Na przykładzie przyjętej nagle w piątek, ze złamaniem sejmowych procedur, ustawy tzw. lex TVN widać jak na dłoni wszystkie najgorsze cechy polityki rządzących: kierowanie się nie racją stanu, lecz wyłącznie interesem partyjnym, lekceważenie strategicznych interesów państwa, hipokryzję, działanie znienacka i perfekcyjną karność sejmowej większości zamienionej w bezwolną maszynkę do głosowania.
Owszem, dla wszystkich jest jasne, że TVN to dla Prawa i Sprawiedliwości gwóźdź w bucie. Uwiera, a nawet więcej, powoduje niegojące się rany, bo nagłaśniając błędy i patologie w kręgach PiS, wpływa na negatywny wizerunek partii prezesa Kaczyńskiego. Jest odtrutką na propagandę TVP i trudno mieć wątpliwości, że likwidacja stacji z Wiertniczej musi niektórym śnić się po nocach jak najpiękniejsze senne marzenie.
Czytaj więcej
21 dni – tyle prezydent Andrzej Duda ma czasu na swoją decyzję. Czas liczy się od chwili, gdy ustawa trafi na jego biurko. Jak wynika z informacji „Rzeczpospolitej”, raczej nie będzie się spieszył z decyzją.
Tyle że to niejedyny kolec w bucie. Nie mniej uwierać muszą inne opozycyjne media, niezależni sędziowie i adwokaci, niepokorni ludzie kultury i biznesu, prywatne (czyli niekontrolowane przez partię) firmy, na koniec opozycja parlamentarna. Czyżby jednak ktokolwiek w kręgu rządzących na poważnie uważał, że wszystkich da się wyeliminować, rozbroić czy zhołdować? Cóż, nie będzie to łatwe. By powtórzyć za klasykiem: Polacy mają gen sprzeciwu. Albo jak kto chce: wolności. Dlatego partia prezesa uchwala kagańcowe ustawy znienacka, po nocy, z zaskoczenia, a jej liczni złotouści rzecznicy powtarzają w kółko wierutne bujdy, że to żaden atak na wolność słowa czy TVN, tylko porządkowanie prawa, które odbywa się w całej Europie. Czyżby naprawdę mieli nas za głupców?
Bardziej to spektakl oczywiście, konkurs krasomówczy na oczach prezesa: kto powie najfajniej, najśmieszniej, najbardziej przekonująco. Ale poza tym i dla nich, i dla nas sprawa jest oczywista. Także po drugiej stronie oceanu, co potwierdzają od kilku dni komentarze z Waszyngtonu. Tyle że o ile w Polsce antywolnościowa postawa rządzących jest powszechnie znana – spór z nimi to spór o wartości obywatelskie i sens demokracji – o tyle świat dopiero zaczyna wyciągać z tego wnioski.