Taylor Swift w Warszawie. Dziewczęca msza i podwiązka na udzie

220 minut trwał koncert Taylor Swift na PGE Narodowym w Warszawie. Pełna cekinów i hitów gwiazdorska parada składa się na ponad miliard dolarów wpływów z „The Eras Tournee”.

Publikacja: 01.08.2024 23:35

Taylor Swift

Taylor Swift

Foto: PAP/DPA

„Cześć! Miło was poznać” - krzyknęła Taylor Swift po polsku i przywitała się z fanami. Jej pojawienie się na scenie poprzedziło wejście tancerzy. Na środkowej, jednej z trzech scen, najpierw rozpostarli gigantyczne peleryny, barwne jak skrzydła motyli, które uniosły się ku górze w kształcie kopuły balonów. Potem zaś opuszczone ku środkowi sceny, jak można było się spodziewać, przykryły miejsce, z którego wyłoniła się Taylor — ubrana w body mieniące się srebrnymi i błękitnymi cekinami.

Taylor Swift i liczne kreacje

Swift przywitała się z fanami, podkreślając swoją pierwszą obecność w Polsce. Szybko sprawdziła możliwości gardeł polskich fanów. Obracająca się zgodnie z ruchem wskazówki zegara dłoń Taylor eskalowała aplauz we wskazywanych sektorach stadionu, co zabawnie spointowała napinając przedramię i pokazując swoje kobiece muskuły.

Od samego początku, rozmawiając z fanami, zmieniała swój wygląd, wkładając żakiet, potem sukienkę z frędzlami, akompaniując sobie na gitarze. W różnych konfiguracjach towarzyszyły jej tancerki, tancerze, instrumentaliści, a także przeobrażająca się scena, mieniąca się zmiennymi barwami, ale zawsze eksponująca gwiazdę.

Czytaj więcej

Michał Płociński: Koncert Taylor Swift w Warszawie na 80. rocznicę Powstania? Mega, lepiej być nie mogło

Wszystko to działo się w rytm przebojów z płyty „Lover”, której era — zgodnie z tytułem tournee, otworzyła show m.in. z „Miss Americana & the Heartbreak Prince”. Potem przyszedł czas na „Fearless” z „Love Story” i „Red”. Kolorystykę tej płyty podkreślały czerwone balony i migające czerwienią bransoletki, jakie otrzymali przy wejściu fani.

65 tysięcy osób tworzyło cały czas chór dla Swift. Trzeba dodać że nie wolny od spazmów, wzruszeń, a nawet płaczu. Odczuła to zwłaszcza dziewczyna obdarowana przez Swift kapeluszem, a także zaszczycona wymianą wspomnianych „bransoletek przyjaźni”.

Taylor Swift i skóra węża

Era „Speak Now” z fragmentami „Castles Crumbling„ i Enchanted” trwała najkrócej, ale to jej Swift dedykowała najdłuższą balową - fioletową suknię. Tę niewinność przełamał wąż na ekranie zapowiadający erę „Reputation” i„...Ready for It?”. Swift przyobleczona w body, przypominające skórę grzechotnika, wiła się po scenie w grupie sześciu tancerek. Refleksyjną erę ”Folklore/evermore” rozpoczęła spokojnym „Cardiganem”, śpiewając go na dachu wiejskiego domu, do którego idylli pasowała akustyczna gitara, „Betty” i grupa przyjaciół z muzycznego zespołu oraz obrośnięty mchem fortepian. A im spokojniejsza była muzyka z niego płynąca, tym potężniejsze, rytualne już owacje. Po „Champagne problems” trwały, a raczej narastały przez kilka minut. Swift ubrana jak Królewna Śnieżka musiała je w końcu przerwać.

Czytaj więcej

Taylor Swift i Adele: tydzień dwóch królowych pop

Taylor Swift i demolka kabrioletu

Najbardziej rozbrykana okazała się era „1989”, podczas której jeżdżące fosforyzującymi rowerami dziewczęta demolowały w rytm „Blank Space” wirtualny kabriolet kijami do golfa i tańczyły do hitu „Shake It Off”.

„The Tortured Poets Department” to była biel kostiumów, chóralnych śpiewów w wirtualnej świątyni oraz poruszający się po całej scenie i wybiegu podest, na którym Swift odgrywała swoją rozpoetyzowaną dramę, rozpisaną również na gigantyczne łoże. Ten miłosny dramat doprowadzał ją do szaleństwa, a jednak dzięki poczuciu humoru, z elementami burleski zmieniła go w hollywoodzką rewię z happy endem i nieodłącznymi pawimi piórami. Ostatnią odsłonę stanowiły piosenki z „Midnights”. Swift pokazała się jako gigantka na tle makiety metropolii, maszerowała w deszczu, a nawet tańczyła w nocnym klubie z podwiązką na udzie. Na koniec Swift zaśpiewała „Karma”, o tym, że wraca.

Czytaj więcej

Lecimy do Warszawy! - Dojrzałe fanki Taylor Swift przylatują z USA na koncert idolki

Spośród megagwiazd ostatnich lat Swift prezentuje spektakl najbardziej zanurzony w prywatności, wolny od emancypacyjno-równościowego przesłania Beyonce czy seksualnej rewolucji Madonny, polemizującej z Kościołem. Nie ma problemów z prosecco jak Adele. I osiągnęła największy sukces. O ile filmowa Barbie zaprezentowała w kinowym hicie feministyczną alternatywę, Swift pokazuje, że tradycyjne dziewczęce marzenia nie wymagają zmiany poza jedną- trzeba zmienić świat, by stał się bardziej liryczny i wyzbyty brutalności. Co na to Kenowie?

„Cześć! Miło was poznać” - krzyknęła Taylor Swift po polsku i przywitała się z fanami. Jej pojawienie się na scenie poprzedziło wejście tancerzy. Na środkowej, jednej z trzech scen, najpierw rozpostarli gigantyczne peleryny, barwne jak skrzydła motyli, które uniosły się ku górze w kształcie kopuły balonów. Potem zaś opuszczone ku środkowi sceny, jak można było się spodziewać, przykryły miejsce, z którego wyłoniła się Taylor — ubrana w body mieniące się srebrnymi i błękitnymi cekinami.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Muzyka popularna
Nie żyje Will Jennings. Twórca hitu z „Titanica" miał 80 lat
Muzyka popularna
Linkin Park powraca z nową wokalistką
Muzyka popularna
The Band of Endless Noise: alternatywa najwyższej klasy
Muzyka popularna
„Luck and Strange”: David Gilmour z pianinem Ricka Wrighta
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Muzyka popularna
27 gitar z kolekcji Jana Borysewicza, lidera Lady Pank, na aukcji w Desa Unicum
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki