Anna Słojewska: Unia od dawna przygotowywała się na Trumpa. Ale czy zachowa jedność?

Czy prezydent Donald Trump będzie w stanie podzielić Unię Europejską, wykorzystując różną naturę dwustronnych relacji z każdym z 27 państw Unii? Europy nie udało się podzielić ani Rosji, ani Chinom. Ale możliwości USA są znacznie potężniejsze.

Publikacja: 06.11.2024 08:55

Anna Słojewska: Unia od dawna przygotowywała się na Trumpa. Ale czy zachowa jedność?

Foto: AFP

To nie są nasze wybory. Obserwujemy je z uwagą, bo w obecnej rozedrganej sytuacji geopolitycznej ich wyniki mają kluczowe znaczenie dla Europy. Ale to nie my wybieramy, nie nasze emocje one zaspokajają. Gdy spojrzeć na wypowiedzi europejskich przywódców, wydaje się, że ten prosty postulat zachowania neutralności jest dobrze rozumiany we wszystkich państwach Unii. No, może za wyjątkiem Węgier, gdzie Viktor Orbán nie ukrywa swojego entuzjazmu dla Donalda Trumpa. Brak publicznego wsparcia ze strony większości przywódców dla jednego z dwóch kandydatów to dobry sygnał. Bo przecież UE będzie się musiała układać ze zwycięzcą, ktokolwiek nim zostanie.

Bardzo ważna informacja dla Unii: Senat na pewno dla republikanów

Według spływających zza oceanu doniesień Donald Trump jest bliżej wyborczego zwycięstwa niż Kamala Harris. Wiemy już na pewno, że republikanie wzięli Senat, co jest bardzo ważną informacją dla Unii Europejskiej, biorąc pod uwagę kluczową rolę izby wyższej Kongresu w mianowaniu amerykańskich ministrów. Nawet gdyby Harris wygrała te wybory, co wydaje się coraz mniej prawdopodobne, to wpływ republikanów, szczególnie na politykę gospodarczą, byłby znaczący. Jeśli będą mieli większość w Izbie Reprezentantów, a tego jeszcze nie wiemy, to w mniej prawdopodobnym na chwilę obecną scenariuszu – zwycięstwa Harris – i tak miałaby ona związane ręce w wielu sprawach. W wypadku bardziej prawdopodobnego zwycięstwa Trumpa oznaczałoby to natomiast otwarte drzwi do realizowanie jego koncepcji.

Czytaj więcej

Wybory prezydenckie w USA: Donald Trump o krok od zostania 47 prezydentem USA (RELACJA)

Unia Europejska przygotowuje się na różne scenariusze. W Komisji Europejskiej od miesięcy działa urzędnicza grupa zadaniowa pod bezpośrednim nadzorem Ursuli von der Leyen, która kwantyfikuje uzależnienie UE od USA. Bada na przykład, co się stanie, jeśli USA będą bardziej protekcjonistyczne (a to możliwe szczególnie pod wodzą Trumpa). Jakie towary może chcieć zablokować, co z tego wynika dla UE, w jakie państwa to uderzy itp.

Co czeka Europę? Transakcyjna natura Donalda Trumpa

Trump nie jest zupełną niewiadomą, bo przecież raz już w USA rządził. I choć jego ewentualna nowa prezydentura mogłaby różnić się od poprzedniej (wielu wskazuje, że na gorsze), to jedno na pewno się nie zmieni: transakcyjna natura republikańskiego polityka. To jedyny argument, który rozumie ten były biznesmen. I to nie jest dla UE nowością, w Brukseli takie podejście jest świetnie rozumiane. I na taką ewentualność właśnie Unia się przygotowuje. Jeśli Trump w polityce zagranicznej miałby rozumować kategoriami „coś za coś”, to trzeba się w ten model transakcyjny wpasować. Zarówno w sprawach gospodarczych, jak i politycznych. To jest możliwe.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Europa nie jest gotowa na prezydenturę Trumpa. Musi szybko odrobić lekcję

Niebezpieczeństwo leży gdzie indziej. Czy UE zachowa jedność wobec USA? Jeden Orbán, nawet poparty przez drugiego Fico, to jeszcze nie dramat. Chodzi o to, czy ewentualny nowy prezydent byłby w stanie podzielić Unię, wykorzystując różną naturę dwustronnych relacji z każdym z 27 państw Unii. Różne przecież mają położenie geograficzne, różne interesy, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, różne są ich zależności handlowe. UE udało się zachować jedność w krytycznych momentach. Nie podzieliły ich potężne Chiny ani Wielka Brytania, która próbowała się targować w razie negocjacji brexitowych. Nie podzieliła ich też Rosja, gdy zaatakowała Ukrainę. Ale możliwości USA są znacznie potężniejsze i skala ich powiązań z UE zupełnie inna. Tutaj wyzwanie jest poważniejsze.

To nie są nasze wybory. Obserwujemy je z uwagą, bo w obecnej rozedrganej sytuacji geopolitycznej ich wyniki mają kluczowe znaczenie dla Europy. Ale to nie my wybieramy, nie nasze emocje one zaspokajają. Gdy spojrzeć na wypowiedzi europejskich przywódców, wydaje się, że ten prosty postulat zachowania neutralności jest dobrze rozumiany we wszystkich państwach Unii. No, może za wyjątkiem Węgier, gdzie Viktor Orbán nie ukrywa swojego entuzjazmu dla Donalda Trumpa. Brak publicznego wsparcia ze strony większości przywódców dla jednego z dwóch kandydatów to dobry sygnał. Bo przecież UE będzie się musiała układać ze zwycięzcą, ktokolwiek nim zostanie.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Płociński: Przeraźliwa cisza w sztabie Kamali Harris, największe zaskoczenie wyborów
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Trochę pocieszających tez wobec zwycięstwa Donalda Trumpa
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Europa nie jest gotowa na prezydenturę Trumpa. Musi szybko odrobić lekcję
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Donald Trump zdobywa przewagę, czarne chmury zbierają się nad Kamalą Harris
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Gagauzja będzie drugim Naddniestrzem?