Mieszkańcy UE na potęgę ściągają nielegalne transmisje wideo, muzykę oraz publikacje, do których nie mają praw. Skala procederu jest olbrzymia i mimo działań policji wymierzonych w e-piratów nie spada – wynika z najnowszego raport unijnego Urzędu ds. Własności Intelektualnej (EUIPO), którego treść „Rzeczpospolita” poznała jako pierwsza.
Czytaj więcej
Liczba odwiedzin witryn z nielegalnymi materiałami wideo w ciągu ostatnich czterech lat wzrosła globalnie aż o 12 proc. W naszym kraju trend jednak jest odwrotny: wypadamy lepiej niż Niemcy, Włosi, Holendrzy czy Belgowie.
Analizy pokazują, że przeciętny Europejczyk z nielegalnych treści online korzysta dziesięć razy w miesiącu, przy czym treści telewizyjne stanowią połowę wszystkich tego typu przypadków. Polacy nie muszą się jednak wstydzić.
Jak jest skala nielegalnego streamingu?
EUIPO podaje, że w ciągu roku liczba pirackich stron telewizji internetowej w UE wyraźnie wzrosła, a wraz z nią o 10 proc. skoczyła liczba odwiedzin takich serwisów. Eksperci wskazują, że kluczowy powód to „popyt konsumentów na tanie treści”. Poniżej wstydliwej średniej na kontynencie jest tylko sześć rynków, w tym Polska. Lepiej od naszego kraju wypadają jedynie trzy kraje.
– W zestawieniu za rok 2023 Polska wypadła bardzo dobrze. Tak było również rok wcześniej. Główny wskaźnik piractwa w Polsce to około osiem nielegalnych dostępów na użytkownika internetu miesięcznie, czyli wyraźnie mniej niż unijna przeciętna, która sięga 10,2. Niższy poziom piractwa notujemy tylko w Rumunii, Niemczech i we Włoszech – mówi „Rzeczpospolitej” Nathan Wajsman, główny ekonomista EUIPO.