Diament nad i

O pierwszym w świecie korporacyjnym kroju pisma.

Publikacja: 08.12.2012 00:01

Diament nad i

Foto: CTFL from the London Transport Museum Collection

Londyn, rok 1906. Prywatni właściciele podziemnych kolejek dochodzą do wniosku, że bardziej opłacalne będzie zrezygnowanie z ostrej konkurencji i zrzeszenie się w jednej organizacji. Powstaje konglomerat pod oficjalną nazwą Underground Electric Railways Company of London. Rodzi się londyńskie metro. Przed nowym przedsiębiorstwem wiele zadań. Trzeba sprawić, by pasażerowie nie gubili się w skomplikowanym systemie tuneli i stworzyć z metra silną, rozpoznawalną markę. Tak, żeby stało się czymś więcej niż po prostu środkiem transportu. W tym celu firma powołuje nowe stanowisko: specjalisty od wizerunku. Zostaje nim Frank Pick.

Tekst z tygodnika "Przekrój"

Najpierw Pick zleca wykonanie mapy metra i jednolitych dla całej sieci biletów. W ramach walki z dzikimi ogłoszeniami opracowuje system zawieszania i podświetlania reklam w tunelach. Zaprasza artystów do tworzenia plakatów reklamujących ciekawe miejsca, do których można dostać się kolejką. Ale poruszanie się metrem wciąż nie jest wystarczająco intuicyjne. Oglądając wiszące w tunelach plakaty, Pick dochodzi do wniosku, że każdy z osobna jest piękny, ale gdy wiszą obok siebie, ich różnorodność staje się drażniąca. Musi stworzyć jakiś wspólny mianownik. Postanawia zamówić krój pisma, który poprowadzi podróżnych przez tunele i zunifikuje wydawane przez metro druki – od plakatów, przez bilety, po rozkłady jazdy.

Wiosną 1913 r. zlecenie trafia do Edwarda Johnstona, doświadczonego kaligrafa, wykładowcy w Royal College of Art. Razem z Pickiem obmyślają założenia, niektóre z nich są bardzo rzeczowe: litery muszą być czytelne z daleka i w słabych warunkach oświetleniowych, krój pisma ma się sprawdzać przy różnych formatach druku. Inne są bardziej górnolotne: krój ma odzwierciedlać ducha czasów, w których jest tworzony, każda pojedyncza litera ma być ich symbolem.

Johnston na realizację zamówienia dostaje trzy lata. Przez dwa pierwsze nie robi prawie nic – nie umie tworzyć, nie będąc w stresie. Olśnienie nachodzi go podczas nocnego powrotu do domu. Kaligraf zwraca uwagę na odbite od szablonów oznaczenia techniczne na wagonach pociągów towarowych oraz ręcznie malowane napisy na samochodach dostawczych. Są one nieporadne, ale zarazem mocne i rzeczowe, nie mają używanych przez większość „cywilizowanych", krojów tzw. szeryfów (to malutkie „podstawki" na końcach liter, m.in. tych, którymi wydrukowano ten tekst).

Johnston postanawia wyjść od tego i stworzyć wysmakowany krój bazujący na użytkowej tradycji. W 1915 r. projektant przedstawia Pickowi pierwsze litery. Krój pisma jest oparty na prostych geometrycznych kształtach – małe „o" na przykład jest w nim idealnym kołem. Niektóre litery mają ciekawe urozmaicenia – ścięta końcówka w małym „l" ma ułatwić czytanie podczas jazdy, nad małymi „i" i „j" zamiast nudnej kropki znajduje się diament – wyraz zamiłowania Johnstona do średniowiecznej sztuki kaligrafii i nutka angielskiej ekscentryczności ożywiająca te stechnicyzowane czasy. W ciągu kilku lat litery zdominują cały system londyńskiej komunikacji. To w dużej mierze dzięki krojowi pisma metro staje się logicznym i w miarę przyjaznym miejscem. I również dzięki niemu zaczyna się powszechne korzystanie z „bezszeryfowych" krojów, takich jak np. znany dziś wszystkim Arial.

„Johnston Sans", bo tak oficjalnie nazywa się ten krój pisma, pozostaje w zasadzie niezmieniony do dziś. Londyńskie metro musiało wprowadzić jedynie kilka poprawek, dzięki którym można było dostosować litery np. do elektronicznych wyświetlaczy, których powstania Johnston i Pick nie przewidzieli. Chociaż ma już prawie sto lat, krój Johnstona wciąż wydaje się bardzo nowoczesny. No i jest symbolem Londynu.

Kuba Dąbrowski

co tydzień pisze o rzeczach, które mogłyby być uznane za sztukę, ale są też częścią codzienności. O zdjęciach, plakatach, reklamach, okładkach książek i płyt, logotypach.

Londyn, rok 1906. Prywatni właściciele podziemnych kolejek dochodzą do wniosku, że bardziej opłacalne będzie zrezygnowanie z ostrej konkurencji i zrzeszenie się w jednej organizacji. Powstaje konglomerat pod oficjalną nazwą Underground Electric Railways Company of London. Rodzi się londyńskie metro. Przed nowym przedsiębiorstwem wiele zadań. Trzeba sprawić, by pasażerowie nie gubili się w skomplikowanym systemie tuneli i stworzyć z metra silną, rozpoznawalną markę. Tak, żeby stało się czymś więcej niż po prostu środkiem transportu. W tym celu firma powołuje nowe stanowisko: specjalisty od wizerunku. Zostaje nim Frank Pick.

Pozostało 85% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"