Po co latarce nasze dane?

Wiele osób jest nieświadomych, że dana aplikacja w ogóle zawiera dostęp do naszych danych - mówi Dominik Batorski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Aktualizacja: 24.08.2015 08:08 Publikacja: 23.08.2015 22:00

Po co latarce nasze dane?

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Rz: Według Urzędu Komunikacji Elektronicznej w 2014 roku zużyliśmy ponad 100 procent więcej megabajtów danych niż rok wcześniej – aż 260 miliardów megabajtów. Wynika to oczywiście z popularności smartfonów i urządzeń mobilnych. Smartfony i aplikacje ułatwiają nam życie, ale czy nie wykorzystują też naszych danych?

Dominik Batorski: Oferują nam dostęp do informacji oraz do wszystkich możliwości, jakie daje internet, praktycznie niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy. Choć tak naprawdę spora część użytkowników smartfonów nie instaluje aplikacji. Są i tacy, którzy mają smartfona, ale w ogóle nie korzystają z internetu.

Ale czy ci, którzy korzystają, są narażeni na jakieś większe ryzyko?

Spora część dodatkowo instalowanych aplikacji faktycznie wyciąga od nas dosyć duże ilości danych.

O jakich aplikacjach pan mówi?

Na przykład latarek. Korzystając z lampy błyskowej aparatu fotograficznego wbudowanego w nasz telefon, umożliwiają nam one posługiwanie się telefonem jak latarką. Zdarza się jednak, że takie aplikacje zbierają dane dotyczące naszej lokalizacji.

A po co takiej aplikacji informacja o tym, gdzie jesteśmy?

Właśnie. Gdyby była to aplikacja służąca np. do nawigacji, to pobranie takich danych byłoby uzasadnione. Ale przecież nie jest to potrzebne aplikacji latarki. Ponieważ jednak część tego typu aplikacji jest bezpłatna, ich producenci stosują inny model biznesowy – zarabiają np. na reklamach. Informacja o tym, gdzie użytkownik się znajduje, może być przydatna, bo pozwala lepiej dostosować reklamę do użytkownika. Są oczywiście i takie aplikacje, które nie wyciągają od nas informacji, by dostosować do nas reklamę, lecz po to, by np. przekazywać je dalej.

Użytkownicy się na to godzą?

Rzadko wczytują się w regulamin aplikacji i nie zwracają uwagi, do jakich danych dają dostęp. Chociaż producenci systemów operacyjnych starają się, by wyłudzanie naszych danych było coraz trudniejsze.

Dlaczego ludzie nie czytają regulaminów?

Wiele osób jest nieświadomych, że dana aplikacja w ogóle zawiera dostęp do naszych danych. Ludzie nie czytają tych informacji nie dlatego, że jest im wszystko jedno. Nie czytają ich, dlatego że nie zdają sobie sprawy, iż instalując aplikację na naszym telefonie, możemy umożliwić komuś dostęp do naszych danych.

Rz: Według Urzędu Komunikacji Elektronicznej w 2014 roku zużyliśmy ponad 100 procent więcej megabajtów danych niż rok wcześniej – aż 260 miliardów megabajtów. Wynika to oczywiście z popularności smartfonów i urządzeń mobilnych. Smartfony i aplikacje ułatwiają nam życie, ale czy nie wykorzystują też naszych danych?

Dominik Batorski: Oferują nam dostęp do informacji oraz do wszystkich możliwości, jakie daje internet, praktycznie niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy. Choć tak naprawdę spora część użytkowników smartfonów nie instaluje aplikacji. Są i tacy, którzy mają smartfona, ale w ogóle nie korzystają z internetu.

Opinie Ekonomiczne
Marcin Piątkowski: Jak pobudzić inwestycje prywatne
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Opinie Ekonomiczne
Guntram Wolff: Strefa euro musi wzmocnić wsparcie militarne dla Bałtów
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Krótszy tydzień pracy, czyli koniec kultury zapieprzu
Opinie Ekonomiczne
Ekonomiści: Centralny czy Ukryty Rejestr Umów?
Opinie Ekonomiczne
Aneta Gawrońska: Od wojny w koalicji mieszkań nie przybędzie