W Szwecji rynek sztuki załamał się bardziej niż u nas po kryzysie finansowym 2008 roku. We Francji szuka się sposobów na zwiększenie wysokiego tempa rozwoju. A jaka jest kondycja i przyszłość polskiego rynku sztuki? Niestety, nie znajdziemy wyczerpującej odpowiedzi na to kluczowe pytanie, bo nikt systematycznie nie bada tego rynku. O problemach można się dowiedzieć w bezpośrednich rozmowach z antykwariuszami.
Liberalizacja przepisów
Kołem ratunkowym dla krajowego rynku miała być liberalizacja zasad wywozu dzieł sztuki. Uproszczenie legalnego wywozu miało zwiększyć obroty, bo sztukę i antyki mieli kupować u nas obcokrajowcy.
Antykwariusze przez lata walczyli o liberalizację warunków wywozu. W 2010 roku znowelizowano ustawę o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Wprowadzono progi finansowe. Dzieła sztuki lub antyki do określonej w ustawie ceny można legalnie wywozić na podstawie rachunku zakupu. Na przykład określone w ustawie obrazy mogą mieć wartość do 40 tys. zł.
Jak mówi Zuzanna Migo-Rożek, prezes Stowarzyszenia Antykwariuszy Polskich (www.antykwariusze.pl), nie ma badań pokazujących, czy uproszczenie zasad wywozu spełniło oczekiwania środowiska. Nie wiadomo, czy dzięki nowym regulacjom obroty wzrosły, czy zakupy obcokrajowców mają wpływ na nasz lokalny rynek. Zbliża się rok akademicki. Może któraś z uczelni przeprowadzi badania na ten lub inny równie ważny temat?
Opinie, czy liberalizacja zasad wywozu spowodowała zwiększenie obrotów, są podzielone. Antykwariusz Leszek Wąs z Bielska-Białej twierdzi, że według jego rozeznania obcokrajowcy kupują mniej. Do Polski przyjeżdżają mniej zamożni turyści, których nie stać na kupowanie sztuki lub antyków. Poza tym podaż interesujących obiektów jest niska i brakuje towaru atrakcyjnego dla obcokrajowców.