Małe, średnie i duże firmy mają za sobą uruchomienie pracowniczych planów kapitałowych. Z początkiem przyszłego roku rusza ostatni, ale też najtrudniejszy, etap wdrożenia PPK. Przez najbliższe miesiące pracownicze plany kapitałowe będą uruchamiać mikrofirmy, a także instytucje, budżetówka i samorządy. To w sumie 830 tys. firm i instytucji oraz 5,7 mln pracowników. Znacznie więcej niż w poprzednich etapach. Instytucje finansowe dopuszczone do oferowania i zarządzania PPK mówią, że część mikrofirm, a zwłaszcza instytucji, już rozpoczęła przygotowania do wdrożenia tego programu, ba niektóre podpisały z nimi umowy w tej sprawie. Ot choćby ZUS, który we wtorek poinformował, że PPK uruchomi we współpracy z PKO TFI.
Zdecydowana większość firm i instytucji, ma to jednak przed sobą. Część z nich nawet o tym nie myśli, bo przecież pandemia nie odpuściła. Wielu przedsiębiorców objętych jest branżowymi lockdownami, nie pracują, nie zarabiają. I PPK to dla nich tylko kłopot.
Pandemia szkodzi też samemu programowi. W pierwszym, zeszłorocznym etapie, który objął największe firmy, na udział w PPK zdecydowało się 39 proc. uprawnionych do tego pracowników. To wynik niższy, niż oczekiwali twórcy tego programu, dający jednak spore nadzieje na wyższą partycypację w przyszłości. Oficjalnych danych o wdrożeniu PPK w małych i średnich firm jeszcze nie ma, ale według instytucji zarządzających do programu przystąpiło mniej więcej 30 proc. ich pracowników.
W tej sytuacji wielu ekspertów finansowych i emerytalnych sugeruje rządowi odsunięcie w czasie wdrożenia ostatniego etapu PPK. Koalicja Obywatelska przygotowała nawet projekt ustawy, która odsuwa początek wdrożenia tego programu w mikrofirmach i instytucjach do 1 stycznia 2022 r. Firmy, które już go uruchomiły, mogłyby do końca 2021 r. zawiesić wpłaty do programu.