15 sierpnia Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że PSL złoży projekt ustawy, która powoła do życia Instytut Witosa. Wreszcie poznaliśmy szczegóły, a więc założenia i budżet jednostki (10 mln na start, 5 rocznie na działalność). A to wszystko pociąga za sobą podstawowe pytanie: po co?
Po co są IPN, Instytut Narutowicza i Muzeum Historii Polski?
Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że Wincenty Witos jest postacią, której należą się pamięć i szacunek, a ruch ludowy jest warty badań. Chwali się, że historia ma dla PSL znaczenie: partia latami zabiegała chociażby o rehabilitację osadzonych w procesie brzeskim (wśród skazanych przeciwników politycznych Józefa Piłsudskiego był Wincenty Witos), czego podjął się jako Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Ale Władysław Kosiniak-Kamysz albo chce rozleniwić istniejące już instytucje, albo jest małej wiary w ich kompetencje. Pomysł PSL broniłby się wyłącznie jako think tank, ale nie instytut, który wygląda bardziej na partyjny niż państwowy.
Czytaj więcej
Choć rząd kasuje instytuty powoływane za czasów PiS, ludowcy chcą stworzyć nową taką jednostkę ku czci Wincentego Witosa. – To hipokryzja – komentuje poseł PiS.
Bo po co są wobec tego Instytut Pamięci Narodowej i Muzeum Historii Polski, a przede wszystkim Instytut Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza? W kompetencjach IPN leży honorowanie dorobku ojców niepodległości i budowniczych II RP (by przypomnieć chociażby wydaną przez Instytut biografię związanego z PPS Henryka Sławika). PSL, które jest przeciwnikiem likwidacji IPN i miało swój udział w powołaniu na stanowisko prezesa dr. Karola Nawrockiego, powinno więc mitygować tę instytucję – a ma ona zarówno narzędzia badawcze, jak i edukacyjne oraz potężny budżet, więc może prowadzić dzielność wielopoziomową – do pluralistycznego spojrzenia na polskie dzieje. Zresztą Nawrocki obiecał popierającemu go PSL, że o Witosa będzie dbał szczególnie. Na razie zajęty jest czymś innym, bo prekampanią (jest na liście kandydatów na kandydata PiS w wyborach prezydenckich). Może czas więc powiedzieć „Sprawdzam”?
Czytaj więcej
Czuję, że wobec Polski jestem zobowiązany, żeby włożyć na siebie cięższą zbroję, jeśli zajdzie taka potrzeba – mówi Karol Nawrocki, prezes IPN, będący na liście potencjalnych kandydatów PiS na kandydata na prezydenta RP.