Książeczki oszczędnościowe. Ile jest nieczynnych książeczek

Czytelnik ma książeczkę, na którą prawie 30 lat temu rodzice przelali trzy pensje. Ale pieniędzy nie dostanie

Publikacja: 12.04.2012 01:16

Pan Wojciech, nasz czytelnik ze Śląska, odziedziczył po rodzicach książeczkę oszczędnościową w PKO BP. – W latach 1985 – 1986 wpłacili na nią 7 tys. zł, czyli równowartość trzech przeciętnych pensji. Dziś, po denominacji, jest to 70 groszy – opowiada pan Wojciech. – W lutym tego roku postanowiłem książeczkę zlikwidować i wybrać gotówkę.

Okazało się, że klient wpłaconych pieniędzy nie dostanie, nie mówiąc o odsetkach.

– Bank poinformował mnie, że sprawa jest przedawniona – żali się czytelnik. – Dostałem pismo, w którym stwierdzono, że książeczka ma status nieczynnej, bo przez pięć lat nie dokonywano na niej operacji, poza dopisywaniem odsetek.

Z informacji banku wynikało, że o wypłatę klient mógł wnioskować przez dziesięć lat od momentu, gdy książeczka została wyłączona z obrotu.

– Zdaniem banku czas upłynął w 2002 roku – mówi pan Wojciech, który czuje się pokrzywdzony. – Nie rozumiem, dlaczego przepadły prywatne pieniądze moich rodziców.

Tymczasem bank uznaje sprawę za zamkniętą. Książeczka trafiła do archiwum.

Monika Floriańczyk z Biura Prasowego PKO BP tłumaczy, że jeśli właściciel książeczki obiegowej, wydanej do 1992 roku, nie dokonywał na niej żadnych operacji przez pięć lat, a kwota oszczędności nie przekraczała minimalnego ustalonego wkładu, to umowa z klientem była rozwiązywana. Tak stanowił ówczesny regulamin.

Zgodnie z postanowieniem Narodowego Banku Polskiego z 1983 r., pierwsza wpłata na taką książeczkę nie mogła być mniejsza niż 100 zł (przed denominacją). I taka też minimalna kwota musiała zostać po podjęciu gotówki. W 1986 roku minimalny wkład  podniesiono do 200 zł.

W 1992 roku regulamin się zmienił. Jak przypomina przedstawicielka banku, wtedy na koncie powinno się znajdować co najmniej 5 zł (liczone już po denominacji). A nasz czytelnik miał tylko 70 gr.

– W 1992 roku wszyscy właściciele książeczek obiegowych byli powiadamiani o zmianie regulaminu. Sami mogli zdecydować, co zrobić ze zgromadzonymi pieniędzmi: czy je wypłacić czy trzymać na koncie. Bank informował też, kiedy książeczki się przedawnią – mówi Monika Floriańczyk.

Pan Wojciech zastanawiał się nad skierowaniem sprawy do sądu.

– Nie byłoby to dla mnie opłacalne. Jestem jednak pewien, że nie tylko ja w ten sposób straciłem pieniądze  – mówi czytelnik.

Bank nie podał nam, ile jest nieczynnych książeczek zakładanych w latach 80. i czy któryś z klientów zdecydował się na proces.

Pan Wojciech, nasz czytelnik ze Śląska, odziedziczył po rodzicach książeczkę oszczędnościową w PKO BP. – W latach 1985 – 1986 wpłacili na nią 7 tys. zł, czyli równowartość trzech przeciętnych pensji. Dziś, po denominacji, jest to 70 groszy – opowiada pan Wojciech. – W lutym tego roku postanowiłem książeczkę zlikwidować i wybrać gotówkę.

Okazało się, że klient wpłaconych pieniędzy nie dostanie, nie mówiąc o odsetkach.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego