Rz: Podczas Forum Inwestycyjnego w Tarnowie dużo mówił pan o projekcie wirtualnej elektrowni. Na czym ona w praktyce polega?
Grzegorz Nowaczewski: Wirtualną elektrownię można zbudować na wiele sposobów, przykładowo zmieniając czas lub intensywność korzystania z urządzeń konsumujących energię elektryczną, takich jak wentylacja, klimatyzacja na pływalniach, biurowcach lub zmieniając moc wytwarzania energii w elektrowniach wodnych. Wirtualna elektrownia nie zastąpi elektrowni tradycyjnej. Jest składową transformacji energetyki opartej na paliwach kopalnych – w energetykę z przewagą generacji ze źródeł odnawialnych. Opracowana w naszej firmie innowacyjna technologia pod nazwą Enabler DSR pozwala na dostosowanie infrastruktury nowoczesnych budynków do włączenia ich właśnie w wirtualną elektrownię i uzyskiwania z tego tytułu korzyści chociażby takich jak niższe wydatki na energię elektryczną oraz podniesienie komfortu odczuwalnego przez ludzi przebywających w tych budynkach.
W jaki sposób pana projekt poradziłby sobie w czasie zwiększonego zapotrzebowania na energię np. latem. Jak pan pamięta, w sierpniu 2015 roku PSE musiało ogłosić 20. stopień zasilania.
Nasza wirtualna elektrownia przesuwa część zużywanej energii z godzin, w których prawdopodobieństwo niedoborów jest najwyższe – na inne godziny. Zajmujemy się optymalizacją zapotrzebowania na energię elektryczną, wykorzystując bezwładność termiczną budynków. Przykładowo, jeśli zbliżają się godziny z wysoką temperaturą powietrza, staramy się przewietrzyć optymalizowany budynek z wyższą intensywnością, niż kiedy temperatura na zewnątrz budynku jest niższa, bo w pewnym sensie nowoczesne budynki przypominają termosy. PSE ogłosiło niedawno kolejny przetarg na tzw. negawaty. Mam nadzieję, że w przyszłości PSE będzie płacić za gotowość po stronie odbiorców energii do świadomej okresowej redukcji zapotrzebowania na prąd, zamiast ogłaszać 20. stopnie zasilania. Niestety, obawiam się, że w perspektywie najbliższych miesięcy nie uda się wspólnie z PSE efektywnie zabezpieczyć Polaków przed zagrożeniem blackoutów. Moim zdaniem obecne wsparcie wytwarzania negawatów skupia się na przemyśle. Pozostaje mieć nadzieję, że wirtualna elektrownia bazująca na zarządzaniu energią obiektów komercyjnych stanie się przedmiotem zainteresowania PSE po wakacjach.
Wskazywał pan, że koszt budowy konwencjonalnej elektrowni o mocy 150–200 MW to 1 mld zł, zaś gdyby spiąć 1500–2000 budynków i zastosować pana rozwiązanie polegające na zwiększeniu ich efektywności energetycznej, byłoby znacznie taniej. Czyli ile będzie kosztować?