Retinoskopia barwnikowa – te słowa brzmią w ustach okulisty jak wyrok. Człowiek w białym fartuchu mówi do młodej dziewczynki: – Twoje pole widzenia powoli będzie się zmniejszać, kiedyś przestaniesz widzieć w nocy. Czasem to się zdarza bardzo wcześnie. – Mam trzynaście lat – protestuje dziecko. – Ava – ciągnie lekarz. – Wkrótce nie będziesz dobrze widzieć przy słabym świetle, wieczorem. A potem, już niedługo, zupełnie stracisz wzrok.
Dojrzewanie to czas trudny. Zwłaszcza w domu, który nie jest poukładany. Ava, tytułowa bohaterka filmu francuskiej reżyserki Lei Mysius, mieszka z małą siostrą i matką – młodą, ładną kobietą, która w głowie ma raczej nowe romanse, a nie wychowywanie dzieci, choć swoje córki kocha.
Już ta sytuacja jest dla nastolatki wyzwaniem. A ona musi zmierzyć się też z potworną tragedią. Z zawiązanymi oczami, z kijkiem w dłoni, usiłuje przejść kilka kroków. Ćwiczy, bo wie, że tak będzie musiała żyć.
Ava odkrywa świat i siebie szybciej niż inni: własne zmysły, węch i dotyk, także seksualność. Ciało, które kiedyś może stać się pośrednikiem pomiędzy nią i otoczeniem. To wszystko będzie przecież musiało wypełnić ciemność, która ją otoczy. I pomoże utrzymać kontakt z otoczeniem. A jest lato. Pewnie ostatnie, podczas którego Ava może cieszyć się widokami plaży i morza, twarzami ludzi. Jest też pies. Czarny, przypominający wilka, ale wierny. To on zaprowadzi Avę do chłopaka, który stanie się jej pierwszą miłością.
No i jest też strach. Mocny, budzący ją po nocach, przywołujący z ciemności koszmary. Te związane z własną chorobą, z seksem, z relacją z matką. Ale również niepokój wiszący w powietrzu. Syn pływackiego trenera powie Avie na ucho: –Niedługo nadejdzie koniec naszej cywilizacji. Poczytaj gazety, rozejrzyj się wokół siebie, zobaczysz czerń...