Zamiast bezpośrednio kupować akcje na giełdzie lub jednostki funduszy akcyjnych (wtedy mamy problem, co konkretnie wybrać), możemy inwestować w fundusze typu ETF (Exchange Traded Fund – ang.). W uproszczeniu ETF to fundusz inwestycyjny, którego celem jest wierne odwzorowywanie określonego indeksu giełdowego albo np. notowań surowców, wybranych akcji czy obligacji.
Fundusze ETF są zarządzane pasywnie. Oznacza to, że zarządzający starają się osiągnąć stopę zwrotu jak najwierniej oddającą zmianę danego indeksu, a nie lepszą.
Mała oferta i zainteresowanie
– Fundusze ETF, a mówiąc szerzej – pasywna forma inwestowania, zyskały w ostatnich latach ogromną popularność na świecie. Trend ten bardzo powoli dociera nad Wisłę. ETF pojawiły się na GPW, ale większej popularności nie zdobyły – mówi Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ.
Na warszawskiej giełdzie notowane są jednostki uczestnictwa trzech ETF odwzorowujących zachowanie: WIG20, DAX oraz S&P500. Oferta jest więc skromna, a zainteresowanie nią – niewielkie. Dlaczego Polacy nie pokochali ETF?
– Po pierwsze, wielu inwestorów wciąż nie zna zalet tego typu instrumentów – wyjaśnia Łukasz Bugaj. – Po drugie, oferta funduszy notowanych na naszej giełdzie jest bardzo ograniczona. Zainteresowani inwestycjami w polskie akcje mają do dyspozycji jedynie ETF na WIG20, który w ostatnich latach do silnych nie należał. Inwestorzy indywidualni przejawiają tendencję do preferowania akcji małych i średnich spółek, a takich funduszy ETF na naszym rynku nie ma. Po trzecie, model dystrybucji funduszy w naszym kraju ukształtował się w ten sposób, że przewagę mają aktywnie zarządzane fundusze bankowych TFI oraz kilku niezależnych towarzystw.