Gdy przeczytałem doniesienia „New York Timesa”, który napisał, że w biurach Facebooka w Dolinie Krzemowej, Teksasie i Nowym Jorku doszło do rewolucji, miałem poczucie dziwnego déjà vu.
Według cytowanych przez „NYT” dwóch pracowników Mety, firmy Marka Zuckerberga, do której należy serwis Facebook, z męskich toalet zniknęły podpaski i tampony. Wcześniej pojawiły się tam w ramach polityki promowania różnorodności i inkluzywności, na wypadek gdyby ktoś z niebinarnych lub transpłciowych osób korzystających z męskich toalet potrzebował tych akcesoriów.
Dlaczego w amerykańskich biurach Facebooka z męskich toalet zniknęły tampony?
Skąd to déjà vu? Bo dwa tygodnie temu opisywałem w magazynie „Plus Minus” dyskusję z udziałem amerykańskiego eksperta, który wyjaśniał zwycięstwo Donalda Trumpa między innymi tym, że Kamala Harris więcej uwagi poświęcała dostępności opieki zdrowotnej dla transpłciowych pensjonariuszy amerykańskich więzień niż problemom ekonomicznym, z którymi boryka się większość Amerykanów. Słuszna moralnie postawa troski o mniejszości zajęła tak dużą część debaty publicznej – również w mainstreamowych mediach – że więcej można było przeczytać o losach promilowych mniejszości płciowych czy kulturowych niż o codziennych problemach większości.
Czytaj więcej
Idąc szlakiem platformy X także koncern Meta zapowiada, że jego serwisy jak Facebook czy Instagram zmniejszą liczbę moderatorów treści. Media w USA zauważają, że to efekt zmiany władz i powrotu Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta.
Pisałem wówczas, że tym, co mnie zaskoczyło w wypowiedzi cytowanego eksperta, był fakt, że tak szybko można było powiedzieć na głos, że postępowe koła liberalno-lewicowe poszły za daleko. Że rewolucja obyczajowa poszła za daleko i to było jedną z przyczyn, dla których Amerykanie woleli Trumpa, który miał zatrzymać całą rewolucję woke, jak nazywa się ów radykalnie lewicowy odłam progresywizmu.