Rzecznik PiS Radosław Fogiel potwierdził w Polsat News, że obóz rządzący chce powołać komisję do tzw. afery taśmowej. Ale nie komisję śledczą, jak wnioskowała PO, lecz weryfikacyjną. „Jak chcemy podchodzić do sprawy poważnie, to ma być to ciało, które ma narzędzia do zbadania tego wszystkiego” – mówił.
Do tej pory działała tylko jedna komisja weryfikacyjna – ds. warszawskiej reprywatyzacji. Powołano ją na mocy specustawy określającej jej kompetencje i skład. Ustawa dotyczy tylko tej konkretnej komisji. Sejmowe komisje śledcze działają natomiast na mocy ustawy z 1999 r. o sejmowej komisji śledczej. Określono w niej, że „w skład komisji może wchodzić do 11 członków, którzy powinni odzwierciedlać reprezentację w Sejmie klubów parlamentarnych i kół poselskich, mających swoich przedstawicieli w Konwencie Seniorów, odpowiednio do jej liczebności”. Do przyjęcia uchwały o jej powstaniu potrzebna jest bezwzględna większość. Komisja weryfikacyjna nie musi spełniać takich standardów.
Czytaj więcej
Kolejne sprawy nie są wyjaśnianie. Nie tylko z czasów obecnej władzy, ale również jej poprzedników. Czy to kroczący imposybilizm państwa, czy celowe zamiatanie afer pod dywan? Komisja śledcza ds. ingerencji Rosji w destabilizowanie państwa polskiego jest jak najbardziej potrzebna.
Obecnie jej członkami jest dziewięć osób wybieranych przez Sejm, ale bez obowiązku zachowania parytetu. Zasiada w niej pięciu członków wysuniętych przez PiS i czterech z opozycji. Wszyscy mają rangę sekretarzy stanu. Przewodniczącego powołuje premier i jest nim obecnie Sebastian Kaleta, zastępca Zbigniewa Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości. Oprócz przewodniczącego, który musi być wiceministrem w MS lub MSWiA, układ komisji i jej skład jest właściwie dowolny.
Kompetencje ma za to znacznie szersze: „usuwanie skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa”. To bardzo duża siła sprawcza. A z obrad sejmowej komisji śledczej wynikać wcale nic nie musi. Powstaje co prawda sprawozdanie, ale to od decyzji politycznej zależy, co się stanie z ustaleniami.