Uczestnikami nieformalnego wyścigu są: James Cameron – reżyser „Titanica", Richard Branson – ekscentryczny założyciel firmy Virgin Galactic, która zamierza komercyjnie wysyłać ludzi w przestrzeń kosmiczną, oraz Eric Schmidt – wieloletni członek zarządu i dyrektor generalny firmy Google. Projekty, którym patronują, mają jednakowy cel: dotrzeć do dna Głębi Challengera w Rowie Mariańskim na Pacyfiku.
Nazwa tego miejsca pochodzi od brytyjskiej korwety HMS „Challenger", która w 1875 roku ołowianą sondą po raz pierwszy zmierzyła głębokość tego miejsca. Według najnowszych ustaleń wynosi ona 10 911 m pod powierzchnią morza. Mimo że jest to jedno z najbardziej znanych miejsc na kuli ziemskiej – dowiaduje się o nim w szkole każdy uczeń – tylko dwóch ludzi dotarło do tego miejsca:
Jacques Piccard i Don Walsh w batyskafie „Trieste". Oprócz nich były tam bezzałogowe wehikuły: japoński „Kaiko" trzykrotnie w latach 1995 – 1998 i amerykański „Nereus" w 2009 roku.
– Więcej osób było na Księżycu, niż przekroczyło głębokość 6000 m. Człowiek dawno osiągnął kosmos, a komercyjne podróże na orbitę to bliska przyszłość. Ostatnim wielkim wyzwaniem jest eksploracja głębin oceanu – przypomina Richard Branson.
W ramach jego projektu Virgin Oceanic, w pierwszym etapie powstaje jednoosobowa łódź poruszająca się z prędkością od 3,5 do 5,5 km/godz. Ma 5,5 m długości i skrzydła umożliwiające nurkowanie. Prace nad tym pojazdem zapoczątkował milioner i podróżnik Steve Fossett. Richard Branson przejął ten pomysł po jego śmierci w 2007 roku. Przy realizacji projektu współpracują naukowcy z Instytutu Oceanografii Scripps. Miliarder zamierza osobiście pilotować podwodny pojazd, ale przed nim zrobi to Chris Welsh, który przetestuje Virgin Oceanic w Rowie Mariańskim. W drugim etapie programu powstanie pojazd wieloosobowy, będzie zabierał na dno osoby, które zapłacą za taką podróż około 200 tys. dolarów. Jest już zarejestrowanych ponad 300 chętnych czekających na możliwość kupna biletu.