Niektóre firmy wolą na swoją siedzibę wybrać małe miasto, z dala od warszawskiego albo wrocławskiego zgiełku. Nie jest to jednak częsta praktyka. Budowa biurowców w miastach poniżej 50 tys. mieszkańców wiąże się z dużym ryzykiem.
Tam jest taniej
Mimo dobrego usytuowania w pobliżu głównych arterii i niskich cen wynajmu lokali komercyjnych znajdujących się z dala od wielkich metropolii wciąż nie są one postrzegane przez potencjalnych najemców jako atrakcyjne. Zdecydowana większość firm, zwłaszcza z zagranicznym kapitałem, lokuje swoje siedziby głównie w wielkich miastach i to w ścisłym centrum. Taka lokalizacja nie tylko ułatwia bowiem kontakt z klientami, ale także buduje prestiż przedsiębiorstwa. Mniejsze miejscowości, nawet położone w pobliżu Warszawy lub Wrocławia, postrzegane są jako mniej atrakcyjne, nawet jeśli organizują dla przedsiębiorców specjalne strefy ekonomiczne i zapewniają im ulgi podatkowe.
Nie oznacza to jednak, że właściciele powierzchni biurowych w małych miastach nie znajdują żadnych chętnych na swoje lokale. Wielu z nich udało się bowiem pozyskać atrakcyjnych klientów, wśród których są przede wszystkim banki, firmy ubezpieczeniowe, prywatne przychodnie, apteki czy zakłady fryzjerskie i kosmetyczne. Trzeba jednak liczyć się z tym, że ceny wynajmu będą niższe niż w centrach wielkich miast nawet o 60 proc.
Sytuację pogorszyć może dodatkowo pojawienie się w danym mieście lokalnego centrum handlowego, które oprócz powierzchni przeznaczonych na prowadzenie sklepów, będzie oferować też lokale biurowe. Umiejscowienie w takim obiekcie banku albo biura podróży może okazać się dla najemców o wiele bardziej interesującą możliwością niż wynajem biura w rzadziej odwiedzanej przez mieszkańców części miasta.