I z tychże badań, przeprowadzonych na zlecenie Grupy Ubezpieczeniowej Europa wynika, że tylko 29 proc. emerytów zadowolonych jest z tego jak zaplanowali swoją emeryturę. Proponuję spojrzeć jednak na ten wynik z drugiej strony. Będzie bardziej dobitnie. Bo to badanie pokazuje, że aż 71 proc. emerytów nie ma się, z czego cieszyć. Ja też kiedyś będę emerytem i ta myśl już mnie przeraża. Przeraża na tyle, że mając pewnie dobre czterdzieści lat do emerytury już staram się o niej intensywnie myśleć i odkładać. Dlaczego obecni „staruszkowie" nie są zadowoleni? Bo jak przyznaje, co trzeci z nich – liczyli na ZUS...
Przestraszyć Państwa bardziej? Proszę bardzo. Jakie mamy perspektywy emerytalne każdy dobrze wie. Mizerne. I to chyba dosyć delikatne określenie. Mimo tego 70 proc. Polaków wciąż nie oszczędza samodzielnie. Jedna piąta nawet nie zamierza zacząć. Na co liczą? Na ZUS i OFE. To wyjaśniając. Na Fundusze nie ma, co liczyć, bo te odpowiadają za marne kilkanaście procent przyszłego świadczenia. A ZUS? No cóż, jakoś nie wierzę w to, że przetrwa on do mojej emerytury. OFE też zresztą mogą nie doczekać. Nasze państwo im w tym pomoże. FUS – bo ZUS jest przecież tylko narzędziem – od dawna jedzie na wielkim deficycie. Gdybym ja tak prowadził domowy budżet, od lat mieszkałbym pod mostem. Generowanie zadłużenia to nic innego jak okradanie naszych dzieci. Często nawet tych jeszcze nienarodzonych.
Nie wierzę, że przyjdą w najbliższym czasie tacy politycy, którzy będą mieli choćby tylko wolę stworzenia zdrowego systemu emerytalnego. Ci nie są w stanie myśleć w tak długiej perspektywie. Oni liczą tylko do czterech. Tyle lat trwa sejmowa kadencja. Ale za chwilę się kończy. Spójrzmy, więc przy tej okazji nie na twarze tylko programy. Mój znajomy koneser dobrego jedzenia mówi, że karta dań w eleganckiej restauracji nie może się składać z kilkudziesięciu dań głównych. Jeśli tak jest w kuchni królują lodówki i mrożonki. W dobrym lokalu da się przyrządzić tylko kilka, może kilkanaście dań godnych uwagi. Tak samo jest z politykami. Jeśli obiecują, że zrobią wszystko, nic nie zrobią. Poszukajmy wiec takich ze skromniejszym planem, ale możliwym do realizacji. Mało w tym przypadku wcale nie znaczy gorzej. Wręcz odwrotnie – może oznaczać, że obywatel startujący do Sejmu zna się na rzeczy. A takich na razie ze świecą tam szukać.