W ich przypadku inwestorzy szczególnie liczą na wysokie dywidendy. A te w poprzednich latach w przypadku banków i PZU, mających świetne wyniki, bywały imponujące.
W zeszłym roku nadzór po raz pierwszy powiedział: instytucje finansowe muszą być bardziej ostrożne. Szaleje kryzys i transfer zysku do akcjonariuszy powinien być mniejszy. Zamiast tego trzeba zwiększać fundusze własne, żeby poprawiać wskaźniki adekwatności kapitałowej i płynność.
Co się zmieniło? Niewiele, choć kryzys zaczął się pogłębiać. Stało się też jasne, że spółki matki naszych banków po trochu wycofują z nich finansowanie. Według danych Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku było to 27 mld zł. Zmniejszył się też wyraźnie przyrost depozytów. Te luki banki muszą w jakiś sposób zasypać.
Komisja Nadzoru Finansowego utrzymała w tym roku większość nałożonych rok temu restrykcji, choć na przykład bankom w bardzo dobrej kondycji trochę poluzowała, gdyż pozwala przeznaczyć na dywidendę nawet 75 proc. zysku, gdy przed rokiem była to tylko połowa. PZU będzie mogło na dywidendę wypłacić cały zysk. Z tego niewątpliwie ucieszy się Skarb Państwa, bo będzie mógł więcej uzyskać od tych gigantów.
Tegoroczne zalecenia KNF są więc bardziej łagodne i wyważone, choć obejmują dodatkowo TFI i domy maklerskie. Dzięki nim wartość spółek będzie mogła #w przyszłości rosnąć. Długofalowo