„Wild God”. Nick Cave powraca z uśmiechem

Płyta Bad Seeds „Wild God” o wychodzeniu z żałoby jest pełna ekstazy i radości. W październiku dwa koncerty w Polsce.

Publikacja: 30.08.2024 04:30

Nick Cave

Nick Cave

Foto: ROB KIM / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP

W opublikowanej w 2022 r. rozmowie spowiedzi życia „Wiara, nadzieja i krwawa łaźnia” Cave, po śmierci dwóch synów, wyznał: „Kiedyś brałem to za przejaw tego, jaki jestem zajebiście genialny, i że szkody, które wyrządzam bliskim, są konieczną ceną, bohaterską ofiarą artysty na ołtarzu prawdziwej wielkości (…) Trzeba było rujnującego doświadczenia, bym sobie uświadomił, że powinienem najpierw określić się jako ojciec, mąż i syn, jako członek rodziny, a dopiero potem jako artysta”.

Nick Cave i szalony Bóg

O „Wild God” powiedział: „To radosna płyta. Kipi życiem, wigorem, zachwytem. Żywiołowość piosenek, takich jak „Wild God”, „Frogs” czy „Conversion”, wywołała na mojej twarzy wielki, pieprzony uśmiech”.

Trzeba pamiętać, że Cave ma specyficzne poczucie humoru: „Wild God” wypełnił słowotokiem jak nawiedzony kaznodzieja. To niejednoznaczny song o Bogu, który być może wymyślił siebie, ale jest też może marzeniem ludzi. Na pewno nie ma nic wspólnego z biblijnymi wyrażeniami. Najpiękniejszy jest moment, gdy Cave’a wspiera orkiestra i kościelny chór. Chór śpiewa: „Sprowadź swojego ducha na Ziemię”, zaś Cave odpowiada mniej więcej tak: to my jesteśmy dzikimi bogami przechodzącymi przez płomień anarchii, poruszającymi się wśród wiatrów tyranii, rozsiewającymi ducha wolności, wywołującymi łzy szczęścia. Ten song naprawdę wywołuje radość, zaś wokalista zaprasza ze swoimi przesłaniem do Afryki, Chin, Rosji i Ameryki.

Czytaj więcej

Nick Cave drwi z piosenki rewolucyjnego chatbota ChatGPT. „Parodia i grafomania”

Niesamowity ton muzyce, która powinna być wykonywana w filharmoniach lub salach operowych, nadaje psychodelicznie brzmiąca orkiestra, zwielokrotniona pogłosem. Słyszymy ją wielokrotnie, również we „Frogs”. To do tej kompozycji Cave napisał pierwsze wersy w czasie sesji. Przywołał zabicie Abla przez Kaina. Ale nie pisał po bożemu, tylko tak: „Rozpoczynając tydzień, uklęknął / I zmiażdżył kością głowę swojemu bratu / To dla mnie wielki zaszczyt / Och, kochanie, odprowadzić cię do domu”. Jak ujawnia Cave, te słowa stanowiły drogowskaz dla kolejnych obrazów i tematów. Tekst jest erupcją emocji i obrazów, można jednak się domyślać, że opisywany niedzielny deszcz, gdy biją dzwony, pada w pierwszy dzień ulgi po opłakiwaniu śmierci synów („dzieci w niebie”), gdy wraca nadzieja tak wielka, że chciałoby się umrzeć ze szczęścia. Lub iść z ukochaną do domu, do łóżku, które do tej pory przesiąknięte było łzami rozpaczy. To pointa rozpoczynającej album, niemal arturiańskiej ballady „Song Of The Lake”, w której Cave zawarł frazę o męskiej miłości: „Wiedział, że utonie / Jeśli pójdzie za nią do jeziora / Ale wiedział też, że jeśli pozostanie / Na brzegu, z czasem wyparuje”.

Sens zbawienia wg Cave’a

Nowej energii dodał grupie powrót perkusisty Thomasa Wydlera, który nie czuł się dobrze od lat i nie mógł koncertować, ale ostatnio jego zdrowie znacznie się poprawiło.

Cave zaprosił też Colina Greenwooda z Radiohead, którego ceni za liryczną grę na basie. – Dodawał melodyjnej energii piosenkom, której być może nie miała poprzednia płyta „Ghosteen” – wspomina Cave.

Inspirująca okazała się zmiana studiów nagraniowych, pobyt w prowansalskim Miravalu, nagranie w londyńskim Soundtree i i finał pracy u Davida Fridmanna w Buffalo na północy stanu Nowy Jork. Umowa z Fridmannem była prosta: Nick Cave i Warren Ellis, autorzy nagrań, nie mieli wstępu do studia podczas jego pracy. Mogli tylko posłuchać gotowego miksu po południu. Jednego dziennie. Cave określa finalny efekt jako „czysta emocja”. Dlatego okładka zawiera tylko tytuł na białym tle.

Cave nie kryje, że wciąż pochłania go temat wiary i niewiary, rozpiętych pomiędzy życiem ziemskim i pośmiertnym. „Te piosenki sprawiają wrażenie serii nawróceń” – twierdzi. „Sens zbawienia objawia się dzięki czystemu zapałowi emocjonalnemu”. Jako przykład muzyk podaje „Conversion”. „To opowieść o głęboko tajemniczej, nieziemskiej chwili z moją żoną” – tłumaczy. „O Wow O Wow (How Wonderful She Is)” jest dedykowane pamięci Anity Lane, długoletniej partnerki Cave’a, również w Bad Seeds, która zmarła w 2021 roku. Piosenkę kończy nagranie rozmowy dawnych kochanków i współpracowników, podczas której wspominają tworzenie „From Her to Eternity”, tytułowego utworu z albumu z 1984 r. „W Anicie była dziecięca niewinność i czystość. Myślę, że to uchwyciliśmy” – komentuje.

Nadzieja Cave’a

Pełne zadumy tony wprowadza „Cinnamon Horses” przypominające czasy, gdy Cave uważał, że miłość musi ranić. Ozdobiony waltornią „Joy” przywraca harmonię – pomimo wspomnienia śmierci najważniejszy jest widok gwiazd na niebie, które każą spojrzeć poza siebie i cieszyć się. Opromieniony nimi młody duch, siadając na łóżku, mówi, że wszyscy przeżyliśmy zbyt wiele smutku, teraz jest czas na radość.

Czytaj więcej

Nick Cave and The Bad Seeds w Polsce

Ballada „Long Dark Night” jest inspirowana „Nocą ciemną” XVI-wiecznego mistyka św. Jana od Krzyża. Jest w niej wyjątkowa cave’owska dezynwoltura, z jaką wspomina noce pełne rozpaczy, nawet po jej odejściu nie mając przekonania, że to ma jakiś sens. Uderza w groteskowy ton, łkając, że we śnie nie pojawiło się zombie, ogr czy diabeł, powraca jednak starszy mężczyzna z siwymi włosami i przysiada na poręczy łóżka. To Bóg Cave ze snu opisanego w „Wild God”, w którym Cave śnił siebie w niebie. Kończy song wymownymi słowami „O, Panie”.

Zaś finałowe „As the Waters Cover the Sea” to wizja pary, która odchodzi o grobu w łachmanach, i najważniejsza jest dobra nowina oraz wizja pokoju wyśpiewana z towarzyszeniem chóru.

„Kiedy nagrywamy płytę, nigdy nie mamy planu generalnego. Słuchając „Wild God”, wydaje się, że jesteśmy szczęśliwi (…) To płyta głęboko i radośnie zaraźliwa”.

W opublikowanej w 2022 r. rozmowie spowiedzi życia „Wiara, nadzieja i krwawa łaźnia” Cave, po śmierci dwóch synów, wyznał: „Kiedyś brałem to za przejaw tego, jaki jestem zajebiście genialny, i że szkody, które wyrządzam bliskim, są konieczną ceną, bohaterską ofiarą artysty na ołtarzu prawdziwej wielkości (…) Trzeba było rujnującego doświadczenia, bym sobie uświadomił, że powinienem najpierw określić się jako ojciec, mąż i syn, jako członek rodziny, a dopiero potem jako artysta”.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Muzyka popularna
David Gilmour otwiera listę przebojów w Wielkiej Brytanii, Pink Floyd bez szans
Muzyka popularna
Gwiazdy aren i klubów. Kto jesienią zagra w Polsce?
Muzyka popularna
Członkowie Radiohead spotkali się, by razem pograć. Czy coś z tego wyniknie?
Muzyka popularna
Warszawska Jesień. Przeszłość przenika do współczesnej muzyki
Muzyka popularna
10 mln chętnych, by zobaczyć Oasis. Rusza śledztwo w sprawie biletów
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne