Podobnie jak inne ograniczenia wolności gospodarczej, wkrótce wygeneruje on kolejne zakazy, wraz z rządowymi próbami jego „uszczelnienia".
W myśl podkreślanej w tzw. konstytucji biznesu zasady, „co nie jest zabronione, to jest dozwolone", firmy dostosowały się do zakazu handlu. Niektóre uzyskały dla swoich sklepów status placówek pocztowych wyłączonych spod zakazu, inne zaczęły wymagać od pracowników przychodzenia do pracy, kiedy tylko skończy się niedziela, aby ich działalność w poniedziałek pozostała niezakłócona. Teraz związkowcy z Solidarności chcą w odpowiedzi wprowadzić kolejne zakazy.
Rząd nie pozostaje głuchy na ich utyskiwania. Wiceminister Stanisław Szwed zapowiedział, że „uszczelnienie" nastąpi po wakacjach w drodze „inicjatywy poselskiej". Zgłoszenie projektu jako poselskiego zamiast rządowego jest ścieżką na skróty wyjątkowo chętnie wykorzystywaną przez rząd PiS, aby omijać obowiązek przygotowywania ocen skutków regulacji. Ofiarą biegunki prawnej staje się więc również sposób stanowienia prawa – rząd najpierw ustala jego reguły, a potem sam je obchodzi. Richard Epstein, czołowy przedstawiciel ekonomicznej analizy prawa na uniwersytetach w Chicago i Nowym Jorku, napisał książkę pt. „Proste zasady dla złożonego świata", w której argumentuje, że im bardziej złożone społeczeństwo i gospodarka, tym prostsze, bardziej ogólne reguły są potrzebne do ich funkcjonowania. Inaczej utoną w gąszczu niejasnych i niejednokrotnie sprzecznych regulacji. Niestety, ta perspektywa pozostaje obca politykom. Dlatego zakaz handlu w niedziele będzie coraz bardziej drobiazgowo regulowany, aż wolność gospodarcza w tym zakresie nie zostanie przywrócona.
— Rafał Trzeciakowski (Forum Obywatelskiego Rozwoju)
W Monitorze wolnej przedsiębiorczości oceniamy gospodarcze działania rządu i pokazujemy bariery utrudniające funkcjonowanie firm. Dla czytelników, którzy na adres monitor@rp.pl napiszą, co ogranicza prowadzenie ich biznesu, mamy dwutygodniowy bezpłatny dostęp do e-wydania „Rzeczpospolitej".