Wiadomością dnia w środę w Moskwie było błogosławieństwo Putina dla rozmów państwowego koncernu Rosatom z niemieckim Siemensem. Rozmowy dotyczą założenia wspólnej firmy, która jeszcze w tym roku stałaby się największym na świecie graczem na rynku technologii jądrowych.

Dyrektorowi generalnemu Rosatomu Siergiejowi Kirience udało się tak zapalić Niemców do tego pomysłu, że w minionym tygodniu Siemens ogłosił zerwanie długoletniej współpracy z francuskim koncernem atomowym Areva.

Kirienko to barwna postać. Urodzony 46 lat temu w gorącym Suchumi w rodzinie filozofa i ekonomistki, w dorosłym życiu zrezygnował z żydowskiego nazwiska ojca (Izraitiel), na rzecz ukraińskiego nazwiska matki.

Z wykształcenia inżynier transportu wodnego, w 1993 r skończył zarządzanie i marketing w Akademii Gospodarki Narodowej przy rządzie Rosji. Gdy rodziły się fortuny oligarchów, młody Kirienko mógł zostać jednym z nich, ale wybrał politykę i rządowe gabinety.

W 1997 był już pierwszym zastępcą ministra paliw i energetyki.

Nieoczekiwanie dla wszystkich w kwietniu 1998 r Borys Jelcyn powierzył 36-letniemu Kirience urząd premiera Rosji. Rosyjska opinia publiczna zareagowała z właściwym sobie humorem, nazywając premiera Kinderniespodzianką.

Rządził cztery miesiące i zupełnie nie poradził sobie z sytuacją. Nie mogąc liczyć dalej na rządową posadę, założył partię polityczną i dostał się do Dumy.

Władza przypomniała sobie o nim w 2000 r. Reprezentował prezydenta na Powołżu, szefował komisji ds. przemysłu chemicznego. Prasa opisywała go często jako bohatera negatywnego. Miał być szefem grupy przestępczej, a w 2004 r. przywłaszczyć sobie część pieniędzy z MFW. Nigdy mu nic nie dowiedziono. Śledztwa były umarzane.

Uchodzi za człowieka Putina. Cztery lata temu prezydent osadził Kirienkę w Rosatomie, czyli federalnej agencji ds. energetyki atomowej. Miał zreformować tę skostniałą i przestarzałą instytucję i uczynić ją wysoko dochodową.

Wywiązał się wzorowo. Wszystkie atomowe elektrownie i zakłady dla nich produkujące zostały włączone do państwowego holdingu Atomenergoprom. Kirienko stanął na czele rady nadzorczej. Dwa lata temu Putin przekształcił Rosatom w korporację działającą na prawie handlowym.

Tym, co zbliżyło Putina i Kirienkę, były sporty walki. Dyrektor Rosatomu ma trzeci dan w aikido, szefuje związkowi tej dyscypliny w Rosji, a także namiętnie nurkuje. Żona – gospodyni domowa, syn i dwie córki; Kirienko mało występuje publicznie. Jego strona internetowa jest już nieaktywna.

Wiadomością dnia w środę w Moskwie było błogosławieństwo Putina dla rozmów państwowego koncernu Rosatom z niemieckim Siemensem. Rozmowy dotyczą założenia wspólnej firmy, która jeszcze w tym roku stałaby się największym na świecie graczem na rynku technologii jądrowych.

Dyrektorowi generalnemu Rosatomu Siergiejowi Kirience udało się tak zapalić Niemców do tego pomysłu, że w minionym tygodniu Siemens ogłosił zerwanie długoletniej współpracy z francuskim koncernem atomowym Areva.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację