- Płacenie za sprowadzane do Rosji z zagranicy towary objęte sankcjami staje się coraz trudniejsze: instytucje kredytowe na świecie, w tym w krajach tzw. przyjaznych rosyjskiemu reżimowi, szczegółowo analizują dokumenty przewozowe – kto jest odbiorcą końcowym towaru, dokąd w rzeczywistości trafia, czy jest to towar tzw. podwójnego przeznaczenia (do wykorzystania także w celach wojskowych-red) – mówi Aleksiej Razumowski, dyrektor handlowy firmy Impaya Rus dla gazety „Izwiestia”.
Dodaje, że takie wzmożone kontrole wprowadzono już w odniesieniu do rosyjskich transferów przez Turcję i kraje WNP, ale teraz rozprzestrzeniły się na inne państwa – m.in. Chiny, Indie, ZEA.
Chiny boją się sankcji wtórnych USA
Potwierdziła to Ilona Gorszeniewa-Gołunc przedstawicielka organizacji biznesu „Opory Rosji" w Chinach Według niej chińskie banki wymagają, aby towar został wysłany dokładnie do kraju, z którego pochodziły pieniądze, którymi zań zapłacono. Zaostrzając kontrolę, banki starają się uniknąć wtórnych sankcji – wyjaśniła Jekaterina Kiziewicz, dyrektor firmy Atviry, ekspertka w dziedzinie zagranicznej działalności gospodarczej.
Czytaj więcej
HSBC - największy pod względem aktywów brytyjski bank, zaprzestał obsługi wszelkich transakcji klientów indywidualnych z Rosji i Białorusi. Tym samym bank zakończył zarabianie na transakcjach kraju-agresora. Rosyjskie firmy nie są tam obsługiwane od połowy minionego roku.
- Chińskie banki „dokręcają śruby” przed dojściem do władzy Donalda Trumpa, więc w 2025 r. sytuacja nie ulegnie poprawie - ostrzegł Aleksiej Poroszyn, dyrektor generalny First Group JSC. Przypomniał, że Trump od dawna wypowiadał wojnę handlową Chinom i lokalne banki nie chciały podejmować ryzyka, aby nie dać nowej amerykańskiej administracji powodu do sankcji. We wrześniu chińskie banki zaczęły blokować konta rosyjskich firm ze względu na to, że ich adresy prawne pokrywają się z adresami organizacji objętych sankcjami.