Nowe pilotażowe dotacje z „Innowacyjnej gospodarki", o które ubiegają się mikro, mali i średni przedsiębiorcy na wdrożenie wynalazków objętych ochroną patentową albo do niej zgłoszonych, można uznać za hit mijającego roku. I to z kilku powodów.

Po pierwsze, mają one charakter inwestycyjny, a granty tego typu rozdzielane przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości już się wyczerpały. Po drugie, pula tych grantów to aż 616 mln zł. To największy z budżetów w tegorocznych konkursach o dotacje dla firm organizowanych przez PARP. Po trzecie, można sięgnąć nawet po 20 mln zł na firmę. Po czwarte, nabór cieszył się dużą popularnością. Do PARP wpłynęły 272 wnioski na 2,37 mld zł. To niemal czterokrotnie więcej niż dostępny budżet.

Nowatorska ocena

Nowością przy tych grantach, i to być może najważniejszą, jest jednak  sposób oceny projektów. W przeciwieństwie do dotychczasowej praktyki, w myśl której ocena wniosków odbywała się jedynie na podstawie analizy dokumentów, teraz urzędnicy wraz z zewnętrznymi ekspertami (z banków i funduszy venture capital) spotykają się z przedsiębiorcami i podczas godzinnych przesłuchań (20 minut na prezentację wynalazku i 40 minut na sesję pytań i odpowiedzi) zapoznają się z projektami podczas bezpośrednich rozmów z ich autorami.

Do tego etapu oceny (po weryfikacji merytorycznej) PARP zakwalifikowała aż 135 z 272 aplikacji, a więc prawie połowę. Z czego to wynika? – Chcemy maksymalnie szeroko przetestować tę formę oceny, tym bardziej że dość często spotykamy się z zarzutami, że ocena innowacji ma zbyt szablonowy charakter, a poza tym trafiły do nas projekty naprawdę wysokiej jakości, i to mimo tego że trzeba posiadać patent i ostateczny produkt musi się charakteryzować naprawdę wysokim stopniem innowacyjności – mówi „Rz"  Izabela Banaś, wicedyrektor Departamentu Wsparcia Działalności Badawczo-Rozwojowej w PARP.  Przed komisjami ekspertów prezentowane są wnioski, którym przyznano powyżej 50 punktów (na 100 możliwych) podczas poprzednich etapów oceny. To głównie projekty z przemysłu wytwórczego, ale też budownictwa i medycyny.

Pierwsze pochwały

– Już teraz widzimy sens nowej formuły oceny. Podczas spotkań widać stopień zaangażowania przedsiębiorców. Wiele daje też sesja pytań i odpowiedzi. Znika wiele wątpliwości – mówi Banaś, wskazując, że taki sposób oceny wniosków chwalą też sami eksperci. I nie tylko oni, bo także przedstawiciele firm doradczych. – Z całą pewnością  jednym z głównych mankamentów dotychczasowej formuły był totalny brak kontaktu wnioskodawcy z instytucją oceniającą jego aplikację. Prowadziło to do sytuacji, w których wszelkie wątpliwości rozstrzygano de facto na niekorzyść przedsiębiorców – tłumaczy Mirosław Marek, wiceprezes firmy doradczej DGA, wcześniej prezes PARP. Dodaje, że tak się działo np.  z niektórymi wydatkami. Jeśli urzędnik miał wątpliwości, czy uznać wydatek za kwalifikowany, to go po prostu wykreślał i wniosek przepadał. – Pomysł z nową formą oceny jest więc dobry, pytanie tylko, jak sprawdzi się przy większej liczbie wniosków – zastanawia się ekspert. Na razie PARP radzi sobie sprawnie. – Prace panelu ekspertów zorganizowano w sposób umożliwiający jak najszybszą (równoległe obradowanie kilku paneli dziennie, określony czas na zadawanie pytań przez ekspertów), a zarazem jak najskuteczniejszą ocenę projektów – mówi „Rz" Iwona Wendel, wiceminister rozwoju regionalnego. Spotkania ekspertów z przedsiębiorcami odbywają się od 29 listopada. Ich koniec zaplanowano na jutro. – Informacja o ostatecznym wyniku oceny zostanie przekazana przedsiębiorcom po zakończeniu całego procesu i zatwierdzeniu wyników przez instytucje nadzorujące – zapowiada Wendel.