Inwestycje w zdrowie

Na­kła­dy na ochro­nę zdro­wia będą ro­snąć. Pie­nią­dze są po­trzeb­ne na in­no­wa­cje – mó­wią eks­per­ci

Publikacja: 23.07.2012 00:22

Paneliści (od prawej): Jakub Szulc, wiceminister zdrowia, Maciej Bogucki, przewodniczący Rady Progra

Paneliści (od prawej): Jakub Szulc, wiceminister zdrowia, Maciej Bogucki, przewodniczący Rady Programowej ścieżki ochrony zdrowia na Forum Ekonomicznym w Krynicy, Łukasz Zalicki, partner Ernst & Young, Cezary Śledziewski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, Sylwia Szparkowska „Rz”, Maciej Piróg, społeczny doradca prezydenta RP, Paweł Sztwiertnia, dyrektor Stowarzyszenia „Infarma” i Andrzej Mądrala, wiceprezydent organizacji Pracodawcy RP

Foto: Rzeczpospolita, Robert Gardziński Robert Gardziński

– Nawet, gdy gospodarka przyhamowuje, nasza potrzeba wydawania pieniędzy na zdrowie nie spada – tłumaczył wiceminister zdrowia Jakub Szulc podczas debaty „Ochrona zdrowia stabilizatorem i stymulatorem gospodarki", zorganizowanej przez „Rz". – Dlatego w każdym kolejnym planie finansowym NFZ znajdzie się więcej pieniędzy w stosunku do roku poprzedniego. To wpływa stabilizująco na gospodarkę.

Akcent na profilaktykę

Szulc przewiduje, że wydatki na zdrowie, nawet w dobie spowolnienia gospodarczego, będą rosły. W tej chwili ze środków publicznych wydajemy na ten cel ok. 5 proc. PKB. – Na tle Europy odstajemy dość mocno, jeśli chodzi o nakłady na ochronę zdrowia. Nasze społeczeństwo ma coraz większą świadomość i coraz większe potrzeby cywilizacyjne. Wreszcie – na zwiększanie wydatków wpływać będą czynniki demograficzne i szybki rozwój technologii medycznych – tłumaczy Szulc.

Maciej Bogucki, szef Rady Programowej Ścieżki Ochrony Zdrowia na Forum Ekonomicznym w Krynicy, komentuje:

– Interakcje między zdrowiem a gospodarką są tak oczywiste, niestety często pomijane przez decydentów. Wciąż brakuje mi wizji, perspektywy i celu strategicznego dla ochrony zdrowia w Polsce. Oceny, jaki powinien być model docelowy przyjęty w konsensusie politycznym – dodaje Bogucki.

Na co jednak powinny iść dodatkowe pieniądze? – Na pewno nie na medycynę naprawczą, czyli leczenie skutków chorób – zastrzega Maciej Piróg, społeczny doradca prezydenta RP.

Uczestnicy debaty zgodzili się, że ta dziedzina wymaga lepszego zarządzania, lepszej dystrybucji środków. Natomiast nie ma drugiego takiego systemu w Europie, który tak bardzo byłby skupiony tylko na tej jednej części ochrony zdrowia. Dlatego – jak mówili – kluczowe jest finansowanie i planowanie takich dziedzin, jak rehabilitacja i profilaktyka.

Rewolucja w medycynie

Dlaczego? – Medycyna naprawcza odpowiada tylko za 50 proc. efektu zdrowotnego – odpowiada Łukasz Zalicki, partner Ernst & Young.

Ale to niejedyne dziedziny, które wymagają reorganizacji i dofinansowania. Uczestnicy debaty „Rz" narzekali na niewystarczające kwalifikacje kadr i niedofinansowanie tych rozwiązań, które sprzyjają stosowaniu innowacji w medycynie. To tym ważniejsze, że medycyna bardzo szybko się zmienia. – Jeszcze 20–30 lat temu podstawowym problemem pediatrii były choroby zakaźne i choroby układu pokarmowego. Dzisiaj najważniejszym wyzwaniem jest szybka diagnostyka i wczesne leczenie chorób genetycznych i wad wrodzonych, a także ograniczanie skutków niepełnosprawności – mówi Piróg.

O rewolucji w medycynie może świadczyć to, jak wiele branż, które do tej pory z leczeniem nie miały nic wspólnego, zainteresowało się tą dziedziną. – Mówimy o „medykalizacji" produktów konsumenckich i „konsumeryzacji" produktów medycznych. Dziś obywatele powszechnie używają urządzeń zarezerwowanych jeszcze niedawno tylko dla profesjonalistów ochrony zdrowia, np. aparatów do mierzenia ciśnienia. Zdrowiem interesują się producenci urządzeń przenośnych i gier komputerowych. Tylko na smartfony zostało stworzone 20 tysięcy aplikacji w różny sposób dotyczących zdrowia – mówi Łukasz Zalicki.

Akcent na innowacje

Ten szybki postęp nie przekłada się na zmianę podejścia urzędników. Andrzej Mądrala, wiceprezydent organizacji Pracodawcy RP, zwracał uwagę, że szpital czy przychodnia zawierające umowę z NFZ nie dostają wyższego kontraktu, jeśli wykorzystują innowacyjne metody leczenia. Tak długo, jak jakość, koszt, wyniki leczenia czy innowacja nie mają odzwierciedlenia w wycenie świadczeń medycznych przez NFZ, tak długo żaden kolejny rok nie będzie przełomem dla zmiany trudnej sytuacji w systemie ochrony zdrowia. A ta, jak stwierdzamy, mocno przekłada się na gospodarkę krajową.

Problemy mają też firmy farmaceutyczne. Ich przedstawiciele podkreślają, że wytwarzają ponad 1 proc. PKB. – Tworzymy najbardziej wartościowe miejsca pracy – mówi Cezary Śledziewski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.

10 proc. inwestycji w innowacje w Polsce to wydatki przemysłu farmaceutycznego

Branża farmaceutyczna jest jedną z najnowocześniejszych w kraju, aż 10 proc. wszystkich środków, które w Polsce wydaje się na innowacje, pochodzi właśnie od tego przemysłu. Tymczasem inwestycje w tej branży są bardzo ryzykowne. Wprowadzenie leku generycznego na rynek trwa 4–5 lat, a praca nad lekiem biotechnologicznym od 8 do 10 lat. Dlatego potrzebna jest wieloletnia strategia rozwoju tego przemysłu.

– To wydatki idące w dziesiątki milionów euro bez gwarancji na pomyślne zakończenie badań. Dlatego państwo, tak jak w innych krajach UE, powinno stymulować innowacyjne inwestycje, zwłaszcza te obarczone wysokim ryzykiem – mówi Śledziewski. Dodaje, że innowacją jest nie tylko wytwarzanie nowych cząsteczek leków, ale też wprowadzanie nowych innowacyjnych technologii produkcji pozwalających obniżyć koszty wytworzenia farmaceutyku.

Stabilna polityka, przejrzyste decyzje

Firmom zależy przede wszystkim na przejrzystej i stabilnej polityce w zakresie refundacji leków. Polscy producenci chcieliby też zmian przepisów o odpisach podatkowych. Dziś koszty przeznaczane na badania i rozwój można odpisać od podatku tylko wtedy, gdy są one zewnętrznym transferem, np. z zagranicy.

– Przykład badań klinicznych pokazuje, że państwo nie jest nastawione na innowacyjność – mówi Paweł Sztwiertnia, dyrektor Infarmy, organizacji skupiającej innowacyjne firmy farmaceutyczne. – Ten rynek wart jest ok. 900 mln zł rocznie. Jego potencjał jest trzykrotnie większy. Nasze uregulowania prawne, choć pozwalają funkcjonować, na pewno nie sprzyjają wyzwoleniu tego potencjału – dodaje.

Podkreśla, że badania kliniczne to przecież nie tylko pieniądze płynące do gospodarki, ale też transfer wiedzy, lepszy dostęp do nowoczesnych leków. Jego zdaniem wynika to ze zbyt „sektorowego" podejścia do ochrony zdrowia. – Minister zdrowia, w którego gestii pozostają regulacje dotyczące badań klinicznych, nie bierze pod uwagę czynników ekonomicznych, bo te pozostają domeną ministra gospodarki – uważa Sztwiertnia.

Sprawa „sektorowości" w podejściu do ochrony zdrowia pojawiała się zresztą podczas debaty kilkakrotnie. Jej uczestnicy narzekali, że ochrona zdrowia jest traktowana zbyt sektorowo. – Tymczasem ma ona bardzo silne związki zarówno z gospodarką, jak i z nauką i edukacją – mówił Szulc.

Takie podejście ma bardzo poważne konsekwencje, także ekonomiczne.– Decydenci nie widzą konsekwencji zaniechania działań w takich dziedzinach jak profilaktyka, zdrowie publiczne – podkreślał Piróg.

Spojrzeć szeroko

Przedstawiciele firm farmaceutycznych tłumaczyli, że zbyt wąskie jest też podejście związane z podejmowaniem decyzji o refundacji leków. – W Polsce podejmuje się decyzję o finansowaniu leków tylko biorąc pod uwagę ich cenę. Nie bierze się pod uwagę perspektywy społecznej, tego, czy dana technologia ogranicza koszty pośrednie chorowania, np. czy dzięki jej stosowaniu chory może normalnie pracować – tłumaczył Sztwiertnia.

W efekcie należymy do krajów o najwyższej absencji chorobowej w Europie. Od 2002 do 2010 roku liczba dni, które pracownicy spędzają na zwolnieniu wzrosła o 30 proc., przynosząc gospodarce straty 10 mld złotych – mówił Andrzej Mądrala. – Przynajmniej część tych pieniędzy mogłaby być przeznaczona na ochronę zdrowia.

Eksperci narzekają też na niestabilność prawa i preferowanie sektora publicznego wtedy, gdy staje on do konkursu z prywatnym. – Gdy szpital prywatny wygra z publicznym konkurs o kontrakt NFZ, natychmiast podnosi się ogromny szum powodując, że do akcji wkracza prokuratura i CBA – mówił Andrzej Mądrala.

– Urzędnicy zachowują się tak, jakby nie wiedzieli, jak wygląda proces produkcji leków – mówi Cezary Śledziewski. Wprowadzane są rozporządzenia dotyczące zmian porejestracyjnych np. w zakresie opakowań leków, nakazujące ich zmianę w trzy miesiące. Wykonanie tego w takim terminie niesie ze sobą ogromne koszty. Takie procesy zwykle zajmują rok – dodaje. Inny przykład to wprowadzenie zabezpieczeń, które uniemożliwią podrabianie leków. – To zrozumiałe przy drogich lekach, ale przy farmaceutykach kosztujących kilka złotych? – zastanawia się Śledziewski. Jedyne, co można osiągnąć, to wzrost kosztów.

– Nawet, gdy gospodarka przyhamowuje, nasza potrzeba wydawania pieniędzy na zdrowie nie spada – tłumaczył wiceminister zdrowia Jakub Szulc podczas debaty „Ochrona zdrowia stabilizatorem i stymulatorem gospodarki", zorganizowanej przez „Rz". – Dlatego w każdym kolejnym planie finansowym NFZ znajdzie się więcej pieniędzy w stosunku do roku poprzedniego. To wpływa stabilizująco na gospodarkę.

Akcent na profilaktykę

Pozostało 95% artykułu
Finanse
Utrudnienia dla klientów banków. Komunikaty wydały m.in. PKO BP, ING i mBank
Finanse
Złoto po 3000 dolarów za uncję w 2025 roku?
Finanse
Pieniądze z rezerwy emerytalnej nie wystarczą nawet na trzy miesiące
Finanse
Najlepszy produkt długoterminowego oszczędzania
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Finanse
Zakaz kopania kryptowalut w Rosji. Brakuje prądu do produkcji broni