Reanimacja polskiej piosenki

Festiwal opolski: były wpadki, ale dzięki obecności Wojciecha Młynarskiego i dobrym debiutom jest nadzieja, że w telewizyjnej Jedynce pojawi się więcej najlepszych artystów. Koncerty miały świetną oprawę wizualną i oglądalność porównywalną z Euro na Polsacie

Aktualizacja: 16.06.2008 15:04 Publikacja: 15.06.2008 19:43

Maryla Rodowicz przypomniała to, co publiczność lubi najbardziej – stare przeboje

Maryla Rodowicz przypomniała to, co publiczność lubi najbardziej – stare przeboje

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Ciężko zaniedbany pacjent umiera przy obojętności personelu medycznego, który politykuje, zajmuje się telenowelami i hitami komercyjnego kina światowego. W ostatniej chwili lekarze decydują się na reanimację. Tak można opisać sytuację polskiej piosenki w telewizyjnej Jedynce przed i w czasie opolskiego festiwalu.

Programowi 1 udało się uratować Teatr Telewizji i nadać mu wysoką rangę, ale zaniedbał publicystykę kulturalną, a obecność polskiej muzyki ograniczył do programu „Jaka to melodia” oraz krajowych eliminacji Eurowizji, które zawsze się kończą katastrofą. W tym czasie TVN przejął prawa do Sopot Festival, a Polsat wymyślił i organizuje Top Trendy.

Na szczęście opolska impreza pokazuje, że sprawy muzyczne zaczynają być traktowane lepiej. Dawno już nie było festiwalu z udziałem tylu wspaniałych twórców polskiej piosenki. Utworami Wojciecha Młynarskiego wypełniono konkurs „Debiuty”, najlepszy od czasu, kiedy wygrała Justyna Steczkowska. Poprowadził je Adam Nowak i wystąpił na czele Raz Dwa Trzy.

Muzyczna młodzież wspomagana przez Marcina Pospieszalskiego i Wojciecha Kościelniaka udowodniła z kolei, że ma ambicję, dobry smak i warsztat – trzeba tylko dać jej szansę. Wielkie wrażenie zrobiła laureatka tegorocznej „Szansy na sukces”, maturzystka Nina Kodorska, która drapieżnie wykonała „Moknie w deszczu diabeł”. Publiczność pierwsze miejsce przyznała jednak Jerzemu Grzechnikowi za interpretację „Nie ma jak u mamy”.

Premiery uświetnili swoją obecnością Grzegorz Turnau i Andrzej Sikorowski, natomiast jury tworzyli: Irena Santor, Krystyna Prońko, Jan Kanty Pawluśkiewicz i Zbigniew Wodecki. Niestety, sensacji w konkursie nie było – oprócz mylnego wręczenia Kasi Cerekwickiej Super-Premiery, którą natychmiast przekazano Zakopowerowi. Krystyna Prońko powiedziała,że gdyby mogła – zamiast 12 punktów przyznałaby najlepszej piosence tylko siedem. I ta opinia dobrze oddaje poziom konkursu.

Pozostaje obawa, czy po opolskim święcie, występach Bajmu i Ryszarda Rynkowskiego oraz paradzie gwiazd w Jedynce znowu nie zapadnie muzyczna cisza. Nie łudźmy się, że obecny rząd, który chce znieść telewizyjny abonament, wyłoży pieniądze na konkurs nowych piosenek. Telewizja Polska sama musi udowodnić, że jest godna publicznych dotacji, a odbieranie ich to karygodny błąd polityków.

Trzeba pamiętać, że ogromny dorobek naszej muzyki popularnej nie wziął się znikąd. W radiu i telewizji działały wyspecjalizowane komórki zajmujące się zamawianiem premierowych utworów u najlepszych. Trzeba do tego zwyczaju wrócić i stworzyć na antenie Jedynki cykliczny program, który pobudzałby autorów i kompozytorów do ożywionej twórczości nie tylko przed Eurowizją i Opolem.

Marek Grechuta zdążył jeszcze odebrać dwa lata temu opolską Grand Prix, ale już go nie ma między nami. Dlatego niech telewizja skorzysta z talentów Seweryna Krajewskiego i Wojciecha Młynarskiego, laureatów Grand Prix ostatnich dwóch edycji festiwalu, zanim na reanimację polskiej piosenki będzie za późno. Niech rywalizuje programami prowadzonymi przez Krystynę Prońko, Magdę Umer czy Marylę Rodowicz. I niech nie używa pani Maryli jedynie jako cudownej broni przeciwko Euro w Polsacie. Jeśli bowiem jej barwny show oglądało tyle samo widzów co mecz Holandia – Francja, trzeba z tego wyciągnąć wnioski, zanim zostanie stworzona nowa ramówka. Jest nadzieja, bo konkurs na nowy program muzyczny został ogłoszony.

Zmiany są potrzebne, bo, jak pokazują SuperJedynki, polskiej piosence brakuje utalentowanych autorów. Muzycznych mód nie da się zaprogramować,ale wzorce językowe można lansować, i to z powodzeniem. Od lat robi to Polskie Radio na swojej antenie oraz jako wydawca płyt. Gdyby nie publiczne radio, goszczące w Opolu Raz Dwa Trzy nie miałoby szansy nagrać albumów z piosenkami Agnieszki Osieckiej i Wojciecha Młynarskiego, które polska młodzież kupowała częściej niż zagraniczne hity, postękiwania krajowych raperów czy pojękiwania Dody.

Czołowa polska skandalistka wypadła zresztą w Opolu profesjonalnie, tak jak triumfator SuperJedynek zespół Feel, który sprzedał już 130 tysięcy egzemplarzy swojej debiutanckiej płyty. Świetnie wypadły quantelowskie animacje obrazu. Polski kabaret, oprócz Elity, sięgnął dna.

Nagroda im. Anny Jantar

w konkursie „Debiuty” – Jerzy Grzechnik (20 tys. zł)

I wyróżnienie – Nina Kodorska (12 tys. zł)

II wyróżnienie – Sandaless (7 tys. zł)

Nagroda publiczności

w konkursie „Premiery” – „Tak się bawi nasza klasa” Leszcze (15 tys. zł)

Superjedynki

Debiut roku – Natalia Lesz

Płyta roku – Feel

Zespół roku – Feel

Debiut roku – „Nie kłam, że kochasz mnie” Ewelina Flinta i Łukasz Zagrobelny

Artysta roku – Doda

Nagroda TVP 1

w konkursie „Debiuty” – Jerzy Grzechnik (20 tys. zł)

Nagroda specjalna

Grand Prix Festiwalu za całokształt twórczości – Wojciech Młynarski (30 tys. zł)

Nagroda specjalna

Zarządu Polskiego Radia Diamentowy Mikrofon za całokształt dorobku artystycznego – Wojciech Młynarski

Nagroda TVP 2

za najlepsze teksty literackie w muzyce rockowej – Kasia Nosowska

– Nie wiem, czy można komuś doradzić, jak pisać piosenki: trzeba być wyczulonym na słowo. Moje pisanie zawsze jest zmaganiem się z materią słowa, doskonaleniem go – dorastaniem do poprzeczki, która jest ustawiona wysoko. Ideałem były dla mnie zawsze piosenki Agnieszki Osieckiej. Wywołują ciepłe uczucia, jednocześnie są perfekcyjne. Wzorcem są też teksty Lecha Janerki, całego klanu Waglewskich, Adama Nowaka z Raz Dwa Trzy czy Grabaża z Pidżamy Porno. Z nowych podobają mi się Muchy. Ich utwory są bezpretensjonalne, czytelne, a jednocześnie żonglują słowami w sposób budzący podziw. Chciałoby się, by wszyscy starali się podnieść polską piosenkę na wyższy poziom. Ale rzeczywistość przypomina pędzący pociąg, który musi się roztrzaskać. Oglądałam opolski koncert „Debiuty” i widziałam, jak pustoszał amfiteatr. Może ludzie nie chcą ambitniejszej muzyki?

Ciężko zaniedbany pacjent umiera przy obojętności personelu medycznego, który politykuje, zajmuje się telenowelami i hitami komercyjnego kina światowego. W ostatniej chwili lekarze decydują się na reanimację. Tak można opisać sytuację polskiej piosenki w telewizyjnej Jedynce przed i w czasie opolskiego festiwalu.

Programowi 1 udało się uratować Teatr Telewizji i nadać mu wysoką rangę, ale zaniedbał publicystykę kulturalną, a obecność polskiej muzyki ograniczył do programu „Jaka to melodia” oraz krajowych eliminacji Eurowizji, które zawsze się kończą katastrofą. W tym czasie TVN przejął prawa do Sopot Festival, a Polsat wymyślił i organizuje Top Trendy.

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Festiwal Eufonie to sieć muzycznych powiązań
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Kultura
Co artyści powiedzą o władzy
Kultura
Dyrektor państwowego instytutu złożyła rezygnację. Teraz ją wycofuje i oskarża ministerstwo
Kultura
Marina Abramović w Zurychu
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Kultura
Pierwszy weekend MSN: 50 tysięcy zwiedzających
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni