Mała rumuńska wieś. Wszyscy się tu znają, wiedzą o sobie wszystko. Młody chłopak wraca nocą do domu, potwornie pobity. Niewiele mówi. Ktoś podszedł od tyłu, uderzył go. Niczego nie widział, stracił przytomność.
Czytaj więcej
Czarna komedia, absurd, demonstracyjnie fikcyjne fabuły. Dzięki filmom Yorgosa Lanthimosa, takim jak wchodzące właśnie do kin „Rodzaje życzliwości”, możemy poczuć smak surrealizmu. Czy jednak można jeszcze tworzyć filmy nieobciążone polityką?
Miejscowy komendant wie o tej wsi wszystko. Ale też potrafi trzymać język za zębami. Jak lekarz, który wyznaje zasadę „primum non nocere” – „po pierwsze nie szkodzić”. Potrafi więc przymknąć oczy na fakt, że miejscowa właścicielka pensjonatu przyjmuje gości bez rejestracji i nie płaci podatków. I zrozumieć złożoną sytuację pobitego chłopaka i jego rodziny. Jest przenikliwy. Niewiele czasu mu potrzeba, by ustalić, że Adiego pobili synowie miejscowego bogacza Zentova. Ale też wie już dlaczego. Bo całował się z chłopakiem. A na wsi być „pedałem” to jak popełnić największą zbrodnię. Miejscowy pop będzie próbował egzorcyzmami wyrzucić z Adiego demona – na prośbę rodziców, którzy przeżywają tragedię. Wszystko się rozpada. Nagle najważniejsze staje się „zboczenie” Adiego, którego dotąd kochająca się rodzina nie chce przyjąć do wiadomości.
Nowe kino rumuńskie
„Trzy kilometry do końca świata” Emanuela Parvu wpisuje się w falę rumuńskiej nowej fali, którą 20 lat temu zapoczątkowali Christi Puiu „Śmiercią pana Lazarescu” czy Cristian Mungiu „4 miesiącami, 3 tygodniami i 2 dniami”. I trzeba przyznać, że przez ten czas rumuńscy twórcy nie zdradzili tego stylu. Corneliu Porumboiu, Radu Muntean, Florin Serban czy właśnie Emanuel Parvu łączyli delikatne opowieści o ludziach w potrzasku z mocnym kinem społecznym. Ich filmy są pełne niezgody na zakłamanie i ostrego spojrzenia na kondycję i świadomość rumuńskiego społeczeństwa.
Czytaj więcej
Tomasz Wasilewski, laureat Srebrnego Niedźwiedzia, od dekady robi filmy w obronie skazanych na samotność, którzy nie potrafią płynąć z prądem. W „Głupcach” z Dorotą Kolak i Łukaszem Simlatem opowiada o trudnej miłości, śmierci. Ale też o macierzyństwie.