Mąż Ireny Santor uznał ją już przed laty za nasze dobro narodowe. Ponieważ tym mężem był Zbigniew Korpolewski, nieżyjący już dyrektor Teatru Syrena, reżyser i satyryk, potraktowała to jako rodzaj żartu. Niesłusznie. Po raz kolejny okazało się, że satyryków należy traktować serio, bo często trafiają w sedno.
„Piosenka to taki magiczny twór, w którym można pokazać siebie, swoją wrażliwość, swoje wnętrze i swoje odczuwanie świata” – powiedziała obchodząca niedawno 90. urodziny Irena Santor. Mimo wieku nie ma nic wspólnego z czcigodną staruszką. Z pierwszym mężem Stanisławem Santorem, który ofiarował jej nazwisko, łączyła ją niezwykła muzykalność, z drugim, wspomnianym już Zbigniewem Korpolewskim – błyskotliwa inteligencja, poczucie humoru i dystans, którego inni artyści mogliby jej tylko pozazdrościć. Do dziś zachowała ciekawość świata, która towarzyszyła jej jako nastolatce w drodze do Karolina. Pierwszy raz ambasadorką polskiej kultury stała się jako członkini zespołu Mazowsze, szybko stała się solistką. Jej niezwykłemu głosowi przysłuchiwali się wybitni kompozytorzy. „Mam tu dla ciebie muzyczny diament, ale jak go zepsujesz, to ci go zabiorę” – powiedział jej na początku kariery solistycznej Władysław Szpilman, ofiarowując walca „Embarras” Przybory i Wasowskiego, śpiewanego wcześniej przez Barbarę Krafftówną w Kabarecie Starszych Panów. Pani Irena pomyślała po Norwidowsku: „Nie stargam cię, nie. Ja uwydatnię”. I miała już wielki przebój. Potem były następne: „Powrócisz tu”, „Tych lat nie odda nikt”, „Już nie ma dzikich plaż” i setki innych. Wyśpiewanych i nagradzanych na festiwalach polskich i międzynarodowych. Irena Santor ma na koncie występy w większości krajów Europy, obu Ameryk, Azji i Australii. Jako pierwsza w Polsce piosenkarka uhonorowana została doktoratem honoris causa.
Czytaj więcej
Kiedy Mickiewicz prowadził wykłady w Collège de France, które były teatralnym i politycznym performance’em, tajniacy pisali donosy, że to, co robi, jest prowokacją zagrażającą dobremu imieniu uczelni francuskiej - mówi Krzysztof Rutkowski, historyk literatury.
W przeciwieństwie do wielu kolegów po fachu lubi dzielić się swoimi przebojami z innymi. Pierwszym tego dowodem była ciesząca się powodzeniem płyta „Duety”. Tam do wspólnego wykonania swych przebojów zaprosiła m.in. Magdę Umer, jeszcze wówczas nieznaną Annę Marię Jopek, córkę kolegi z Mazowsza, Edytę Górniak, Krzysztofa Cugowskiego, a nawet niebędącego jeszcze uwikłanym w politykę Pawła Kukiza. W 2010 r. wydała z powodzeniem kolejną płytę pod znaczącym tytułem „Kręci mnie ten świat”. Potem były następne.