W najważniejszej instytucji muzycznej w kraju nastąpiło pierwsze od lat rozdzielenie stanowisk. Szefem naczelnym został Wojciech Nowak, artystycznym – Jacek Kaspszyk.
Zaskoczenia nie było. Wojciech Nowak z Filharmonią Narodową związany jest od dawna, drugi był wymieniany wśród kandydatów na dyrektora już w 2001 roku. Teraz o wizji prowadzenia Filharmonii Narodowej wypowiadają się jednak ostrożnie. Obecny sezon zaplanowali częściowo, bo w znacznej mierze zrobił to ich poprzednik Antoni Wit.
– Nie chcemy niczego burzyć ani zaczynać od zera, nie ma takiej potrzeby. Skończmy z polską tradycją budowania poprzez konflikt – uważa Jacek Kaspszyk. W tym sezonie poprowadzi 21 z 66 koncertów symfonicznych. A także – co jest nowością – wystąpi na dwóch porankach Cioci Jadzi.
Zmiany następują powoli, ale już można je dostrzec, choćby w doborze kompozytorów. Inauguracyjny wieczór jest przecież nie tylko hołdem dla Wagnera w 200. rocznicę urodzin. Wybór III aktu „Walkirii" i poematu „Śmierć i wyzwolenie" Straussa (który inspirował się Wagnerem) to przykład muzyki, którą Jacek Kaspszyk lubi i ceni. Wielkich dzieł późnego romantyzmu będziemy zapewne słuchać częściej, ale nowy szef artystyczny zapowiada też intensywną promocję niedocenianych kompozytorów XX wieku wywodzących się z Polski, takich jak Mieczysław Weinberg czy Aleksander Tansman.