„Cześć! Miło was poznać” - krzyknęła Taylor Swift po polsku i przywitała się z fanami. Jej pojawienie się na scenie poprzedziło wejście tancerzy. Na środkowej, jednej z trzech scen, najpierw rozpostarli gigantyczne peleryny, barwne jak skrzydła motyli, które uniosły się ku górze w kształcie kopuły balonów. Potem zaś opuszczone ku środkowi sceny, jak można było się spodziewać, przykryły miejsce, z którego wyłoniła się Taylor — ubrana w body mieniące się srebrnymi i błękitnymi cekinami.
Taylor Swift i liczne kreacje
Swift przywitała się z fanami, podkreślając swoją pierwszą obecność w Polsce. Szybko sprawdziła możliwości gardeł polskich fanów. Obracająca się zgodnie z ruchem wskazówki zegara dłoń Taylor eskalowała aplauz we wskazywanych sektorach stadionu, co zabawnie spointowała napinając przedramię i pokazując swoje kobiece muskuły.
Od samego początku, rozmawiając z fanami, zmieniała swój wygląd, wkładając żakiet, potem sukienkę z frędzlami, akompaniując sobie na gitarze. W różnych konfiguracjach towarzyszyły jej tancerki, tancerze, instrumentaliści, a także przeobrażająca się scena, mieniąca się zmiennymi barwami, ale zawsze eksponująca gwiazdę.
Czytaj więcej
Warszawa nie mogła sobie wymarzyć lepszego prezentu na 80. rocznicę Powstania Warszawskiego niż koncert Taylor Swift. Miasto tętni siłą młodości. To niesamowicie symboliczne, że właśnie dzisiaj Warszawa stała się stolicą globalnej popkultury.
Wszystko to działo się w rytm przebojów z płyty „Lover”, której era — zgodnie z tytułem tournee, otworzyła show m.in. z „Miss Americana & the Heartbreak Prince”. Potem przyszedł czas na „Fearless” z „Love Story” i „Red”. Kolorystykę tej płyty podkreślały czerwone balony i migające czerwienią bransoletki, jakie otrzymali przy wejściu fani.