Najważniejsi gracze 2024. Subiektywny ranking Jerzego Haszczyńskiego

To oni, nie tylko politycy, symbolizują główne wydarzenia kończącego się roku – kolejnego trudnego dla świata. Część szykuje się do ważnej roli też w 2025. Tradycyjnie do zestawienia nie trafiają Polacy.

Aktualizacja: 30.12.2024 06:18 Publikacja: 30.12.2024 04:30

Od lewej: prezydent elekt Donald Trump, wspierający Trumpa miliarder Elon Musk oraz przyszły wicepre

Od lewej: prezydent elekt Donald Trump, wspierający Trumpa miliarder Elon Musk oraz przyszły wiceprezydent USA J.D. Vance

Foto: AFP

1–3. Donald Trump, Elon Musk, J.D. Vance 

Tercet, który obiecuje zmienić Stany Zjednoczone, a przy okazji Zachód i świat. I budzi nadzieję jednych (mniej publicznie znanych) i obawy drugich (ich słychać bardziej). Czyli nowy-stary prezydent Ameryki, a u jego jednego boku biznesmen z krainy nowych technologii, wizjoner, ziemianin o największym majątku, który dzięki Trumpowi jeszcze rośnie, z drugiego zaś – młody wiceprezydent elekt, który ma zapewnić, że zmiany utrzymają się przez następne kadencje. Niewielu liderów się spodziewało, że Donaldowi Trumpowi, politykowi z wyrokami, najbardziej krytykowanemu człowiekowi świata, przynajmniej zachodniego, uda się z taką przewagą wygrać z Kamalą Harris. Niewielu się zawczasu przygotowało do współpracy z nim, czas między amerykańskimi wyborami a inauguracją nowego-starego prezydenta (20 stycznia 2025) przebiega im na rozważaniach, co zrobi Trump w sprawach świata. I jak na to można zareagować. Jakie wojny i w jaki sposób może zatrzymać, jakie – już tym razem niezbrojne konflikty – może wywołać, nakładając cła, wypychając imigrantów, naciskając ponad miarę na sojuszników i wrogów? Czy rozmontuje NATO, czy ulegnie Putinowi? A jak będzie w USA – czy na zapowiedzianym wielkim odchudzaniu budżetu federalnego i ograniczaniu biurokracji, w których ma pomagać Elon Musk w roli współszefa tajemniczego departamentu wydajności państwa, zyskają tylko bogaci? Czy też mogą coś uzyskać „bidoki”, wykluczeni, których los na podstawie doświadczeń własnych opisał przed laty J.D. Vance. Tercet zamazuje granice między polityką a biznesem, między informacją a propagandą. Czy z tego wszystkiego może się wyłonić lepszy Zachód, skoro tego dotychczasowego większość Amerykanów miała już dość? I ostatnie pytanie: czy podobny bunt elektoratu czeka Europę?

Czytaj więcej

J.D. Vance, czyli marna przyszłość dla bidoków

4.  Ahmad asz-Szara 

Ahmad asz-Szara, nowy władca Syrii

Ahmad asz-Szara, nowy władca Syrii

Foto: AFP

Nowy władca Syrii. Do niedawna znany, i to nie powszechnie, pod pseudonimem wojennym Abu Mohamed al-Dżawlani. Przywódca islamistycznej organizacji Hajat Tahrir asz-Szam (HTS), która przez lata miała władzę tylko w północno-zachodnim zakątku Syrii. Aż nagle, pod koniec listopada, rozpoczęła marsz na Damaszek. I miała największy wkład w obalenie dyktatora Baszara Asada, zbrodniarza wojennego, który już przekonał świat, zwłaszcza arabski, że jest zwycięzcą rozpoczętej prawie 14 lat temu wojny domowej. Al-Dżawlani był sunnickim fundamentalistą, dżihadystą, związanym z Al-Kaidą i ISIS, terrorystą poszukiwanym m.in. przez USA. Od kilku tygodni stara się, by o tym zapomniano, w końcu zrzucił mundur i stał się partnerem do rozmów także dla Amerykanów. Czy jako Ahmad asz-Szara będzie miłośnikiem demokracji, który – jak zapewnia – zagwarantuje równe prawa mniejszościom? Historia nie zna przypadku takiej przemiany sunnickich fundamentalistów po przejęciu przez nich władzy. Niektórzy jednak wierzą, że Syria jest inna i jej może się udać. Przed Syrią wiele problemów, od rozliczeń z reżimem Asadów po odbudowę kraju, a przed Bliskim Wschodem rozgrywka o wpływy. Droga od radości z obalenia krwawego dyktatora do rozczarowania i lęku może być krótka.

Czytaj więcej

Syryjski obrońca praw człowieka: Syria to nie jest kraj, którym mogą rządzić dżihadyści

5. Sahra Wagenknecht 

Sahra Wagenknecht, niemiecka populistka

Sahra Wagenknecht, niemiecka populistka

Foto: AFP

Przez wiele lat była w niemieckiej polityce, ale na marginesie – w skrajnie lewicowej frakcji w zmieniającej nazwy partii postkomunistycznej. Mimo to prawie nie wychodziła z telewizji, stając się celebrytką. Na początku roku utworzyła Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW) i wkroczyła z impetem na główną scenę z wybuchową mieszanką skrajnie lewicowych poglądów socjalnych i skrajnie prawicowych w sprawie imigracji i zmian cywilizacyjnych. Jest najważniejszą postacią „obozu pokoju”, uległego wobec Kremla, niechętnego NATO i straszącego przeniesieniem się wojny poza Ukrainę. To obóz o poparciu znacznie przekraczającym możliwości wyborcze BSW (według sondaży 5–6 proc. w skali kraju). Wagenknecht sprawnie narzuca „pokojową”, czyli prorosyjską, narrację innym partiom przed lutową elekcją do Bundestagu. W dawnej NRD już się to udało. BSW zdobyło po kilkanaście procent w wyborach do parlamentów w trzech landach wschodnich, w dwóch została dopuszczona do współrządzenia przez partie mainstreamu, na których wymusiła „pokojowe” deklaracje. Wymarzony przez Kreml sojusz BSW i AfD, najsilniejszej partii na wschodzie i drugiej w całym kraju, wciąż wydaje się jednak mało realny.     

Czytaj więcej

Dokąd zaprowadzi Niemcy Sahra Wagenknecht

6. Narendra Modi

Narendra Modi, premier Indii

Narendra Modi, premier Indii

Foto: AFP

Premier Indii, najludniejszego kraju świata. I zarazem największej demokracji – jej stan w Indiach budził obawy Zachodu, ale w dużym stopniu rozwiał je gorszy od oczekiwanego wynik nacjonalistycznej partii Modiego BJP w tegorocznych wyborach. Nie zdobyła większości i musi się dzielić władzą z różnorodnymi koalicjantami. Podążanie ku autorytaryzmowi, widoczne w wielu miejscach globu, w Indiach jest utrudnione. A to kluczowy gracz w rozgrywce między Zachodem a obozem antyzachodnim pod wodzą Chin i Rosji. Indie Modiego znakomicie balansują, mają dobre stosunki z Zachodem i jednocześnie korzystają z atrakcyjnych cen rosyjskich surowców, których Zachód już nie chce. Zachowują neutralny stosunek do wojny w Ukrainie, co zwykle nazywamy poparciem dla Putina. Znaczenie tej indyjskiej neutralności widać w porównaniu z innymi krajami ukrywającymi się pod literkami w nazwie bloku BRICS – Brazylia i RPA są wyraźnie prorosyjskie. Nie mówiąc już o Chinach, od których wsparcia Rosja się uzależniła. Tę grę Modiego warto docenić – jak pokazują badania PEW, w jego ojczyźnie Rosja cieszy się wyjątkową jak na kraj demokratyczny sympatią.

Czytaj więcej

Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?

7. Luciana Sangiovanni

Luciana Sangiovanni, włoska sędzia

Luciana Sangiovanni, włoska sędzia

Foto: MAGISTRATURADEM

Szefowa 17. wydziału cywilnego sądu w Rzymie (Tribunale di Roma). Ogłoszona przez nią w październiku sądowa decyzja ma wpływ na politykę całej UE. Na mocy dwustronnego porozumienia azylanci z Włoch mieli trafiać do specjalnych ośrodków w Albanii, która nie należy do UE. Po przybyciu pierwszych 16 (z Egiptu i Bangladeszu), Sangiovanni nakazała ich powrót do Włoch, mówiąc, że ich ojczyzny to nie są kraje bezpieczne. Projekt prawicowego rządu włoskiego na ograniczenie imigracji stanął pod znakiem zapytania. A do jego naśladowania szykowały się inne kraje UE. Odsyłanie nielegalnych imigrantów to temat wyborczy w wielu z nich. Także w Niemczech, do niedawna otwartych na przybyszów. Po zamachu w Solingen nawet ze strony lewicy padało pytanie, dlaczego terrorysta, Syryjczyk, nie został wydalony, choć powinien? Wskazywano winnych, w tym aktywistów i prawników, którzy pomagają przedłużać pobyt. Zaraz potem rząd Niemiec odesłał do ojczyzny pierwszych Afgańczyków, którzy weszli w konflikt z prawem, mimo że jest rządzona przez niebezpiecznych talibów.

Czytaj więcej

Odpychająca Europa. Niechęć do przyjmowania imigrantów ponad podziałami

8. Javier Milei

Javier Milei, prezydent Argentyny

Javier Milei, prezydent Argentyny

Foto: AFP

Od roku prezydent Argentyny. Już wcześniej, gdy stał się faworytem w wyborach prezydenckich, większość mediów przedstawiała go jako niebezpiecznego prawicowego ekstremistę, łączącego szalone poglądy gospodarcze z konserwatyzmem obyczajowym. Argentyna – która przed stuleciem była jednym z kilku najbogatszych państw świata, a po dekadach peronizmu, łączącego rozdawnictwo z nacjonalizmem, stanęła na progu bankructwa – postawiła jednak na człowieka przedstawiającego się jako anarchokapitalista. Mileiowi przez kilkanaście miesięcy udało się obniżyć inflację, odchudzić administrację. Ogłosił, że po raz pierwszy od przeszło wieku kraj nie ma deficytu. Koszt: ponad 10 proc. Argentyńczyków spadło poniżej poziomu nędzy. Milei zmienił kurs polityczny na proamerykański i prozachodni. W przeciwieństwie do sąsiedniej prorosyjskiej Brazylii poparł Ukrainę. I wypisał Argentynę z antyzachodniego bloku BRICS. Zapowiadał walkę z chińskimi wpływami w Ameryce Łacińskiej, a nawet zerwanie układów z pekińskimi komunistami, ale w listopadzie uścisnął dłoń Xi Jinpingowi.

Czytaj więcej

Tylko taki szaleniec jak Javier Milei uratuje Argentynę

9. Kaja Kallas

Kaja Kallas, szefowa unijnej dyplomacji

Kaja Kallas, szefowa unijnej dyplomacji

Foto: AFP

Była premier Estonii. Jest pierwszą kobietą z Europy Środkowo-Wschodniej, która objęła kluczowe stanowisko w Unii Europejskiej – wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Czyli jak się potocznie mówi – jest szefową unijnej dyplomacji. Biorąc pod uwagę jej ostre antyrosyjskie poglądy i występowanie w roli jednej z najbardziej znanych obrończyń Ukrainy w głównych mediach zachodnich – wydaje się to dowodem na zmianę podejścia Brukseli do Moskwy. Jednak możliwości szefa unijnej dyplomacji w tej kwestii nie są duże, kluczowe decyzje w sprawie Rosji zapadają na innym poziomie i niekoniecznie tylko w UE. Kallas więcej mogłaby osiągnąć na stanowisku sekretarza generalnego NATO, którym miała wreszcie zostać kobieta. Nieoficjalnie była brana pod uwagę jako kandydatka. Zwyciężył mężczyzna i z Europy Zachodniej, Holender Mark Rutte. Kallas pochodzi z rodziny deportowanej przez Sowietów na Syberię. „Estonia była okupowana przez 50 lat. A naszym zachodnim przyjaciołom nas w tym czasie nie brakowało” – mówiła jeszcze jako szefowa rządu.

Czytaj więcej

Kaja Kallas: Czy wszyscy zdają sobie sprawę, że jesteśmy w całkiem nowej epoce

10. Taylor Swift

Taylor Swift, gwiazda show-biznesu

Taylor Swift, gwiazda show-biznesu

Foto: AFP

Najważniejsza i najbogatsza piosenkarka nie tylko Ameryki, ale i świata. Dla wielu, głównie młodych, słuchaczy – bogini, wyrocznia, wzór. Dwa miesiące przed wyborami prezydenckimi w swojej ojczyźnie napisała na Instagramie (gdzie ma 283 mln obserwujących), że odda w nich głos na Kamalę Harris, „opanowaną, utalentowaną przywódczynię”. Wpis polubiło 14,5 mln osób. Gdy się pojawił, czołowe media natychmiast przekazały światu, że Taylor Swift poparła Kamalę Harris. Mogło się wydawać, że to wydarzenie podobnej wagi, jak zamach na Donalda Trumpa czy wycofanie się z wyścigu prezydenckiego Joe Bidena. Piosenkarka jednak nie pomogła kandydatce demokratów. Generalnie: wsparcie ze strony megagwiazd estrady i Hollywoodu mogło Harris zaszkodzić. Uroczystości w rodzaju rozdania Oscarów raczej nie przekonują, że celebryci rozumieją polityczne potrzeby większości Amerykanów. 

1–3. Donald Trump, Elon Musk, J.D. Vance 

Tercet, który obiecuje zmienić Stany Zjednoczone, a przy okazji Zachód i świat. I budzi nadzieję jednych (mniej publicznie znanych) i obawy drugich (ich słychać bardziej). Czyli nowy-stary prezydent Ameryki, a u jego jednego boku biznesmen z krainy nowych technologii, wizjoner, ziemianin o największym majątku, który dzięki Trumpowi jeszcze rośnie, z drugiego zaś – młody wiceprezydent elekt, który ma zapewnić, że zmiany utrzymają się przez następne kadencje. Niewielu liderów się spodziewało, że Donaldowi Trumpowi, politykowi z wyrokami, najbardziej krytykowanemu człowiekowi świata, przynajmniej zachodniego, uda się z taką przewagą wygrać z Kamalą Harris. Niewielu się zawczasu przygotowało do współpracy z nim, czas między amerykańskimi wyborami a inauguracją nowego-starego prezydenta (20 stycznia 2025) przebiega im na rozważaniach, co zrobi Trump w sprawach świata. I jak na to można zareagować. Jakie wojny i w jaki sposób może zatrzymać, jakie – już tym razem niezbrojne konflikty – może wywołać, nakładając cła, wypychając imigrantów, naciskając ponad miarę na sojuszników i wrogów? Czy rozmontuje NATO, czy ulegnie Putinowi? A jak będzie w USA – czy na zapowiedzianym wielkim odchudzaniu budżetu federalnego i ograniczaniu biurokracji, w których ma pomagać Elon Musk w roli współszefa tajemniczego departamentu wydajności państwa, zyskają tylko bogaci? Czy też mogą coś uzyskać „bidoki”, wykluczeni, których los na podstawie doświadczeń własnych opisał przed laty J.D. Vance. Tercet zamazuje granice między polityką a biznesem, między informacją a propagandą. Czy z tego wszystkiego może się wyłonić lepszy Zachód, skoro tego dotychczasowego większość Amerykanów miała już dość? I ostatnie pytanie: czy podobny bunt elektoratu czeka Europę?

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Podsumowania roku 2024
Podcast „Twój Biznes”: 2024 w gospodarce - rok udany, czy stracony?
Materiał Promocyjny
Technologia daje odpowiedź na zmiany demograficzne
Podsumowania roku 2024
Rekordowe wydatki na polską armię. Ile i na co wydaliśmy w 2024 roku?
Podsumowania roku 2024
Muzyka poważna 2024: Pomysłowość artystów, nieudolność ministerstwa
Podsumowania roku 2024
Kino w 2024: Trudny rok dla filmowców
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe