Telefony komórkowe, alkohol, narkotyki i najnowszy trend: elektroniczne gadżety – to rzeczy najczęściej przemycane za więzienne mury. Skazani płacą słono także za inne „przysługi", dzięki którym ich życie za kratami staje się lżejsze, a perspektywa wolności bliższa. Niestety, tę wątpliwą pomoc w zamian za łapówki coraz częściej świadczą więzienni funkcjonariusze.
Najnowszy spektakularny przypadek dotyczy Dariusza L., wychowawcy w Zakładzie Karnym w Iławie, który właśnie został oskarżony o przyjęcie blisko 100 tys. zł łapówek.
– Usłyszał sześć zarzutów korupcyjnych, za które grozi do dziesięciu lat więzienia – mówi „Rzeczpospolitej" Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Według śledczych L. w zamian za pieniądze załatwiał skazanym m.in. przepustki, przeniesienie na oddział półotwarty (o lżejszym rygorze) czy pracę poza murami. Więźniowie mieli za to sowicie płacić.
To niejedyny przypadek. – Więźniowie mają wprawę w korumpowaniu, są gotowi płacić duże pieniądze i – niestety – znajdują się funkcjonariusze, którzy temu ulegają – mówi prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości, obecnie adwokat.