Ministerstwo Środowiska chce rozwiać wątpliwości, czy nieruchomości, na której znajduje się oczko wodne, basen lub rów, są objęte prawem pierwokupu Skarbu Państwa. Opublikowana na stronie internetowej resortu opinia nie uspokaja jednak notariuszy.
– Pilnie potrzeba jest zmiana przepisów. Sama interpretacja to za mało. Nieprecyzyjne przepisy prawa wodnego nadal mogą utrudniać obrót nieruchomościami – ostrzega Mirosław Kupis, notariusz.
Absurd w prawie
Burza wokół nieruchomościami z oczkami, basenami i sadzawkami rozpętała się po 1 stycznia br. Wówczas weszło w życie prawo wodne, które m.in. wywołało wątpliwości dotyczące przyznania starostom prawo pierwokupu gruntów pod stojącymi wodami śródlądowymi. Mówi o tym art. 217 ust. 13 p.w. Z definicji stojących wód śródlądowych (art. 23) wynika, że chodzi nie tylko o jeziora, naturalne zbiorniki wodne niezwiązane z wodami płynącymi, ale również o: „wody znajdujące się w zagłębieniach terenu powstałych na skutek działalności człowieka niebędących stawami". Takim zagłębieniem może być basen, sadzawka, oczko, zbiornik retencyjny. Z tego powodu notariusze mają obiekcje, czy prawo pierwokupu obejmuje również prywatne nieruchomości z tego rodzaju „zagłębieniami"
– Prawo pierwokupu nie obejmie tylko gruntu pod oczkiem czy basenem, ale całą nieruchomość, na której się znajduje takie „zagłębienie" – wyjaśnia Maciej Obrębski. – Z orzecznictwa sądowego wynika bowiem, że jeżeli prawem pierwokupu jest objęty choćby mały fragment, to dotyczy ono całej działki – dodaje.
Jeżeli więc na nieruchomości znajduje się „zagłębienie" wykonane ludzką ręką, to nie sfinalizuje się szybko transakcji. To również kosztuje, ponieważ sporządza się dwie umowy, a nie jedną.