Stolica premiuje własną spółkę

Tak uważają przedstawiciele firm, które zaskarżyły warunki przetargu na odbiór odpadów w Warszawie do Krajowej Izby Odwoławczej.

Aktualizacja: 28.05.2013 11:42 Publikacja: 27.05.2013 23:30

Stolica premiuje własną spółkę

Foto: Fotorzepa, Robert Garnczarek Rob Robert Garnczarek

Posiedzenie Izby odbędzie się dziś. Wśród zarzutów przedsiębiorstw, które wniosły odwołanie do KIO, są między innymi te dotyczące systemu punktowania ofert. W przetargu nieograniczonym na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych w Warszawie miasto 55 punktów przyzna firmie, która zaoferuje najniższą cenę, 10 punktów oferentowi, który zadeklaruje, że będzie odbierał odpady samochodami z silnikami emitującymi mniejsze ilości spalin (Euro V) i aż 35 punktów temu, kto najwięcej nieposegregowanych odpadów komunalnych podda procesom biologicznym lub termicznym.

Wysypiska górą

Kontrowersje wywołało m.in. kryterium odnoszące się do ilości zmieszanych odpadów komunalnych deklarowanych do biologicznego przekształcania. - Zamiast premiować odzysk i recykling, miasto dodatkowe punkty przyznaje za przetworzenie biologiczne odpadów, z których powstanie tylko stabilizator nadający się do składowania - mówi Monika Byśkiniewicz, właścicielka firmy BYŚ Gospodarka Odpadami. Podkreśla, że zarówno przepisy unijne, jak i krajowe wymagają przede wszystkim redukcji ilości odpadów trafiających na wysypiska. BYŚ zaskarżył warunki przetargu do KIO, a skargę tę poparły największe firmy działające na terenie stolicy, m.in. SITA Polska, Remondis, Eko-Hetman.

Grzegorz Czechoński z Remondisa mówi wprost: Przyznano aż 35 proc. w punktacji za składowanie odpadów, czyli za najgorszy sposób postępowania z nimi. Uważa, że firmą, która skorzysta na takim podziale punktacji, jest Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, właściciel składowiska odpadów na 150 tys. ton rocznie.

Recykling mniej ważny

Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza przekonuje, że warunki przetargu mają na celu wyłonienie firmy, która w najlepszy sposób poradzi sobie z tymi odpadami zmieszanymi, z których nie można już nic odzyskać. - Aby otrzymać dodatkowe punkty za biostabilizację, firma nie musi mieć własnego składowiska, wystarczy umowa z podmiotem, który takie składowisko ma - mówi Kłąb i dodaje, że MPO nie jest jedyną spółką, która posiada składowisko.

Rzeczywiście, oprócz MPO wysypisko koło Otwocka ma też firma Sater, z tym, że jego pojemność to zaledwie 40 tys. ton rocznie, a to oznacza, że może tam trafić niewielka część z nieposegregowanych odpadów ze stolicy, poddanych biostabilizacji. Grzegorz Czechoński zauważa ponadto, że w obecnej sytuacji podpisanie umowy z właścicielem składowiska nie jest dla firm sprawą prostą. - Od MPO dostałem odpowiedź, że podpisze ze mną umowę na składowanie, ale po zakończeniu przetargu, gdy będzie wiedziało, jakie ma zapotrzebowanie - mówi. Zwraca uwagę na nieprzygotowanie władz stolicy do wprowadzenia nowych zasad w gospodarce odpadami. - Brakuje bazy danych, nie ma ujętych niektórych spółdzielni mieszkaniowych i ulic - wylicza.

Byśkiniewicz uważa, że system punktacji, który zaproponowała Warszawa, nie tylko nie promuje recyklingu i odzysku, ale wręcz je dyskryminuje. - Algorytm do obliczania punktacji ustalono tak, że im więcej firma odzyska surowców i im więcej wytworzy paliwa alternatywnego, tym jest gorzej punktowana - zauważa. Dziś koszt składowania tony odpadów wynosi ok. 150 zł, a koszty odzysku wahają się od 300 do nawet 390 zł za tonę w przypadku najbardziej nowoczesnych instalacji.

Śmieci pod plandekę

Również eksperci rynku odpadów komunalnych krytycznie oceniają warunki postępowania przetargowego w Warszawie. - Te firmy, które mają porządne sortownie, są droższe i mają mniejsze szanse w tym przetargu. On jest ustawiony pod MPO - mówi Andrzej Kraszewski, były minister środowiska, twórca ustawy śmieciowej.

Zauważa, że miejska firma nie ma nowoczesnych instalacji do przetwarzania odpadów, a ich unieszkodliwianie odbywa się poprzez przykrywanie odpadów plandekami, pod którymi ulegają one tzw. biostabilizacji.  Nie odzyskuje się prawie niczego nadającego się do recyklingu, a stabilizat wywozi się na składowisko. - Nie o to chodziło przy przyjmowaniu ustawy - mówi były minister.

Krzysztof Kawczyński, ekspert Komitetu Ochrony Środowiska Krajowej Izby Gospodarczej, zwraca uwagę, że warunki przetargu przygotowane przez stołeczny ratusz mają więcej wad. - Zamawiający nie wie, ile jest odpadów, i całe ryzyko z tym związane chce przerzucić na potencjalnych wykonawców - mówi Kawczyński. Podkreśla, że biorąc pod uwagę brak w Warszawie infrastruktury do zagospodarowania całego strumienia odpadów, proponowanie przez miasto przepisów ograniczających dostęp do rynku firmom dysponującym nowoczesnymi instalacjami jest niezrozumiałe.

MPO

Posiedzenie Izby odbędzie się dziś. Wśród zarzutów przedsiębiorstw, które wniosły odwołanie do KIO, są między innymi te dotyczące systemu punktowania ofert. W przetargu nieograniczonym na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych w Warszawie miasto 55 punktów przyzna firmie, która zaoferuje najniższą cenę, 10 punktów oferentowi, który zadeklaruje, że będzie odbierał odpady samochodami z silnikami emitującymi mniejsze ilości spalin (Euro V) i aż 35 punktów temu, kto najwięcej nieposegregowanych odpadów komunalnych podda procesom biologicznym lub termicznym.

Pozostało 88% artykułu
Finanse
Ile kosztowałyby igrzyska olimpijskie w Polsce?
Finanse
Obligacje detaliczne z rekordem sprzedaży
Finanse
TFI przyciągają gotówkę
Finanse
Turcja wprowadza limit transakcji gotówkowych. Rosjanie już się martwią
Finanse
Stopa procentowa w Rosji skoczyła do 19 procent. Inflacja szybko rośnie