Amerykanie, wybierając prezydenta, będą kierować się wieloma kryteriami, z których kluczowe będą zapewne sprawy związane z polityką wewnętrzną – polityka gospodarcza, polityka imigracyjna czy też kwestie związane z dostępem (lub jego brakiem) do aborcji. Z naszej perspektywy ważne jest jednak to, jaką politykę będzie prowadził przyszły prezydent USA na arenie międzynarodowej, zwłaszcza w kwestiach bezpieczeństwa. I z tej perspektywy, słuchając wypowiedzi zwycięzcy debaty o Ukrainie, można odczuwać co najmniej dyskomfort.
Debata Joe Biden–Donald Trump: Co Donald Trump mówił o Ukrainie?
To dobrze, że Trump dopytywany przez prowadzącego stwierdził, że warunki pokoju, przedstawione przez Władimira Putina, są nieakceptowalne. Ale opieranie swojego optymizmu na tym byłoby zawieszaniem poprzeczki oczekiwań bardzo nisko – wszak propozycja Putina, przedstawiona przed konferencją pokojową w Szwajcarii, to de facto kapitulacja Ukrainy i wystawienie jej na przyszłą agresję Rosji. Przypomnijmy: prezydent Rosji chciał, aby Ukraina nie tylko wyrzekła się ambicji wejścia do NATO, przeprowadziła „denazyfikację” (czyli – de facto – zmieniła władzę pod dyktando Moskwy), ale na dodatek zaakceptowała rosyjskie podboje, a nawet wycofała się z tej części nielegalnie anektowanych przez Rosję obwodów, które jeszcze kontroluje.
Czytaj więcej
Prezydent Joe Biden zagrał pokerowo. Decydując się jeszcze przed rozpoczęciem oficjalnej kampanii wyborczej na debatę telewizyjną z Donaldem Trumpem, miał nadzieję, że odwróci niekorzystne sondaże przed wyborami na prezydenta USA. Ale pokazał jedynie, że nie ma sił na to, by sprawować urząd przez drugą kadencję.
Ale Trump mówił więcej. Po pierwsze zadeklarował, że doprowadzi do zakończenia wojny jeszcze przed objęciem urzędu, jako prezydent elekt. Po drugie mówił, że Ukraina nie może wygrać wojny, a ludzie giną na niej niepotrzebnie. Po trzecie stwierdził, że Wołodymyr Zełenski jest utalentowanym handlowcem, bo przyjeżdża do USA i wyjeżdża z miliardami dolarów. Trump przekonywał, że USA nie powinny wydawać tak wiele na wojnę nad Dnieprem.