Maciej Strzembosz w publikowanym w tym wydaniu „Rzeczpospolitej” artykule nie pozostawia złudzeń co do przyszłości polskiej polityki, dowodząc, że PiS przegra najbliższe wybory i odda władzę. Chcących poznać jego argumenty odsyłam do tekstu, ale na użytek tego komentarza użyję dwóch tez naszego publicysty. Po pierwsze, autor twierdzi, że utrata poparcia przez partię prezesa Kaczyńskiego stała się już trendem. Po wtóre – i ważniejsze – preferencje partyjne nie są tożsame z wynikiem wyborczym; ludzie mogą PiS popierać, ale nie pójść głosować. To słabsza z form odwracania się od dotychczas popieranej partii i nie zawsze idzie za nią zmiana preferencji. Jest jednak równie zabójcza; zasilenie grupy niegłosujących to punkty odjęte w bilansie wyborczym, gorsze wyniki jednych i lepsze drugich.
Czytając tekst Macieja Strzembosza, nie spodziewałem się, jak szybko jego argumenty znajdą potwierdzenie w badaniach. Błyskawicznie, bo ledwie kilka godzin później, w najświeższym sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej”. Zastrzegam, że pisząc swój tekst, Strzembosz go nie znał.
Czytaj więcej
Bez zbudowania po wyborach, które PiS przegra, wspólnoty zdolnej do działania w kluczowych obszarach, jesteśmy skazani na powtórkę z rozrywki – pisze publicysta.
Przede wszystkim poparcie dla PiS po raz pierwszy od dawna zeszło na poziom nieco tylko przekraczający 30 proc. Jego główny przeciwnik, Koalicja Obywatelska, może liczyć na głosy ponad 25 proc. wyborców. Tym samym dystans między partiami wynosi już tylko 5 pkt!
Dobrze prezentują się również wyniki innych formacji opozycyjnych. Polska 2050 Szymona Hołowni po lekkim wyhamowaniu w wakacje znów ma ponad 12 proc., lewica twarde 10 proc. A Koalicja Polska z PSL nieco przekracza próg wyborczy i odnotowuje 5,2 proc. Niespecjalnie dziwi 3 proc. Konfederacji; politycy tej partii kompletnie się pogubili po 24 lutego i nie mają nic istotnego do powiedzenia w sprawach, którymi żyje dziś większość Polaków.