Czesi sami zdecydują, czy chcą euro

Nie podpisaliśmy paktu fiskalnego, bo nie było do tego wystarczających powodów – mówi premier Czech Petr Nečas w rozmowie z Aleksandrem Kaczorowskim i Robertem Schusterem

Publikacja: 29.08.2012 00:01

Czesi sami zdecydują, czy chcą euro

Foto: AFP

Red

Rz:?Rozpoczęła się batalia o budżet UE na lata 2014-–2020. Rząd w Pradze nie przyłączył się do pozostałych nowych państw członkowskich Unii, które domagają się jego zwiększenia. Dlaczego?

Petr Nečas:

Jednym z priorytetów naszego rządu jest konsolidacja finansów publicznych. Jesteśmy przekonani, że stan współczesnej gospodarki oraz kryzys w wielu krajach strefy euro, spowodowane przez nieodpowiedzialne wydatki i nadmierne zaciąganie długów, wymagają prowadzenia polityki oszczędności i ograniczania wydatków tak, by dostępne środki były przeznaczane jedynie na te projekty, które przynoszą rzeczywistą korzyść. Przychody w budżecie europejskim w zdecydowanej większości pochodzą ze składek państw członkowskich, dlatego unijny budżet nie może abstrahować od naszych możliwości.

Poza tym jest oczywiste – niestety, również w świetle czeskich doświadczeń – że większy budżet nie musi zawsze oznaczać więcej korzyści. Państwa członkowskie strefy euro, będące największymi beneficjentami funduszy europejskich, przeżywają obecnie największe problemy gospodarcze. Znacznie ważniejsze niż wielkość pozyskanych i wydanych środków jest to, czy zostały one wykorzystane sensownie właśnie w tych obszarach, gdzie powstaje prawdziwa wartość dodana, przyczyniająca się do wzrostu gospodarczego i konkurencyjności. Ponadto w najbliższej perspektywie finansowej Republika Czeska najprawdopodobniej znajdzie się wśród państw będących płatnikami netto do unijnej kasy.

Czy odmienne poglądy Czechów i Polaków na kwestie unijne nie będą stanowiły przeszkody dla ściślejszej współpracy obydwu naszych krajów?

Mam wrażenie, że powielacie panowie jakąś medialną kliszę, sztucznie sprokurowaną i przedstawianą opinii publicznej jako dowód na domniemane przeciwieństwo między prounijnymi Polakami i rzekomo eurosceptycznymi Czechami. Moim zdaniem taka wizja jest całkowicie błędna. Stosunek Czech, podobnie jak Polski i wszystkich pozostałych państw członkowskich, do integracji europejskiej nie jest kwestią ideologii, przejawiającej się w bezkrytycznej akceptacji bądź pryncypialnym odrzucaniu wszelkich inicjatyw unijnych, lecz wypadkową ocen konkretnych projektów Komisji Europejskiej, dokonywanych przede wszystkim ze względu na ich treść i sens. Unia Europejska to projekt podlegający ciągłej ewolucji. Jeśli chcemy uzyskać odpowiedni wpływ na decydowanie o jego przyszłym kształcie, musimy aktywnie uczestniczyć w jego powstawaniu. Krytyczna ocena każdej propozycji i rzeczowe forsowanie czeskich priorytetów są w tym kontekście jak najbardziej uzasadnione.

A jakie zbieżne interesy mają Polacy i Czesi?

Czechy i Polska mają raczej zgodne niż odmienne poglądy na kwestie związane z funkcjonowaniem UE. Mają też cały szereg wspólnych interesów, o które zabiegają w UE, m.in. za sprawą efektywnej i bardzo dobrej współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Stanowisko obydwu państw wobec wielu spraw jest identyczne bądź bardzo zbliżone, czy chodzi o energetykę, cele klimatyczne, czy jednoznaczne poparcie pełnej liberalizacji rynku wewnętrznego. Łączy nas też z Polakami wspólny priorytet w postaci poparcia dla dalszego rozszerzania Unii Europejskiej, jak również nacisk kładziony na współpracę z krajami Partnerstwa Wschodniego, a także wspólną unijną politykę zagraniczną i obronną. Można wskazać wiele obszarów wspólnych interesów. Dość wspomnieć, że w ramach obecnych negocjacji następnej perspektywy finansowej UE wspólnie zabiegamy np. o silną i wydajną politykę spójności, zorientowaną przede wszystkim na poprawę konkurencyjności regionów konwergencji.

Państwa, które zamierzają uczynić postęp w niektórych obszarach integracji, nie powinny być blokowane przez kraje, które nie odczuwają takiej potrzeby. A te ostatnie nie powinny być zmuszane do głębszej integracji

Rząd Republiki Czeskiej nie podpisał jednak paktu fiskalnego. Dlaczego?

Najprostsza odpowiedź jest taka, że zabrakło wystarczających powodów, aby to uczynić. Wielokrotnie zwracałem uwagę na problematyczny tryb negocjowania treści tego dokumentu: ostatnie, wcale niebagatelne zmiany w tekście zaprezentowano dopiero podczas spotkania premierów, tuż przed dyskusją poprzedzającą przystąpienie do paktu. Poza tym dotyczy on przede wszystkim państw członkowskich strefy euro. Problematyczny jest brak określenia kryteriów długu publicznego oraz niedostateczne gwarancje uczestnictwa państw niebędących członkami strefy euro w szczytach z udziałem sygnatariuszy paktu.

Pański rząd zamierza przeprowadzić referendum na temat przyjęcia wspólnej europejskiej waluty. Jaki to ma sens, skoro Czechy zobowiązały się już podczas negocjacji akcesyjnych do przyjęcia euro? Nic nie wskazuje też na to, by Praga mogła liczyć na wyjątek w tej kwestii, jaki uzyskały Wielka Brytania czy Dania.

Zobowiązanie do przyjęcia w przyszłości wspólnej waluty było częścią umowy akcesyjnej – rząd jest tego świadom i nadal respektuje to zobowiązanie. Jednakże strefa euro i jej waluta podlegają obecnie wielu zmianom systemowym, a zatem znacząco różnią się od tego, czym były w 2003 roku, gdy nasi obywatele w referendum opowiedzieli się za członkostwem w UE. Dlatego uważam za całkowicie uprawnione, aby Czesi mogli potwierdzić swoją chęć przyjęcia wspólnej waluty również w tych zmienionych okolicznościach.

Przecież referendum w sprawie przyjęcia euro przeprowadzono również w Szwecji, choć nie wynegocjowała ona w UE żadnej szczególnej klauzuli w tej kwestii.

Jak wyobraża pan sobie Unię Europejską za 20 lat?

Odpowiedź na to pytanie wymagałaby kwalifikacji wieszcza. Unia Europejska, a  przede wszystkim strefa euro muszą dokonać zasadniczych zmian. Kryzys gospodarczy i finansowy ujawnił mankamenty obecnego modelu unii gospodarczej i walutowej, w którym wspólnej polityce walutowej nie towarzyszy ani odpowiedni poziom konwergencji ekonomicznej państw strefy euro, ani koordynacja ich polityki gospodarczej. Jest oczywiste, że strefa euro w obecnym kształcie wymaga zmian systemowych, o ile projekt ten ma przetrwać. Niezbędne środki możemy podzielić na dwie zasadnicze kategorie – krótko- i średnioterminowe kroki mające na celu stabilizację finansów publicznych zadłużonych państw członkowskich oraz długoterminowe zmiany instytucjonalne w strefie euro, których efektem będzie ściślejsza unia polityczna i gospodarcza.

Jeśli chodzi o Unię Europejską jako taką, to biorąc pod uwagę liczbę państw członkowskich, zmienność i wielość ich interesów, jak również ich odmienne potrzeby związane z integracją, za najbardziej praktyczny i najefektywniejszy wariant na przyszłość uważam model tzw. zmiennej geometrii.

Na czym miałby on polegać?

Przy zachowaniu wystarczająco mocnego wspólnego fundamentu, którym moim zdaniem jest rynek wewnętrzny, model ten pozwoli na to, by państwa, które zamierzają uczynić postęp w niektórych obszarach integracji, nie były blokowane przez kraje, które nie odczuwają takiej potrzeby. A zarazem, by te ostatnie nie były zmuszane przez pozostałych do głębszej integracji. Wspomniany model umożliwi zachowanie dynamiki procesu integracji, jak również pozytywnego klimatu wokół Unii Europejskiej, który wynika z tego, że państwa członkowskie i ich obywatele czują się „właścicielami" całego projektu.

Petr Nečas od 13 lipca 2010 roku  jest premierem Republiki Czeskiej. Jest też przewodniczącym konserwatywnej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS)

Pełny zapis rozmowy z premierem Petrem Nečasem ukaże się w kwartalniku „Aspen Review Central Europe" wydawanym przez Aspen Institute Prague

Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Finanse
Revolut przedstawia potężne zyski i ambitne plany. Również dla Polski
Materiał Partnera
Nowe podejście do finansowania - szansa dla Polski
Finanse
Jak Rosja rozlicza się z Chinami bez systemu SWIFT? Ma nowe rozwiązanie