Zapowiedź premiera Viktora Orbána udzielania azylów politycznych kolejnym politykom z Polski tylko na pozór jest żartem. Może bowiem doprowadzić do sytuacji, w której w Budapeszcie powstanie coś na kształt gabinetu cieni na uchodźstwie.
Marcin Romanowski przeciera szlaki politykom PiS, którzy będą mieli problemy z prawem?
Mieliśmy już kiedyś w Londynie rząd na uchodźstwie, gdy Polska była okupowana przez nazistowskie Niemcy. W tradycji brytyjskiej istnieje instytucja gabinetu cieni, czyli tworzonego przez opozycję grona, które po wygranych wyborach przejmuje stanowiska w poszczególnych ministerstwach.
Biorąc pod uwagę, że przedstawiciele rządzącej koalicji ślą hurtowo do prokuratury zawiadomienia na poprzedników, można się spodziewać, że niemal cały poprzedni rząd będzie miał kłopoty z prawem. Śledztwa toczą się w sprawie decyzji, które podejmowali były premier Mateusz Morawiecki, były wicepremier Jarosław Kaczyński, były szef MSZ Zbigniew Rau, były szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk, były szef Orlenu Daniel Obajtek i wielu innych. Jeśli zostaną im odebrane immunitety i będą spodziewać się zatrzymania, to przecież właśnie były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski przetarł już węgierski szlak i pewnie szuka w Budapeszcie na wynajem jakiegoś pomieszczenia, gdzie będą odbywały się obrady tego gabinetu azylantów z Prawa i Sprawiedliwości.
Czytaj więcej
Azyl przyznany przez prorosyjski rząd Viktora Orbána Marcinowi Romanowskiemu wprowadza aferę Funduszu Sprawiedliwości na arenę międzynarodową, stając się narzędziem osłabiania Unii Europejskiej.
Ktoś może stwierdzić, że piszę tu scenariusz kabaretowy, ale nasza rzeczywistość już dawno prześcignęła kabarety. I prędzej czy później ta historia zwróci się przeciwko Polsce. Nie tylko przeciwko koalicji rządzącej, której obietnice rozliczeń mogą zostać storpedowane przez nieoczekiwaną życzliwość ze strony węgierskiego rządu wobec PiS. Bo uderza to w powagę państwa polskiego. I wszyscy nasi wrogowie będą wykorzystywać tę sytuację.