By zrozumieć, co się dzisiaj dzieje w sondażach opinii publicznej, warto się przyjrzeć najważniejszym wydarzeniom politycznym ubiegłego roku, które były konsekwencją decyzji, jakie podjął lider koalicji 15 października Donald Tusk.
Jaką cenę zapłacili koalicjanci za wygraną KO w wyborach do Parlamentu Europejskiego
Zaczęło się od tego, że premier postawił na symboliczne przegonienie Prawa i Sprawiedliwości w sondażach. Jeszcze w kwietniowych wyborach do sejmików PiS – choć musiał się pogodzić z utratą władzy w wielu województwach – dobiegł do mety jako pierwszy. Tusk zdecydował więc postawić wszystko na to, by wygrać wybory do Parlamentu Europejskiego, które odbyły się dwa miesiące później. I tak się stało. Ale dziś płaci cenę tamtego ruchu. Dlaczego? Bo dążąc do przegonienia PiS, Tusk sięgnął po dwa potężne środki: zjadanie koalicjantów i polaryzację.
Prowadząc grę między Lewicą a Trzecią Drogą, przejmował część lewicowej agendy, a następnie jej elektorat. Lewica jeszcze mocniej stawiała swoje obietnice, zmuszając Trzecią Drogę do stania się hamulcowym, a wszystko to sprawiało, że powstawało wrażenie niepotrzebnych sporów. Do tego jeszcze doszedł rozłam po lewej stronie i definitywne przejście partii Razem do opozycji. Poparcie dla Trzeciej Drogi runęło, Lewicy – zachwiało się, zaś KO wyszła na prowadzenie. Ten symboliczny sukces okupiony był jednak poważną ceną – osłabieniem koalicjantów.
Czytaj więcej
Partia Jarosława Kaczyńskiego prowadzi w najnowszym sondażu IBRiS, ale nie miałaby szans na samodzielne rządy. Podobnie koalicja 15 października, której partie mają mniej mandatów niż obecnie. Języczkiem u wagi są Konfederacja i partia Razem.