W politycznej rzeźni

Mecenas to jest słup. [...] Ja nie chciałem się na to zgodzić, wymusili to na mnie z ministrem, że on ustępuje z prezesa

Publikacja: 16.07.2012 20:23

Łukasz Warzecha

Łukasz Warzecha

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Bo ja wolę, żeby on był prezesem, a nie słup. A w ten sposób to słup wszystko mu firmuje. A to, co Andrzejek lubi, za nic on sam nie odpowiada. Wiesz, on sobie może wnioskować On zawnioskował o wynagrodzenie 50 tysięcy złotych miesięcznie. Ja mu tego nie mogłem podpisać, ale ten słup mu podpisał. Miesięcznie...

- Ja p......ę

- Jak ja się dowiedziałem, to spowodowałem, że do 30 mu tam obniżył. Ale wiesz, ale wiesz, ale to było już wiesz... kontrola NIK-u. Wszystko wiesz kurde jest jakaś odpowiedzialność. Ale nie tylko to sobie wpisał.

- Właściwie można powiedzieć, że postęp jest. Dwaj prominentni działacze z okolic tak zwanego Peezelu - Władysław Serafin i Władysław Łukasik - których rozmowę odbytą w zaciszu gabinetu opublikował „Puls Biznesu", nie przeklinają jednak tak często jak uczestnicy dialogów w aferze hazardowej. Kultura pewna jest.

Poza tym nic się nie zmieniło: gabinetowa polityka polega na kręceniu lodów, dogadywaniu, kto z kim i za ile. Ważne jednak, żeby nie ulegać pewnym złudzeniom. Żeby nie wyobrażać sobie na przykład, że skoro taki uroczy dialog toczą panowie związani z „Peezelem", to tylko dlatego, że należą do kręgu tej właśnie partii. Że to akurat „Peezel" jest przesiąknięty patologią. Nie, większość gabinetowych dialogów polityków trzymających władzę tak właśnie wygląda.

Ale jest też drugie złudzenie: że politycy porządni, czyli tacy, którzy mieliby jednak na uwadze interes wspólny, w ogóle podobnych rozmów by nie toczyli. Owszem, toczyliby podobne, bo polityka jest jak rzeźnia: większość chce jeść mięso, ale gdyby ich do rzeźni zaprowadzić, zemdleliby po minucie. Na szczęście ten, kto chce jeść mięso, nie ma obowiązku bywać w rzeźni.

Rzecz tkwi w proporcjach. W polityce zawsze będą personalne roszady, zdobywanie ludzi w zamian za stanowiska czy obsadzanie dostępnych posad swoimi. Problem pojawia się wówczas, gdy jest to jedyna racja i powód bycia w polityce, a partia staje się pasożytem żywiącym się na nas wszystkich. A także wtedy, gdy część mediów niezbyt chętnie zajmuje się drążeniem podobnych spraw jak te, o których opowiadają sobie w miłej atmosferze Serafin i Łukasik. Wolą przerywać program, aby pokazać konferencję detektywa bez licencji.

A przecież nie zawsze tak było. Proszę sobie przypomnieć burzę, która przewaliła się przez studia telewizyjne i strony prasy, gdy dwóch dzielnych dziennikarzy TVN przy pomocy cnotliwej i niepokalanej Renaty Beger „obnażyło" tak zwaną polityczną korupcję w wykonaniu Adama Lipińskiego. Tamta „korupcja" była niczym więcej jak klasycznym obrazkiem z wnętrza politycznej rzeźni. Rozmowa panów Serafina i Łukasika to właściwie też klasyka, tyle że taka, której powinien się uważnie przyjrzeć prokurator.

A teraz proszę sobie pomyśleć, ile takich rozmów odbywa się w gabinetach władzy w każdym tygodniu i ile jest takich posad za 30 tys.

Bo ja wolę, żeby on był prezesem, a nie słup. A w ten sposób to słup wszystko mu firmuje. A to, co Andrzejek lubi, za nic on sam nie odpowiada. Wiesz, on sobie może wnioskować On zawnioskował o wynagrodzenie 50 tysięcy złotych miesięcznie. Ja mu tego nie mogłem podpisać, ale ten słup mu podpisał. Miesięcznie...

- Ja p......ę

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Komentarze
Estera Flieger: Krym musi być ukraiński
Komentarze
Tomasz Krzyżak: Uchodźcy wciąż odzierani z godności
Komentarze
Sikorski i Duda dryfują po morzach i lądach. Co dalej z Trójmorzem?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Niepokojący trend sondażowy dla Rafała Trzaskowskiego. Karol Nawrocki jak Andrzej Duda?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trump i światowi przywódcy w Rzymie. Pogrzeb Franciszka okazją do geopolitycznego przełomu?