Kopalnie są zmuszone wydobywać węgiel na coraz niższych pokładach, bo na eksploatacje węgla pod miastami nie zgadzają się samorządy. Bez pozytywnej opinii środowiskowej zgodnej z planami zagospodarowania przestrzennego gminy żadna kopalnia nie dostanie koncesji na wydobycie węgla. Z tym jest coraz trudniej – gminy wolą nieinwazyjny i niedegradujący biznes pozagórniczy. A im głębiej, tym drożej. Większość koncesji na wydobycie kończy się w latach 2018–2023.
– Żory były kiedyś gminą górniczą, typową sypialnią dla pracowników kopalń. Na szczęście te czasy mamy już za sobą i nie chcemy do nich wracać – mówi Waldemar Socha, prezydent Żor. Od kilku lat Żory nie chcą się zgodzić na wprowadzenie zmian w planie zagospodarowania przestrzennego, które dopuściłyby możliwość prowadzenia eksploatacji pod jego terenem przez kopalnię Borynia należącą do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. – Plany JSW są takie, że 20 proc. miasta zagrożone byłoby górniczą eksploatacją, w tym osiedla mieszkaniowe. Szacowaliśmy, że objęłoby to ok. 1500 budynków – argumentuje prezydent Socha.
Wydobycie na zawał to gigantyczne szkody górnicze nawet dziesiątki lat po wydobyciu. – To także zamyka nam inwestycje, bo nikt na takich zdegradowanych terenach niczego nie będzie chciał budować ani rozwijać firm – wylicza prezydent Socha. Żory budują strefy przemysłowe na ponad 100 hektarach, pod którymi w części chciałaby fedrować kopalnia. – Mam wybór: albo kopalnia, albo rozwój firm w gminie. Muszę myśleć także o mieszkańcach, by chcieli się tu budować i mieszkać – podkreśla Socha.
Decyzja Żor blokuje dostęp do znajdującego się tam węgla (złoże Żory-Warszowice) i skazuje Borynię na likwidację. – Koncesja, o którą ubiegamy się od sierpnia 2010 roku, przedłuży żywotność tego konkretnego zakładu do roku 2042. Jeśli nie, Borynia przestanie istnieć już około 2025 roku. Sama kopalnia Borynia zatrudnia dzisiaj 3,5 tys. ludzi – wylicza Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. W kopalniach pracuje 2200 mieszkańców 60-tys. Żor.
Sprawa trafiła do wojewody śląskiego, a miasto złożyło skargę do sądu administracyjnego na rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody śląskiego. – Nie jesteśmy przeciwni górnictwu, ale niech eksploatacja będzie prowadzona pod terenami zielonymi – kwituje Socha.