Rok bez oscarowego pewniaka. Emilia Pérez autorką ostrych postów

„Brutalista” czy „Emilia Pérez”? A może „Konklawe”, „Anora”, „Wicked”? Niespodzianki w tegorocznym rozdaniu Oscarów są możliwe, tym bardziej że bohaterka „Emilii Pérez” okazała się autorką ostrych wpisów przeciwko islamowi oraz wyznawcom religii.

Publikacja: 05.02.2025 04:32

„Emilia Pérez”, opowieść o szefie kolumbijskiej mafii narkotykowej

„Emilia Pérez”, opowieść o szefie kolumbijskiej mafii narkotykowej

Foto: Gutek Film

Od roku 2009 nominacje w głównej kategorii najlepszego filmu może dostać nie pięć, lecz nawet dwukrotnie więcej tytułów. Ta decyzja Amerykańskiej Akademii Filmowej miała podłoże głównie finansowe: nominowane tytuły często wchodzą ponownie do kin i zbierają niemałą widownię.

Ale choć dowartościowanych jest więcej tytułów, czasem bywa jeden faworyt, czasem ostateczna rywalizacja o główną statuetkę toczy się między dwoma tytułami. Na przykład w 2009 r. „The Hurt Locker. W pułapce wojny” Kathryn Bigelow o amerykańskich saperach stacjonujących w Iraku, wyraźnie górował nad „Avatarem” Jamesa Camerona, który jako pierwszy w historii przekroczył granicę 2 mld dol. wpływów z kin.

W 2013 r. walkę o główną nagrodę toczyły przede wszystkim „Zniewolony. Twelve years a Slave” Steve’a McQueena i „Grawitacja” Jamesa Cuarona, w 2015 r. – „Spothlight” Toma McCarthy’ego i „Zjawa” Alejandro Gonzáleza Iñárritu, a rok później „Moonlight” Barry’ego Jenkinsa i musical „La La Land” Damiena Chazelle’a. Wygrywały tytuły wymieniane przeze mnie jako pierwsze.

Problemy faworyta

W tym roku – jak oceniają dziennikarze branżowych pism, m.in. „Variety” – nie ma jednego czy dwóch faworytów. O Oscara dla najlepszego filmu roku walczy dziesięć nominowanych tytułów, z których przynajmniej kilka ma silną pozycję. Są wśród nich: „Anora” Seana Bakera, „Brutalista” Brady’ego Corbeta, „Kompletnie nieznany” Jamesa Mangolda, „Konklawe” Edwarda Bergera, „Emilia Pérez” Jacques’a Audiarda i „Wicked” Jona M. Chu.

Czytaj więcej

Oscary 2025: Film o zmianie płci wita Trumpa. Nominacja dla „Dziewczyny z igłą”

Najwięcej, bo aż 13, nominacji ma „Emilia Pérez”. To musicalowa (!) opowieść o szefie kolumbijskiej mafii narkotykowej, który idzie za swoim wewnętrznym głosem i zmienia płeć. A jednocześnie historia pracującej dla niego prawniczki. Na punkcie tego filmu świat oszalał. Najpierw nagrody w Cannes dostali reżyser Jacques Audiard i aktorka Zoe Saldaña. Teraz film ma już na swoim koncie ponad 250 rozmaitych nominacji i 80 nagród. W grudniu zdobył pięć Europejskich Nagród Filmowych, na początku roku dostał dwa Złote Globy – dla filmu i Zoe Saldañy. Ostatnio dorzucił do swojego dorobku po 12 nominacji do francuskich Cezarów i brytyjskich BAFT, 5 prestiżowych nagród Lumière – francuskiego odpowiednika Złotych Globów. I dziesiątki nominacji od krytyków z całego świata. Wkrótce okaże się, ile z nich przekuje się w nagrody, choć moim zdaniem zachwyty są lekko przesadzone.

Ostro przeciw islamowi

A czy film Audiarda ma szansę na głównego amerykańskiego Oscara? Od 2015 r. tylko dwukrotnie Oscara zdobyły tytuły, które zdobyły Złote Globy w kategorii musicalu i komedii: „Artysta” (2011) oraz „Green Book” (2018). 

Nie bez znaczenia jest to, że „Emilia Pérez” to koprodukcja francusko-amerykańsko-meksykańska, jej akcja toczy się głównie w Meksyku, film jest hiszpańskojęzyczny. Reżyser i lwia część ekipy pochodzą z Francji, główni aktorzy ze Stanów i Hiszpanii. Zoe Saldaña i Selena Gomez urodziły się w USA, choć rodzina pierwszej z nich wywodzi się z Dominikany i Portoryko, a drugiej – z Meksyku. Z kolei odtwórczyni głównej roli Karla Sofia Gascón jest Hiszpanką. I pierwszą w historii osobą transpłciową nominowaną do Oscara. 

Ona właśnie stała się bohaterką skandalu, który może „Emilii Pérez” zaszkodzić. Dziennikarka Sarah Hagi wyciągnęła z Twittera (obecnie X) jej kontrowersyjne, islamofobiczne i rasistowskie wpisy z początku lat 20. I tak np. 22 listopada 2020 r. Gascón pisała: „Czy to tylko moje wrażenie, czy w Hiszpanii jest więcej muzułmanów? Za każdym razem, gdy idę odebrać moją córkę ze szkoły, jest więcej kobiet z zakrytymi włosami i spódnicami do pięt. W przyszłym roku zamiast angielskiego będziemy musieli uczyć arabskiego”. 

Nigdy nie poprę wojen, religijnego ekstremizmu ani ucisku ras i narodów

Emilia Pérez

29 stycznia 2021 r. dodała, że „Islam nie przestrzega praw międzynarodowych i praw człowieka”, a pół roku później stwierdziła: „Mam dość tego całego islamu, chrześcijaństwa, katolicyzmu i wszystkich pieprzonych wierzeń idiotów, które łamią prawa człowieka”. I jeszcze: „Islam staje się dla ludzkości wylęgarnią infekcji, które należy pilnie wyleczyć”. 

Jej cięty język nie oszczędził zabitego przez policjantów George’a Floyda, a wreszcie samej gali oscarowej, w której uczestniczyła, gdy wygrywał „Nomadland”. „Nie wiedziałam, czy oglądam afro-koreański festiwal, demonstrację Black Lives Matter czy 8M” (uroczystości 8 marca, czyli Dnia Kobiet) – napisała wówczas.

Osądzona bez procesu?

Dziś Gascón się tłumaczy. Mówi o „wyjętych z postów słowach”. Przeprasza. Ale jednocześnie już 21 stycznia 2025 r. w wywiadzie oskarżyła o ataki na nią i „Emilię Pérez” zespół promujący nominowaną razem z nią do Oscara gwiazdę brazylijskiego „Wciąż tu jestem” Fernandę Torres. Po czym znowu przeprosiła.

A 1 lutego Gascón umieściła długi wpis o tym, jak bardzo źle jest rozumiana. Jak w ciągu pół roku dopadła ją sława, a jednocześnie nienawiść wielu ludzi. Jak splamiono jej dobre imię, bo naprawdę „nie jest rasistką”. Stwierdziła: „Osądzono mnie i skazano bez procesu (…). Tymczasem zawsze walczyłam o sprawiedliwe społeczeństwo, o świat wolności, pokoju i miłości. Nigdy nie poprę wojen, religijnego ekstremizmu ani ucisku ras i narodów”. 

Inną aferę medialną wywołała Selena Gomez, która – cała zapłakana – atakowała ostatnio politykę antyemigracyjną Trumpa. Po komentarzach i atakach wycofała z Instagrama swój filmik. Nie ulega jednak wątpliwości, że pozycja „Emilii Pérez” została zachwiana. A były w historii amerykańskiej nagrody filmy, które miały po kilkanaście nominacji, a ich twórcy wychodzili z gali niemal z pustymi rękami. Jak choćby „Chinatown” Romana Polańskiego, który po 11 nominacjach dostał tylko jedną statuetkę – za scenariusz Roberta Towne’a.

 Faworyt na półmetku

Dziś poważnym kandydatem do Oscara dla najlepszego filmu wydaje się „Brutalista” – historia architekta, emigranta z Węgier, który przyjechał do USA po II wojnie światowej, po traumatycznych przeżyciach obozu koncentracyjnego. Część z dziesięciu nominacji oscarowych tego filmu może zamienić się w statuetki. Według ekspertów duże szanse na Oscara ma odtwórca głównej roli Adrien Brody (wcześniej już nagrodzony za rolę w „Pianiście”), a także autorzy zdjęć (Lol Crawley) i muzyki (Daniel Blumberg).

Temperaturę wokół filmu podgrzewają wypowiedzi Brody’ego, którego rodzina, żydowskiego pochodzenia, wyemigrowała z Węgier po 1956 r. On akurat pięknie mówi o próbie zbudowania życia w nowym świecie, o matce, która jako młoda dziewczyna opuszczała nielegalnie Węgry, nie mogąc się nawet pożegnać z przyjaciółmi. Dobrze poczuła się w Ameryce, została znaną fotograficzką. Ale dziadkowie długo walczyli, by odnaleźć się w nowym języku i nowym otoczeniu. Brody opowiada też o własnym dzieciństwie w Queens, nowojorskiej dzielnicy emigrantów. O upokorzeniach, jakie muszą przeżywać emigranci, i wdzięczności, jaka im się należy za to, że wzbogacają Amerykę swoimi nadziejami, marzeniami i pracą. Dziś, w dobie polityki nowego prezydenta, jego głos brzmi jeszcze mocniej i piękniej. Zwłaszcza w antytrumpowej Kalifornii.

Tylko wciąż pojawia się pytanie, czy głosujących nie odstraszy czas projekcji filmu. Trzy i pół godziny z 15-minutową przerwą. Toż to materiał na porządny miniserial. 

Tuż za faworytami

Ale trzeba pamiętać, że Amerykańska Akademia Filmowa rozszerzyła się o wielu członków ze świata, głównie z Europy. Dlatego mocną pozycję może mieć również „Konklawe” – opowieść o watykańskich wyborach nowego papieża, ale też o intrygach, korupcji i polityce. A odwet Amerykanów? „Wicked”, które zarobiło w kinach blisko 650 mln dol. Krytycy doszukują się tu przestrogi przed nietolerancją i podziałami społeczeństwa, a mocne nominacje mają dwie aktorki tego filmu – Cynthia Erivo i Ariana Grande.

Czytaj więcej

Nowości Netfliksa. Drugi sezon „1670” dla 700 mln widzów, "Heweliusz" i bitwa raperów

I wreszcie „Kompletnie nieznany” Jamesa Mangolda o Bobie Dylanie. Uznanie Akademików rzadko zyskują filmy, które weszły na ekrany już w zimie, ale jak piszą amerykańscy dziennikarze, film o ikonie lat 60. i 70. jest popularny wśród starszych wyborców Akademii. Młodsi z kolei chętnie stawiają na „Anorę” – zdobywcę canneńskiej Złotej Palmy – spojrzenie na pracę seksworkerki i na rosyjskich oligarchów, a przede wszystkim opowieść o tęsknotach, poniżeniu, godności. 

A za tymi tytułami są jeszcze: nakręceni na podstawie nagrodzonej Pulitzerem książki Colsona Whiteheada „Nickle Boys” RaMella Rossa, historia z okresu wojskowego reżimu w Brazylii „Wciąż tu jestem” Waltera Sallesa z nagrodzoną Złotym Globem kreacją Fernandy Torres, współczesny thriller „Substancja” Coralie Fargeat i „Diuna. Część druga”.

Na razie członkowie Akademii czekają na ogłoszenie nagród amerykańskich zawodowych gildii i uczestniczą w wydarzeniach związanych z promocją filmów.

A wszystko będzie wiadomo w nocy z 2 na 3 marca. 

Od roku 2009 nominacje w głównej kategorii najlepszego filmu może dostać nie pięć, lecz nawet dwukrotnie więcej tytułów. Ta decyzja Amerykańskiej Akademii Filmowej miała podłoże głównie finansowe: nominowane tytuły często wchodzą ponownie do kin i zbierają niemałą widownię.

Ale choć dowartościowanych jest więcej tytułów, czasem bywa jeden faworyt, czasem ostateczna rywalizacja o główną statuetkę toczy się między dwoma tytułami. Na przykład w 2009 r. „The Hurt Locker. W pułapce wojny” Kathryn Bigelow o amerykańskich saperach stacjonujących w Iraku, wyraźnie górował nad „Avatarem” Jamesa Camerona, który jako pierwszy w historii przekroczył granicę 2 mld dol. wpływów z kin.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Film
„Kibic”, czyli szalikowcy tacy jak my
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Film
Nowości Netfliksa. Drugi sezon „1670” dla 700 mln widzów, "Heweliusz" i bitwa raperów
Film
„Brutalista”, czyli traumatyczny los emigranta
Film
„Biały Lotos 3” już 17 lutego. Czy zagra ekscentryczna Jennifer Coolidge?
Film
Filmy o miłości. Konkurs Blaue Blume