W przeciwieństwie do wytrychów używanych przez przestępców, które otwierają przed nimi nowe przestrzenie – mieszkania, domy albo samochody. To pozwala im się wzbogacić, natomiast słowa wytrychy zubożają język. Inaczej mówiąc – słowa klucze, zastępują wiele innych.

Jednego z nich użyłem – świadomie, w zeszłym tygodniu: fajny. Tak się złożyło, że jest również kalką językową. To ci dopiero: wytrych i kalka językowa w jednym. Ależ funkcjonalnie!

Do najbardziej znienawidzonych przez moją mamę słów wytrychów należało „teges", dziwna mutacja „to" na określenie różnych przedmiotów lub też słowo wyrażające zakłopotanie. „Tegesa" używał nasz sąsiad. Mówił też „teges-freges".

Kiedy szukałem w internecie innych słów wytrychów, natknąłem się na „gdzieś tam" używane nadmiernie w wywiadach przez celebrytów. „Różnorodny" stracił swoją wielobarwność. Jak ktoś nie chce czegoś opisać – może powiedzieć: różnorodny.

A jednak nie chciałbym tylko narzekać, poznałem bowiem słowo wytrych, które wydaje mi się sympatyczne: „cosiek". Można na przykład powiedzieć „fajny cosiek". „Cosiek" to określenie na coś, czego nie chcielibyśmy nazywać – może to być dziwoląg, gadżet, zabawka. Przyjmijmy cośka w naszym języku ze staropolską gościnnością.