Wczorajsza sesja ostudziła nastroje rynkowe. Widzieliśmy wyraźny odwrót od ryzykownych aktywów, na czym ucierpiała nie tylko nasza giełda, ale też i nasza waluta. Złoty mocno tracił zarówno względem dolara, euro, jak i franka szwajcarskiego.

W piątek o poranku na rynku walutowym było nieco spokojniej, ale złoty był przy poziomach, które widać było wczoraj wieczorem. Oznacza to, że za dolara trzeba było płacić 4 zł, euro było wyceniane na 4,16 zł, a frank szwajcarski na 4,42 zł.

Inflacja w USA w centrum uwagi

Dzisiaj rynek walutowy czeka przede wszystkim na dane o inflacji ze Stanów Zjednoczonych. - Dzisiejsze dane ekonomiczne będą obserwowane przez rynki, które chcą zrozumieć, jak poruszać się w środowisku eskalujących napięć handlowych między USA a Chinam. W obliczu gwałtownych spadków na azjatyckich giełdach i presji na akcje technologiczne po spadku Nvidii, inwestorzy skupią się na kluczowym raporcie o inflacji PCE, który może wpłynąć na oczekiwania dotyczące obniżek stóp przez Fed – wskazują analitycy XTB.

Jest przestrzeń do korekty notowań złotego

Chociaż oczywiście osłabienie złotego było w czwartek dość wyraźne, to nadal jednak trzeba je traktować w kategoriach zwykłej korekty. Nasza waluta zaliczyła w ostatnich tygodniach wyraźne umocnienie i siłą rzeczy, wcześniej czy później musiało dojść, do jakieś realizacji zysków. Niewykluczone, że zostanie ona przedłużona. Miejsca do odreagowanie jest bowiem całkiem sporo.