Donald Trump zdecydował się na drastyczne podniesienie ceł na chińskie produkty — najpierw do 54%, a następnie aż do 125%. Chiny odpowiedziały proporcjonalnie.
- To znaczy stanowczo, spokojnie. I istnieje niestety obawa, że to będzie eskalowało – komentuje Góralczyk, podkreślając, że Pekin nie ustąpi: - Pekin pod tym przywódcą, pod Jinpingiem, który rządzi i panuje od końca 12. roku, umiejętnie się przygotowywał do czegoś takiego – dodaje.
Ciosy propagandowe i emocjonalne
Wojna ma nie tylko wymiar ekonomiczny. Używane są także symbole i retoryka uderzające w emocje. - Chińskiej propagandzie przydało się to, że wiceprezydent nazwał Chińczyków wieśniakami. To uderzyło w czułe struny na terenie Chin i zostało umiejętnie wykorzystane przez tamtejsze media – podsumowuje profesor.
Czy cła szkodzą USA?
Z analiz wynika, że Stany Zjednoczone więcej tracą niż zyskują na wojnie handlowej. Według raportu Izby Handlowej USA, Amerykanie stracili 245 tysięcy miejsc pracy, a deficyt handlowy osiągnął niemal 300 miliardów dolarów. - To wszystko na to wskazuje – podsumowuje profesor. - Amerykanie stracili na tamtej wojnie handlowej 245 tysięcy miejsc pracy - dodaje.
Czytaj więcej
Donald Trump niespodziewanie obniża cła, z wyjątkiem Chin. Rynki finansowe reagują euforią. Tymcz...