Jeśli się uprzeć, jej zawartość można nazwać tangiem, ale w przypadku utworów tak niezwykłych lepiej unikać etykiet. Z połączenia odległej tradycji południowoamerykańskiej oraz europejskiej muzyki kameralnej powstała piękna i magiczna płyta. Spotykają się dwa talenty i temperamenty.
Słynący z wybuchowości i namiętności Argentyńczyk Dino Saluzzi gra na bandeonie, szukając muzycznego porozumienia z będącą uosobieniem elegancji, lekkości i klasyki wiolonczelistką Anją Lechner. O ich koncertach zagraniczni recenzenci piszą z zachwytem i zaciekawieniem.
Ponoć to Lechner jest gwiazdą występów – skuteczniej przykuwa uwagę. Mimo że większość wieczoru spędza z zamkniętymi oczami, pochylona nad instrumentem, osiąga idealne, niemal telepatyczne współbrzmienie z Saluzzim. Właśnie za ten efekt artyści zbierają najwięcej pochwał.
Album „Ojos Negros” jest owocem wielu wspólnych występów poetyckiego duetu, rejestracja osiągnięć była ukoronowaniem długiego procesu. Dwójka muzyków poznała się w połowie lat 90., gdy Lechner grała w założonym w Monachium Rosamunde Quartett. Odniosła także solowy sukces w wytwórni ECM, pod tym szyldem ukazał się jej najsłynniejszy album „Chants, Hymns and Dances”. Zanim Lechner i Saluzzi weszli do studia, przez sześć lat wspólnie koncertowali w Europie.
Dino Saluzzi, mistrz bandeonu, jest znany z nowatorskich płyt – wcześniej nagrał ich już dziesięć. Muzyką przesiąkł w dzieciństwie w Buenos Aires, zarabiał, grając w Radio El Mundo Orchestra, a dla przyjemności koncertował z małymi, także jazzowymi zespołami. Łączył tak różne inspiracje, że jest uważany nie tylko za czołową postać awangardy, ale także folku.