Artur Bartkiewicz: Szymon Hołownia ma problem. Ruszył jak w biegu na 100 metrów, a rywalizuje w maratonie

Na przełomie stycznia i lutego w sondażu prezydenckim Szymon Hołownia miał poparcie na poziomie Mateusza Morawieckiego i Rafała Trzaskowskiego. Dziś przegrywa w sondażu nie tylko z nimi, ale też z Krzysztofem Bosakiem. Co takiego się stało?

Publikacja: 10.08.2024 15:58

Szymon Hołownia

Szymon Hołownia

Foto: PAP, Paweł Supernak

Istotę problemu, z jakim boryka się Szymon Hołownia, oddaje dobrze sportowa metafora: Po wyborach z 15 października Hołownia wystartował w tempie sprintera, rywalizującego w biegu na 100 metrów. Od momentu, gdy został marszałkiem Sejmu, rozpoczęła się swoista polityczna Hołowniomania. Wszyscy pamiętamy, że ludzie chodzili do kin oglądać tzw. Sejmflix, marszałek Sejmu brylował na mównicy i na konferencjach prasowych, których — mówiąc delikatnie — raczej nie unikał. Jakby jeszcze Hołowni było wokół mało, marszałek Sejmu uruchomił także swój videopodcast. A zainteresowanie świeżo upieczonym marszałkiem Sejmu było tak duże, że w telewizjach informacyjnych transmitowano nawet jego spotkania z młodzieżą. Był moment, że naprawdę można było obawiać się otworzyć lodówkę, bo Hołownia mógł czaić się także tam.

Czytaj więcej

Sondaż prezydencki: Szymon Hołownia zyskuje najwięcej. Rafał Trzaskowski traci

Kiedy Szymon Hołownia mógł wygrać wybory prezydenckie?

Gdyby wybory prezydenckie odbyły się w lutym 2024 roku — Hołownia miałby realną szansę wejścia do II tury. I być może nawet by ją wygrał. Nawet premier Donald Tusk znajdował się wówczas w cieniu marszałka Sejmu.

Problem Hołowni polega jednak na tym, że wybory prezydenckie odbędą się wiosną 2025 roku. A więc walka o prezydenturę z perspektywy 15 października była maratonem, a nie biegiem sprinterskim. I dlatego marszałek Sejmu złapał zadyszkę a rywale zaczęli go wyprzedzać.

Medialnie Hołownia i Sejmflix się po prostu odbiorcom „przejadł”. Pierwsze posiedzenia Sejmu nowej kadencji osiągały nawet kilka milionów odtworzeń na YouTube, ostatnie — 86 tysięcy. Konferencje prasowe Hołowni na początku kadencji odtwarzano nawet ponad 200 tys. razy. Ostatnią - 16 tysięcy. Charakterystyką naszego świata jest to, że różnego rodzaju zjawiska medialne — a takim, nie bez swojego udziału, stał się Hołownia — mają żywot niewiele dłuższy niż olimpijskie starty Aleksandry Mirosław. Rok temu Donald Tusk zrobił furorę nazywając Mateusza Morawieckiego „bambikiem”. Dziś, gdyby użył tego słowa, okazałby się boomerem. Wszystko już nie tyle płynie, co rwie do przodu.

Czytaj więcej

Michał Płociński: Szymon Hołownia powinien odpuścić wybory prezydenckie. Bo przegra nawet z Krzysztofem Bosakiem

Szymon Hołownia powinien pamiętać o losie Ryszarda Petru i Pawła Kukiza

Poza tym Hołownia jest po trosze ofiarą nadziei, które wzbudził. Obiecywał inną politykę, odejście od duopolu PO-PiS, trzecią drogę - a okazało się, że wiele musiało się zmienić, by wszystko zostało po staremu. Donald Tusk przeczekał pięć minut sławy Szymona Hołowni, po czym zaczął umacniać duopol serią ataków na PiS (co było widoczne zwłaszcza przed wyborami do Parlamentu Europejskiego). Program Trzeciej Drogi pozostaje na papierze, bo przy próbach jego realizacji Polska 2050 i PSL zderzają się z Nową Lewicą, której sami podstawiają nogę przy realizowaniu jej światopoglądowej agendy — a więc zamiast nowej polityki mamy klasyczną szorstką przyjaźń koalicyjną, którą przed okresem rządów PiS mieliśmy okazję wiele razy w Polsce obserwować.

Charakterystyką naszego świata jest to, że różnego rodzaju zjawiska medialne — a takim, nie bez swojego udziału, stał się Hołownia — mają żywot niewiele dłuższy niż olimpijskie starty Aleksandry Mirosław

Hołownia płaci więc dziś polityczną cenę za swój wcześniejszy sukces i jeśli chce realnie myśleć o prezydenturze, musi wymyślić się na nowo. Musi pokazać, że naprawdę jest w stanie zmienić coś w otaczającej nas rzeczywistości, albo chociaż nakreślić realistyczną i w jakiś sposób inspirującą wizję tego, co mógłby zmienić, gdyby otrzymał trochę więcej władzy. Wciąż może to zrobić. Jeszcze nie jest w tym momencie, w którym przed laty znalazł się Ryszard Petru tracący władzę w Nowoczesnej i obserwujący z boku, jak jego partię wchłania PO. Ani w tym, w którym znalazł się Paweł Kukiz, który pozwolił się zwasalizować przez PiS, aby tylko utrzymać się na scenie politycznej. Ale o ich losie powinien sobie dziś przypomnieć.

Istotę problemu, z jakim boryka się Szymon Hołownia, oddaje dobrze sportowa metafora: Po wyborach z 15 października Hołownia wystartował w tempie sprintera, rywalizującego w biegu na 100 metrów. Od momentu, gdy został marszałkiem Sejmu, rozpoczęła się swoista polityczna Hołowniomania. Wszyscy pamiętamy, że ludzie chodzili do kin oglądać tzw. Sejmflix, marszałek Sejmu brylował na mównicy i na konferencjach prasowych, których — mówiąc delikatnie — raczej nie unikał. Jakby jeszcze Hołowni było wokół mało, marszałek Sejmu uruchomił także swój videopodcast. A zainteresowanie świeżo upieczonym marszałkiem Sejmu było tak duże, że w telewizjach informacyjnych transmitowano nawet jego spotkania z młodzieżą. Był moment, że naprawdę można było obawiać się otworzyć lodówkę, bo Hołownia mógł czaić się także tam.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Katarzyna Kucharczyk: Bolesna kara za macierzyństwo
Komentarze
Estera Flieger: Spory osłabiają koalicję? Akurat w wyborach prezydenckich może przekuć je w sukces
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego wycofanie kontrasygnaty przez Donalda Tuska nie musi być dobrą wiadomością
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy Polska nie wpuści Ukrainy do Unii Europejskiej z powodu Wołynia?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że pogłoski o końcu PiS były przesadzone
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.