Joanna Ćwiek-Świdecka: Nie porównujmy dzieci do masła

Masło to wartościowy produkt spożywczy, a jego cena stale rośnie i spędza sen z powiek. Ale nie jest jednak tyle warte, co dzieci i troska o ich wychowanie oraz rozwój.

Publikacja: 25.02.2025 17:15

Joanna Ćwiek-Świdecka: Nie porównujmy dzieci do masła

Foto: Adobe Stock

Downsizing to mechanizm polegający na zmniejszaniu wielkości produktu bez zmiany jej ceny. W taki sposób zmniejszono kostkę masła z 250 g do 200 g, zmniejszyły się opakowania jogurtów, proszków do prania czy szeregu innych produktów. Czy da się tak zrobić ze szkolnymi lekcjami? Zdaniem Niezależnego Związku Zawodowego Oświata Polska tak.

Związkowcy z tej organizacji podkreślają, że jeśli państwa nie stać na lepsze wynagradzanie pedagogów, powinno się zmniejszyć ich czas pracy. Najlepiej, by lekcje trwały 40, a nie jak do tej pory 45 minut. Dzieci podobno na tym nic nie stracą, bo ponoć i tak nie słuchają, mają problemy z utrzymaniem uwagi i generalnie pewnie uczyć im się nie chce.

Ile zarabiają nauczyciele?

Zgodnie z projektowanym rozporządzeniem płacowym, od tego roku minimalna pensja nauczyciela początkującego (z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym) wyniesie 5153 zł, mianowanego – 5310 zł, a dyplomowanego – 6211 zł. Oznacza to, że nauczyciel początkujący dostanie pensję wyższą o 245 zł, mianowany – o 253 zł, a dyplomowany o 296 zł.

To oczywiście stawki brutto, ale też najniższa płaca, do której dochodzą także różne dodatki, np. motywacyjny, za wysługę lat, za pracę w trudnych warunkach, wychowawstwo. Oraz pieniądze za pracę w godzinach ponadwymiarowych – a tych, jak podaje Ministerstwo Edukacji Narodowej, jest aż 2,2 mln tygodniowo w skali całego kraju.

Czytaj więcej

Wiceszefowa ZNP: w Polsce brakuje około 11 tys. nauczycieli

Przypomnijmy też, że co dziesiąty nauczyciel wpadł w tym roku w drugi próg i musi zapłacić za 2024 r. wyższy podatek. To efekt m.in. ubiegłorocznych podwyżek w wysokości 30 i 33 proc.

Pewnie, że nie ma się co dziwić, że ktoś zarabia dużo, pracując na dwa etaty kosztem swojego zdrowia, wolnego czasu i rodziny. I oczywiście powinno być tak, że praca na jeden etat powinna dawać możliwość zarobienia takich pieniędzy, by wystarczyło na życie bez konieczności dorabiania. I trzeba dążyć do tego, by wynagradzano ich godnie.

Ale szkoła jest przede wszystkim po to, by dzieci mogły się uczyć, rozwijać, zdobywać kompetencje potrzebne w dorosłym życiu. Czas wydaje się w tym być kluczowy.  

Rozmowa zamiast encyklopedycznej wiedzy

Polska szkoła potrzebuje zmian – zarówno tych dotyczących programów i metod nauczania, jak i warunków pracy oraz zasad wynagradzania nauczycieli. Takie prace już trwają zarówno w ministerstwie, jak i w Sejmie – choć fakt, na razie za wiele z tego nie wynika. Ustawa, która ma powiązać pensje w szkole z przeciętnym wynagrodzeniem na rynku, od lat leży w parlamencie. Ministra Nowacka zapowiada, że prace nad nią ruszą pełną parą od marca.

Czytaj więcej

Joanna Ćwiek-Świdecka: Różowe słonie w pokoju nauczycielskim

Dużo też mówi się o tym, że obecnie zmienia się trochę funkcja szkoły. Gdy wiedza encyklopedyczna jest na wyciągnięcie ręki, a dzieci mają kłopoty ze zdrowiem psychicznym, rozmową, nawiązywaniem relacji, ograniczenie im czasu na lekcji z pewnością w nich uderzy. Trudno się też dziwić uczniom, że pięć minut przed dzwonkiem odliczają minuty pozostałe do końca lekcji – tak było od zawsze. Może warto by te ostatnie pięć minut przeznaczyć na luźną rozmowę z uczniami, jeśli rzeczywiście lekcji prowadzić się nie da?

Downsizing to mechanizm polegający na zmniejszaniu wielkości produktu bez zmiany jej ceny. W taki sposób zmniejszono kostkę masła z 250 g do 200 g, zmniejszyły się opakowania jogurtów, proszków do prania czy szeregu innych produktów. Czy da się tak zrobić ze szkolnymi lekcjami? Zdaniem Niezależnego Związku Zawodowego Oświata Polska tak.

Związkowcy z tej organizacji podkreślają, że jeśli państwa nie stać na lepsze wynagradzanie pedagogów, powinno się zmniejszyć ich czas pracy. Najlepiej, by lekcje trwały 40, a nie jak do tej pory 45 minut. Dzieci podobno na tym nic nie stracą, bo ponoć i tak nie słuchają, mają problemy z utrzymaniem uwagi i generalnie pewnie uczyć im się nie chce.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: W czyjej drużynie gra naprawdę Donald Trump
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Pobudka, Europo! To koniec snu o „luksusowym domu starców”
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu Trump-Macron wahadło wychyla się w stronę Ukrainy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Po posiedzeniu RBN. Polscy politycy jednoczą się przez podział
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Jak Andrzej Duda odniósł wielki sukces, a Donald Tusk przegrał z rządem, którego nie ma